Kraj bez rzeczywistości

Zakładanie różowych okularów w Polsce może doprowadzić do poważnego uszkodzenia wzroku. Najlepiej zamknąć oczy i pomyśleć.

16.01.2024

Czyta się kilka minut

Stanisław Mancewicz / Fot. Grażyna Makara / Katarzyna Włoch // Tygodnik Powszechny
Stanisław Mancewicz // Fot. Grażyna Makara / Katarzyna Włoch / Tygodnik Powszechny

Widzimy wiele prób opisania czy wręcz zdefiniowania sytuacji w Polsce. Chciałoby się napisać „rzeczywistości”, ale – każdy to przyzna – termin „rzeczywistość” do tego, co się w Polsce dzieje, jednak nie pasuje. Nigdy idealnie nie pasował, ale dziś  – należy to powiedzieć głośno – jest on kompletnie nieprzydatny. Trzeba rzec, że Polska jest krajem bez rzeczywistości, a może jest poza nią. Nie od dziś i nie od wczoraj, ale jednak coś się ostatnio zmieniło.

Ktoś powie, że przemawia przez nas gorycz, że popadamy jak zwykle w samobiczowanie, że bezrefleksyjnie patrzymy na świat tutejszy przez czarne okulary, będąc w pozycji ojkofobicznej. Są to sądy mylne. Od lat głosimy, że zakładanie różowych okularów w Polsce może doprowadzić do poważnego uszkodzenia wzroku. Najlepiej zamknąć oczy i pomyśleć. Apelujemy o to gorąco.

Powiada się tu i ówdzie, że w kraju naszym prawdziwe definicje czegokolwiek zostały zastąpione w komplecie innymi, zmyślonymi na doraźne potrzeby konkretnej chwili i konkretnych ludzi. I że niemal każdy element otaczającego nas świata został opatrzony fałszywymi etykietkami. Są to niewątpliwie dobre pomysły na opisanie tutejszości, ale czytając o nich, mamy jednak uczucie czczości i niedopowiedzenia, braku kompletu. Można by teraz zacytować wielu mądrych i spostrzegawczych ludzi, którzy pracują nie od dziś nad syntezą polskiej – za przeproszeniem – rzeczywistości. Oczywiście używamy tego słowa – jako się rzekło – z braku innego. Umownie, bo Polska jest dziś bezkresem złudzeń optycznych i umysłowych, jeśli idzie o klarowanie na temat rzeczywistości. Z powodu owego niedosytu, ale też dręczeni musem syntezy, główkowaliśmy i wygłówkowaliśmy. Taką oto mamy koncepcję, która siłą rzeczy znajduje się w fazie roboczej. Idzie ona w nieco innym kierunku niż teraz głoszone, bowiem jest – a o to nam chodziło podczas pracy umysłowej – znakomicie skompletowana.

Oto uważamy, że Polska znalazła się w wielkiej semantycznej próżni. Owa próżnia jest ewenementem w kulturach planety. Byłych i obecnych. Od czasu gdy świadomie uderzono po raz pierwszy kamieniem o kamień, wywołując tym działaniem iskrę, i gdy padło owo pradawne, krótkie, pełne zdumienia zdanie: „O kurde, iskra!”. Otóż zaznaczmy raz jeszcze: nie idzie nam o to, że ewenementem jest zmiana znaczenia słów, pojęć, odwrócenia sensu czegokolwiek. Nie. Owe znaczenia, sensy i pojęcia po prostu zniknęły. Nie ma. Zero. Nic nie znaczy nic, cokolwiek takoż nic. Nic, na co gdzie indziej są nazwy, co ma utrwalone swe znaki. Wszystko to jest tu nieaktualne.

Tylko ludzie bez cienia uważności nazwą to, co tu napisaliśmy, bełkotem. Doprawdy, wystarczy zdjąć okulary właśnie, zamknąć oczy i na głos wypowiedzieć tych kilka słów, obarczonych w normalnej rzeczywistości, od wieków, precyzyjnymi znaczeniami. A więc spróbujmy i mówmy głośno i wyraźnie: okupacja, wojna z narodem, Holokaust, tortury, prześladowania, hitleryzm, stalinizm, komunizm, obóz koncentracyjny, więźniowie sumienia, śmierć, głód, stan wojenny, ZOMO, gestapo i dalej w tym guście. Następnie wypowiedzmy też słowa takie: demokracja, wolność, niewinność, uczciwość, moralność… Oczywiście nie możemy wymienić wszystkich słów i pojęć, jakie znajdują się w słownikach języka czy idei bądź określających zjawiska w kulturze. Wystarczą te i chodzi o to, co je wypowiadając, zobaczymy. Jakie obrazy przesuną nam się pod powiekami. Co wyświetli nam mózg.

Otóż jeżeli będzie to projekcja wizerunków dwu bardzo zamożnych mężczyzn, przestępców w garniturach, skazanych prawomocnym wyrokiem, którzy są byłymi funkcjonariuszami tajnej policji, których znanym zamiłowaniem jest przesłuchiwanie nielegalnie założonych podsłuchów, a ulubionymi zajęciami i kompetencją są mistyfikacja i fałszywe oskarżenia, to znaczy, że jesteśmy w idealnej próżni semantycznej. Wypada wtedy sobie życzyć przede wszystkim zdrowia, ale może być to życzenie mocno spóźnione.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Próżnia