Kraje Półwyspu Arabskiego szykują się do kolejnych igrzysk

Po piłkarskich mistrzostwach świata w Katarze, rozpalone słońcem kraje z Półwyspu Arabskiego szykują się do kolejnych imprez, a nawet olimpiady w sportach zimowych. Chcą też gościć letnią olimpiadę – zimą.
w cyklu STRONA ŚWIATA

30.12.2022

Czyta się kilka minut

Arabia Saudyjska przygotowuje się do zimowych igrzysk. Wizualizacja: Neom/Ferrari Press/East News /
Arabia Saudyjska przygotowuje się do zimowych igrzysk. Wizualizacja: Neom/Ferrari Press/East News /

Szwajcar Gianni Infantino, szef światowej piłkarskiej federacji FIFA, której władze rozstrzygają o tym, komu przyznać prawo urządzenia finałowego turnieju o mistrzostwo świata, zapewnia, że katarskie zawody były najlepszymi w ponad stuletnich dziejach rozgrywek.

Wyjątkowe mistrzostwa

Pod względem sportowego poziomu katarskie mistrzostwa były rzeczywiście wyjątkowe. Fakt, że rozegrano je po raz pierwszy zimą, w środku ligowego sezonu w Europie – a to tu gra znakomita większość najlepszych piłkarzy – sprawił, że zawodnicy znajdowali się w najwyższej formie, nie byli wycieńczeni morderczym sezonem. Pełnia formy przełożyła się na jakość i atrakcyjność większości meczów, a także wyjątkowo udany dla większości drużyn turniej. Jednak o skutkach, jakie mundialowa przerwa mieć będzie na zdrowie i formę piłkarzy, przekonamy się dopiero teraz, gdy przyjdzie kończyć zdemolowany ligowy sezon.

Prezes Infantino zadowolony jest z finansowego zysku, jaki jego firmie przyniósł katarski turniej. Katarczycy nie skąpili riali, ani w 2010 r., kiedy zabiegali o prawo do organizacji mistrzostw, ani teraz, gdy zawody odbywały się w środku zimy na pustyni. Znani z gościnności i szerokiego gestu dbali, by spełnione zostały wszystkie zachcianki piłkarskich dygnitarzy.

Przeliczając zarobione na mundialu pieniądze, Infantino mógł żałować tylko tego, że nie udało mu się przekonać Katarczyków, by już teraz zaprosili do siebie nie 32 drużyny, ale 48. Zyski ze sprzedaży telewizyjnych praw (w Rosji zarobiono na tym ponad 7,5 miliarda dolarów) byłyby wówczas jeszcze większe. Tymczasem trzeba będzie poczekać na nie aż do następnego turnieju, który za cztery lata odbędzie się w USA, Kanadzie i Meksyku.


Strona świata: Serwis z tekstami reportera Wojciecha Jagielskiego


 

Z piłkarskich zawodów zadowoleni są także gospodarze. Powierzenie im organizacji jednych z największych na świecie sportowych igrzysk miało w przekonaniu Katarczyków przypieczętować ich emancypację i prawdziwą niepodległość.

Katar, właściciel jednych z najbogatszych na świecie złóż gazu ziemnego, zbił na jego sprzedaży tak wielką fortunę, że jego władcy uznali, iż stać ich powinno także na niezależność i uwolnienie się spod kurateli Wielkiej Siostry, Arabii Saudyjskiej. Katarscy emirowie wymyślili sobie, że przed zagniewanymi, potężnymi Saudami najlepiej zabezpieczą się wchodząc w przymierza ze wszystkimi możliwymi mocarstwami, z Ameryką i Europą, z Turcją i Iranem, a ich przyjaźń najlepiej zjednają sobie hojnie inwestowanymi w tych krajach pieniędzmi, zarobionymi na sprzedaży gazu.

Emir Hamad, twórca potęgi Kataru i ojciec obecnie panującego emira Tamima, śnił, by jego królestwo stało się stolicą świata, miejscem, gdzie dochodzi do najważniejszych spotkań i gdzie zapadają najważniejsze decyzje.

Pustynny mundial przyniósł Katarowi światowy rozgłos i umocnił jego wizerunek przebogatego, nowoczesnego państwa, rządzonego co prawda po dyktatorsku, ale przychylnego Zachodowi. Dodatkowym i tym milszym, bo niespodziewanym sukcesem katarskiego mundialu, po raz pierwszy rozgrywanego w kraju arabskim i w świecie islamu, stało się czwarte miejsce, jakie zdobyła drużyna Maroka. Żadna arabska drużyna nie zajęła dotąd tak wysokiej pozycji w piłkarskich mistrzostwach. A o euforię arabskich kibiców przyprawiła też drużyna Arabii Saudyjskiej, która jako jedyna pokonała przyszłych mistrzów świata, Argentyńczyków, oraz Tunezji, która ograła Francję – finałową przeciwniczkę Argentyny.

Euforia tak wielka, że wrogowie rzucali się sobie w ramiona, zapominano waśnie i nieporozumienia (tylko Algierczycy nie cieszyli się z wygranej Maroka, sąsiadów zza miedzy). Saudyjski książę koronny Mohammed ibn Salman paradował w katarskiej pelerynie, biszcie, a katarski emir Tamim wymachiwał na stadionie saudyjską flagą, choć jeszcze niedawno uważali się za nienawistnych wrogów. Saudowie, wraz z Egiptem, Bahrajnem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, przez prawie cztery lata utrzymywali Katar w blokadzie, która mogła udaremnić piłkarski turniej.


Mundial 2022: Cena mistrzostw. Teksty Michała Okońskiego i Wojciecha Jagielskiego


 

Dziś zieloni z zazdrości Saudyjczycy, a także emirowie z Dubaju i Abu Zabi plują sobie w brodę, że sami nie wpadli na pomysł, by urządzić u siebie piłkarskie igrzyska, i dali się uprzedzić Katarczykom. Następny turniej o piłkarskie mistrzostwo świata z udziałem już 48 drużyn (w finale weźmie więc udział jedna czwarta wszystkich krajów świata, a chciwy prezes Infantino namawia, by mundiale urządzać co trzy, a nie co cztery lata, jak dotąd) odbędzie się w Ameryce, a kolejny, w 2030 r., chcą urządzić na Półwyspie Arabskim Saudyjczycy.

Saudyjska wizja

Piłkarskie igrzyska ukoronowałyby program reform księcia koronnego Mohammeda, który pod nazwą „Wizja 2030” ma Arabię Saudyjską przemienić w nowoczesne państwo z kraju, którego gospodarka oparta jest na wydobyciu ropy naftowej, a prawo na przykazaniach najbardziej konserwatywnej, wahabickiej szkoły w islamie. Książę chce oddawać gospodarkę królestwa w prywatne ręce, a religijną ortodoksję zastąpić saudyjskim nacjonalizmem.

W 2030 r. książę Mohammed będzie miał 45 lat (jest pięć lat młodszy od emira Kataru Tamima) i najprawdopodobniej zasiadać już będzie na saudyjskim tronie. Jego ojciec, król Salman, niech mu Allah da długie życie, dobiega już dziewięćdziesiątki, odkąd zaś w 2015 r. powierzył synowi godność ministra wojny, a dwa lata później księcia koronnego i następcy tronu, Mohammed wyręcza go w rządzeniu krajem.

Opinię niebezpiecznego awanturnika zdobył Mohammed, gdy jako minister wojny dowodził nieudanym, saudyjskim najazdem na sąsiedni Jemen. Inwazja, która miała przynieść Saudyjczykom błyskawiczne zwycięstwo, a księciu sławę wojownika, przerodziła się w przewlekłą wojnę, w której zginęło prawie pół miliona ludzi.

Opinię gwałtownika i okrutnika ściągnęło na saudyjskiego księcia zabójstwo krytycznego wobec niego dziennikarza Dżamala Chaszogdżiego, zamordowanego w saudyjskim konsulacie w Stambule przez żołnierzy z gwardii przybocznej Mohammeda. Mord z 2018 r. ściągnął na księcia infamię, a Joe Biden sięgając po prezydenturę w USA (Saudyjczyk był ulubieńcem poprzednika Bidena, Donalda Trumpa) zapowiadał, że pod jego rządami Arabia Saudyjska będzie traktowana jak parias.

Międzynarodowa koniunktura, kryzys energetyczny i rosyjska napaść na Ukrainę przyszły Saudyjczykowi z pomocą. Zabiegając o dostawy surowców energetycznych i poparcie dla Zachodu w „zimnej (póki co) wojnie” ze Wschodem, Biden złożył księciu wizytę w Rijadzie, a saudyjski książę odwiedził oficjalnie Francję. Jesienią saudyjski następca tronu ostatecznie przełamał międzynarodową izolację, uczestnicząc w szczycie G20 na Bali, konferencji klimatycznej w Kairze i naradzie państw APEC (Wspólnota Gospodarcza Azji i Pacyfiku) w Bangkoku. Piłkarskie igrzyska znakomicie uświetniłyby jego wstąpienie na tron i ostatecznie przełamały wszelkie próby ostracyzmu.

Naśladując Katar, Saudyjczycy od jakiegoś już czasu podejmują podobne do katarskich działania, mające zapewnić im przychylność zachodnich krajów, których piłkarscy działacze mają najwięcej do powiedzenia przy rozdzielaniu przywileju goszczenia igrzysk. Katarczycy postawili na Francję (kupowali nieruchomości, broń, a także klub piłkarski Paris Saint Germain, ulubioną drużynę poprzedniego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, za którego prezydentury z lat 2007-2012 przyznano Katarowi mundial), Saudyjczycy zaś wkupują się w łaski Brytyjczyków.

Arabia Saudyjska, sojuszniczka Zachodu, od lat kupuje broń od Wielkiej Brytanii, która sto lat temu wspierała ją przeciwko imperialnej Turcji. Londyński „Observer” twierdzi, że już w zeszłym roku (decyzja o tym, kto będzie gospodarzem mundialu w 2030 r., zapadnie za rok) Saudyjczycy zaprosili do siebie i opłacili luksusowy pobyt wyjątkowo licznej grupie brytyjskich posłów, a saudyjskie władze zainwestowały ogromne pieniądze w londyńską giełdę, nieruchomości, fabrykę samochodów Aston Martin oraz lotnisko Heathrow. Bogaci Saudyjczycy kupili brytyjski klub piłkarski Newcastle United, wiosną starali się o kupno londyńskiej Chelsea, a minister sportu Abdul Aziz ibn Turki Fajsal ogłosił, że udzieli wszelkiej pomocy saudyjskim kupcom, którzy będą chcieli przejąć zmieniające właścicieli kluby Manchester United i Liverpool (Manchester City jest od lat własnością sprzymierzonych z Saudyjczykami emirów z Dubaju i Abu Zabi).

Katar na swojego ambasadora, rozsławiającego za pieniądze imię emiratu, najął byłego angielskiego piłkarza Davida Beckhama. Saudyjczycy chcą w tej roli, za jeszcze większą gażę, obsadzić Lionela Messiego, najlepszego obok Pele, Diego Maradony i Johanna Cruyffa piłkarza w dziejach, a także jego konkurenta do tego tytułu, Portugalczyka Cristiano Ronaldo.

Komu igrzyska?

Zgodnie z podpowiedzią prezesa Infantino, by piłkarskie mundiale urządzać w kilku krajach, a nie jednym (w jednym trudniej będzie pomieścić pół setki drużyn, działaczy i kibiców, a dodatkowo znakomicie uda się uniknąć pytań, dlaczego wybrano ten kraj, a pominięto inny), Saudyjczycy ogłosili, że mogą urządzić igrzyska sami, ale równie dobrze mogą się nimi podzielić z Egiptem i Grecją. W ten sposób mundial odbywałby się nie tylko w trzech krajach, ale na trzech kontynentach.

Saudyjczycy, ma się rozumieć, gotowi są wziąć na siebie większość kosztów związanych z urządzeniem igrzysk, pod warunkiem, że większość meczów, zwłaszcza tych najważniejszych, odbędzie się w ich kraju. No i że cały turniej, podobnie jak katarski, zostanie przeprowadzony zimą, a nie latem.

Saudyjczycy (a także Egipcjanie i Grecy) będą mieli poważnych konkurentów, bo o prawo urządzenia piłkarskich igrzysk w imieniu Europy upominać się mają Hiszpania z Portugalią. Ostatnio, z powodów wyłącznie politycznych, coraz częściej dołącza się do nich Ukrainę. Z takich samych, wyłącznie politycznych powodów pojawił się pomysł, by mistrzostwa wraz z Ukrainą urządziły Polska i Białoruś. Równie egzotyczną i nierzeczywistą, ale miłą prezesowi Infantino propozycją są oferty wspólnych igrzysk w obu Koreach czy też w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Izraelu. Piłkarskie igrzyska chcą też urządzić Chiny z Kazachstanem, Australia z Indonezją, Kamerun z Tunezją i Algierią, a Argentyna chce przebić tercety i urządzić mistrzostwa w kwartecie z Urugwajem, Paragwajem i Chile.

Igrzyska na pustyni

Saudyjczycy wierzą w wygraną i w to, że dokonywanie rzeczy zdawałoby się niemożliwych jest jedynie kwestią rozmachu, uporczywości i pieniędzy, których mają w nadmiarze. To one sprawiły, że Arabii Saudyjskiej, krajowi pustynnemu i upalnemu, powierzono organizację zimowych igrzysk azjatyckich z konkurencjami sportowymi, dla których konieczne są lód i śnieg.

Saudyjczycy zamierzają je urządzić na pustyni i w górach na pograniczu z Jordanią, w okolicach 700-tysięcznego Tabuku. Tu właśnie książę Mohammed zamierza wznieść futurystyczne miasto przyszłości Neom, najnowocześniejszą metropolię świata. Igrzyska mają więc zostać po raz pierwszy przeprowadzone w mieście, którego jeszcze nie ma. Na razie, Saudyjczycy za 500 miliardów dolarów (dwa razy więcej, niż kosztował mundial w Katarze) budują tu wielki kurort narciarski Trojena, który ma posłużyć do urządzenia zimowej olimpiady.

Tabuk uchodzi za najzimniejsze strony w Arabii Saudyjskiej, kojarzonej z palącym słońcem i największą na świecie piaszczystą pustynią Ar-Rab al-Chali, której nazwa znaczy tyle, co Pusta Okolica. W Tabuku góry wznoszą się na wysokość ponad 2500 metrów i jest tam o około 10 stopni Celsjusza chłodniej niż w pozostałej części kraju. Zimą pojawiają się przygruntowe przymrozki, a nawet mrozy i opady śniegu (właśnie spadł).

Brak opadów sprawia, że zawody narciarskie czy saneczkarskie trzeba będzie przeprowadzić na sztucznym śniegu. Zostanie on wyprodukowany z wody, odsolonej i doprowadzonej tu z czerwonomorskiej Zatoki Akaba, oddzielającej Półwysep Arabski od Synaju. Będzie to kosztować majątek, ale Saudyjczyków stać na tę ekstrawagancję.

Jeśli Saudyjczykom uda się azjatycka olimpiada zimowa, zamierzają ponoć ubiegać się o urządzenie światowych zimowych igrzysk, do których organizacji zaczyna brakować chętnych.

Marzeniem Saudyjczyków, a także Katarczyków jest urządzenie u siebie letniej olimpiady. Najbliższa, za dwa lata, odbędzie się w Paryżu, w 2028 r. gospodarzem igrzysk będzie Los Angeles, a w 2032 – australijskie Brisbane. Wybór areny igrzysk w 2036 zostanie dokonany w roku 2025 – Katar i Arabia Saudyjska zamierzają oczywiście stanąć do rywalizacji. Liczą, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski (zasiada w nim katarski emir) pójdzie w ślady piłkarskiej federacji FIFA i powierzy w końcu organizację igrzysk krajowi z Bliskiego Wschodu, ze świata islamu.

Olimpiada na Półwyspie Arabskim przeszłaby do historii jeszcze z jednego powodu. Choć letnia z nazwy, to z uwagi na panujące tu latem upały musiałaby, podobnie jak turniej piłkarski z Kataru, po raz pierwszy w dziejach zostać urządzona zimą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej