Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Fanatyzm, którego wyrazem było bojówkarskie "ukrzyżuj", ubierał początkowo zwykłą nienawiść w szaty pobożności, w której pojawiały się zarówno odsyłacze do Prawa, jak i święte oburzenie, że Jezus czynił siebie Synem Bożym. Wnioski płynące z tej pobożnościowej retoryki były identyczne z postulatem, który wcześniej sformułował Kajfasz, odwołując się do przesłanek narodowo-
-pragmatycznych, by usprawiedliwić zasadę "cel uświęca środki". Argumentował wtedy: "lepiej jest, (...) gdy jeden człowiek umrze za naród" (J 11, 50). Jego słowa stanowią świadectwo, że nienawiść prowadzi do tych samych następstw, bez względu na to, czy ubierze się ją w stylizowany strój narodowego patriotyzmu, czy też w pozory pobożności.
Kiedy Piłat zachowywał dystans wobec podobnych prób uzasadniania nienawiści, zastosowano wobec niego kolejny typ argumentacji - demagogię polityczną. "Poza Cezarem nie mamy króla" - wołali ci sami krzykacze, którzy jeszcze niedawno specjalizowali się we wznoszeniu patriotycznych okrzyków sławiących wolność zabraną przez Rzymian. Aby zniszczyć Niewinnego, można przy odpowiednim wysiłku wytoczyć przeciw Niemu obszerny zbiór wzajemnie wykluczających się zarzutów.
Nierzadko doświadczamy także i obecnie równie głębokich zmian wartościowań inspirowanych nienawiścią. Zaskakują swym radykalizmem wolty, w których pojawiają się oceny krańcowo różne od formułowanych niedawno przez te same środowiska. Świadczy to tylko, że nie wszyscy miłośnicy okrzyku "ukrzyżuj Go" mieli odpowiednie warunki, by wypowiedzieć się wyraźnie na wzgórzu Golgoty. Niektórzy czynią to z opóźnieniem dopiero dziś, łącząc styl przyjaciela, plotkarza, moralisty. Dramat Krzyżowania trwa. Jedna Golgota nie wystarczy dla wszystkich, którzy pragną pokrzyczeć, aby wyrazić swoje oburzenie.