Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W kasie świeżo utworzonego Narodowego Funduszu Zdrowia brakuje pieniędzy. Nie jest to zaskakujące. Co jednak zaskakuje, to szczegóły. Jeśli za szczegół uznamy, że nie wiadomo, czy brakuje 100, czy 500 milionów. W pierwszym kwartale tego roku na konta Funduszu miało wpłynąć 7 miliardów zł. Według Funduszu wpłynęło 6,9 miliarda, natomiast według ZUS i KRUS (ubezpieczeń rolnych) przekazano jedynie 6,5 miliarda. Skąd na kontach Funduszu wzięło się 400 milionów więcej?! Prostego wyjaśnienia udziela rzeczniczka Funduszu: różnica ma wynikać z innych sposobów księgowania składek... Podczas przesłuchań przed komisją śledczą w aferze Rywina posłanka Anita Błochowiak (SLD) zapytała Piotra Niemczyckiego z Agory, czy zna w Polsce jakiegoś „kreatywnego” księgowego. Niemczycki nie znał. Jak się okazuje, kreatywnych księgowych zna rzeczniczka Funduszu.
Czy prócz „kreatywnego” planu A, Fundusz ma jakiś mniej wirtualny plan B na naprawę służby zdrowia i systemu ubezpieczeń zdrowotnych? Pierwsze sygnały są niepokojące: poprzedni minister Marek Balicki informował, że szpitale, które nie znajdą się w tzw. „sieci”, stracą źródła finansowania i przestaną istnieć. Nowy minister Leszek Sikorski twierdzi, że szpitale, które nie trafią do „sieci” w pierwszej kolejności, mogą tam trafić później, jeśli szpital przyjęty w pierwszej kolejności nie sprawdzi się i zostanie z „sieci” wykluczony. I mamy pytanie godne medyka: jak coś, co w międzyczasie przestanie istnieć, będzie mogło przeżyć?