Kryzysowa konserwa

Miedwiediew nie wybił się na niepodległość. Przeciwnie: gdy Ameryka stawia na zmianę, Rosja zamraża stan posiadania swojej ekipy.

10.11.2008

Czyta się kilka minut

Zapowiedziana przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w orędziu nowela konstytucji Federacji Rosyjskiej - wydłużenie kadencji prezydenckiej z 4 do 6, a parlamentarnej z 4 do 5 lat - jest symbolicznym zamknięciem postsowieckiego okresu przejściowego. Jeśli propozycje Miedwiediewa zostaną przegłosowane - a nic nie wskazuje, by posłuszny parlament miał je odrzucić - oznaczać to będzie "zabetonowanie" stanu posiadania rządzących. Obecna ekipa chce zostać u władzy na długie lata - tak długo, jak się da. Czy to zapowiedź trudnych czasów, czy tylko wzmocnienie autorytaryzmu?

Ostatnie dwa lata rządów prezydenta Władimira Putina (2006-08) były szukaniem rozwiązania problemu sukcesji. Chodziło o to, by Putin mógł pozostać u władzy, ale jednocześnie sprostać wymogom konstytucji i nie zostawać na trzecią kadencję. Wyjście znaleziono. Rządząca korporacja wyłoniła następcę: wiernego współtowarzysza walki i pracy, Dmitrija Miedwiediewa. Ten z namaszczenia patrona został prezydentem, a Putin - premierem. Elity osiągnęły konsensus. Nową formę rządów okrzyknięto "tandemokracją".

Przez kilka miesięcy tandem pedałował zgodnie: raz na plan pierwszy wychodził Putin, raz Miedwiediew. Na zewnątrz nie przesączyły się żadne informacje o rywalizacji dwóch ośrodków władzy. Bo też ośrodek de facto pozostał jeden. To ta sama grupa trzymająca władzę: hermetycznie zamknięte kremlowskie biuro polityczne, działające wedle własnych, nietransparentnych zasad.

Miedwiediew dotąd nie zrobił nic, co sprzeniewierzałoby się woli korporacji, czy podważałoby czołową pozycję Putina. Drużyny prezydenta i z premiera to naczynia połączone. Miedwiediew nie stworzył własnej ekipy, choć wiele osób miało (i może ma nadal) nadzieję, że ten młody prawnik, głoszący liberalne hasła i wyższość wolności nad jej brakiem, wybije się na niepodległość i zrealizuje głoszone idee.

Czy za takie "wybicie się" można uznać ostrą krytykę skorumpowanej biurokracji, zawartą w orędziu wygłoszonym 5 listopada, przed połączonymi izbami parlamentu i najwyższymi dygnitarzami państwa? W orędziach Putina też nie brakowało celnych diagnoz niezbornych poczynań kasty rządzących (na której czele stał); wtedy również każde zdanie ociekało wolnością i prawami człowieka. Ale deklaracje sobie, a praktyka sobie. Słowa Miedwiediewa o postawieniu obywatela w centrum zainteresowania władzy brzmią budująco. Jak jednak pogodzić je ze zgłoszoną w tym samym orędziu inicjatywą zmian w konstytucji i przepisach dotyczących innych aspektów życia politycznego? Prowadzą one bowiem do zakonserwowania obecnej ekipy u władzy i zamykają drogę do niej wszystkim, którzy nie należą do korporacji.

I jeszcze jedno: co się stało, że akurat teraz Miedwiediew wyskakuje z planem wydłużenia kadencji (zaznaczając, że nie będzie to dotyczyć jego samego)? Będąc prezydentem, już Putin mógł zmienić konstytucję, pole miał wyczyszczone, posłuszeństwo parlamentu zapewnione - dlaczego wtedy tego nie zrobił?

Może dlatego, że wtedy władza nie musiała wznosić okopów Świętej Trójcy, panował spokój, ceny na ropę rosły i zapewniały luksus rządzenia, a tort do podziału między członków korporacji był duży. Teraz idzie kryzys i "okopy" wydają się koniecznością. Stare rosyjskie powiedzonko "gołod nie tiotka" brzmi dziś: kryzys nie ciotka, po główce nie pogłaszcze. Z prezydenckiego orędzia można wywnioskować, że dla rządzących sposobem na przetrwanie tych ciężkich czasów ma być utrwalenie systemu i zminimalizowanie ryzyka utraty władzy.

Za rządów prezydenta Putina temat wydłużenia kadencji głowy państwa obrabiany był wielokrotnie. "Oddolne" inicjatywy powstawały już w 2000 r., gdy został wybrany na pierwszą kadencję. Ich autorzy argumentowali, że ogrom pracy i reform wymaga czasu dłuższego niż cztery lata. Putin bronił się jednak przed ruszeniem w konstytucji choćby przecinka. To było zadziwiające - bo powołując się na jej niezmienność, diametralnie zmienił praktykę sprawowania władzy, utworzył nowe organy, zmienił sposób wybierania szefów podmiotów federacji itd.

Co kieruje Miedwiediewem? W orędziu powiedział, że należy umocnić filary państwowości - Dumę i prezydenta. Formuła niepodlegająca dyskusji; dla państwa na pewno lepiej, gdy jego filary są mocne. "Być może przez wezwanie do wydłużenia kadencji prezydenta Miedwiediew realizuje jeden z punktów tajemniczej umowy między nim a Putinem" - spekulują moskiewscy eksperci. Już przed operacją "Sukcesja" mówiło się o tym, że Miedwiediew ma być tylko "przejściowym" prezydentem, że przed upływem kadencji ustąpi, a w przedterminowych wyborach wystartuje Putin - i wygra.

Jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z kolejnym etapem operacji "Sukcesja", to moskiewscy włodarze muszą się spieszyć. Rezerwy topnieją, koledzy z korporacji robią się nerwowi, obywatele jeszcze dają się zwodzić optymistycznymi komunikatami z telewizji, jeszcze nie odczuwają mocno skutków kryzysu - ale to ostatni moment, aby namówić ich, by oddali głosy na rządzących.

Być może kryzys nie będzie dla Rosji tak dotkliwy, jak dla Zachodu. Być może osławione fundusze stabilizacyjne, gromadzone w latach prosperity, starczą na zaspokojenie najpilniejszych potrzeb: emeryci dostaną podwyżki, budżetówka pensje, armia nową broń, a igrzyska w Soczi w 2014 r. odbędą się zgodnie z planem. Być może korporacja wykorzysta kryzys do przetoczenia gigantycznych pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej, ale wszystko zostanie w rodzinie, coś się znacjonalizuje, potem zrenacjonalizuje, a fasada pozostanie ta sama. Być może. To wróżby, a nie prognozy.

Można natomiast porównać sposoby reakcji na kryzys w Rosji i USA. Stany - przeżywające największy kryzys od 1929 r. - właśnie wybrały nowego prezydenta. Wybory się odbyły, bo kalendarz wyborczy to w USA świętość, nie ma przedterminowych elekcji. Rozczarowana Bushem Ameryka powiedziała: "Chcemy zmian". System polityczny USA - wyszydzany przez reprezentantów "prawdziwej demokracji" w Rosji jako anachroniczny, naciągany i kupiony przez korporacje - zapewnia możliwość wyboru zmiany, daje szanse na wykazanie się nowej ekipie, pobudza do innowacji.

System w Rosji, wkrótce wzmocniony proponowanymi przez Miedwiediewa zmianami konstytucji, zapewnia rządzącej formacji wiecznotrwałe skamienienie. W dobie kryzysu konserwuje u steru władzy tych, którzy już przy nim tkwią. Nie daje szans na zmianę. Polityczne pole jest wyczyszczone z wszelkich elementów, które mogą stanowić choć cień konkurencji dla rządzących. Czy w dobie zmian w świecie i konwulsji w gospodarce taka "strategia wiecznego trwania" się sprawdzi? Dziś widać tyle, że moskiewska giełda nie uwierzyła w dobrą minę Miedwiediewa i znów zanotowała fatalne spadki. Giełda nie daje się spetryfikować.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2008