Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Królów, a nawet cesarzy, jeszcze paru mamy na tym świecie, ale ich rola ma coraz bardziej charakter symboliczny. Lepiej mają się prezydenci, ale, o ile przywykliśmy Jezusa nazywać królem, to czy wypada nazywać Go prezydentem? No i są jeszcze, na nasze nieszczęście, różnej maści dyktatorzy, generałowie, pułkownicy - ale ich podejście do podwładnych jest wprost zaprzeczeniem tego stylu rządzenia światem, w jakim sprawuje je Bóg. Chociaż, jak się trochę wczytać w Biblię, również biblijnego Boga można by oskarżyć o ludobójstwo czy zbrodnie wojenne. Wystarczy wspomnieć o tym, co się w Biblii nazywa obłożeniem klątwą. Jednym słowem, mówiąc o Panu Jezusie, że jest królem, mamy na myśli najczęściej to, że może On zrobić wszystko, czego tylko zapragnie. Być może z tego przekonania wypływa żądanie ogłoszenia Go królem Polski, tak jakby już samo dokonanie tej intronizacji miało uczynić nasz kraj automatycznie rajem na ziemi. I tak by się mogło stać, gdyby nie jedno ale: Jezus nie jest czarnoksiężnikiem, obca Mu jest magia i bajki w stylu "stoliczku, nakryj się!".
Królewskim strojem Jezusa nie są przecież cesarsko-królewskie korony, berła, kapy, i co tam jeszcze. Jego królestwem jest nie co innego jak Kościół, czyli my, ochrzczeni, chrześcijanie, wszyscy, bez względu na to, jak się tam mianujemy: katolicy, prawosławni, protestanci. Więcej, cała rzeczywistość. Karl Rahner SJ nie bez powodu mówi w odniesieniu do wyznawców innych religii i światopoglądów o anonimowych chrześcijanach. I mimo zastrzeżeń ta jego intuicja upewnia nas, że Jezusowe panowanie nad Światem to nic innego, jak wykonywanie tej pracy, którą i nam zlecił Jego i nasz Ojciec. Wykonywanie jej w tym samym Bożym Duchu. Stąd wynika, że razem z Bogiem mamy być królami, a raczej królem dla stworzenia, czyli wciąż kopać rów, doprowadzać wodę na pustynię, a wszystko po to, by Eden poszerzał swoje granice aż w nieskończoność.
Ogłaszając Jezusa Chrystusa królem, a raczej chcąc mieć Go za króla, stawiamy siebie do Jego dyspozycji. A ponieważ, jak mówi przysłowie, chcącemu nie dzieje się krzywda, nie możemy narzekać, że czasy złe, że ludzie podli, że rząd nie taki, że nie ta partia wygrała. Przecież konstytucją Bożego Królestwa jest Osiem Błogosławieństw. I jak wynika z ewangelii na uroczystość Chrystusa Króla, z realizacji tych Błogosławieństw będziemy rozliczani. A to znaczy, że już dzisiaj każdy z nas sam na siebie pisze wyrok. Bóg nas nie potępi, jest bowiem Tym, który ratuje, ocala, chroni. No i patrzy, jak mówi bł. Jan Paweł II, "innym patrzeniem" niż my, ludzie. Jego wzrok sięga poza granice dobra i zła. Dlatego Juliana z Norwich, mówiąc o sądzie ostatecznym, zuchwale powtarza: "Wszystko będzie dobrze, i wszystko się dobrze skończy", gdyż pojęła, że Szatan został pokonany, a więc powinniśmy się serdecznie śmiać i "rozweselić siebie i radować się w Bogu".