Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Około 70 młodych kozic urodziło się w Tatrach tej wiosny, a nowe potomstwo stanowi nieco ponad 10 proc. całej populacji – tak wynika z danych zebranych 14 czerwca przez parki narodowe po obu stronach granicy. Wspólne akcje liczenia kozic odbywają się od 1957 r., to najstarszy monitoring przyrodniczy prowadzony przez dwa państwa. W tym roku słaba widoczność nie sprzyjała jednak 220 wolontariuszom i pracownikom parku, którzy wypatrywali parzystokopytnych wspinaczy. Ciężko więc szacować rozmiar całej populacji (w zeszłym roku doliczono się 760 osobników), ale liczba zaobserwowanych młodych daje pewność, że gatunkowi nic nie grozi.
Jeszcze lepiej mają się polskie żubry – na koniec 2021 r. było ich 2429. Z czego 206 w hodowlach zamkniętych i 2223 na wolności – najwięcej w Puszczy Białowieskiej (779) i Bieszczadach (729). W ciągu zaledwie dwóch lat przybyło nam 160 największych lądowych ssaków Europy. Ale żubr nie jest wyjątkiem.
Od 1960 r. wzrosły populacje prawie wszystkich dużych ssaków, od pospolitych saren, jeleni i dzików po rysie, rosomaki i koziorożce pirenejskie. Zdecydowanym zwycięzcą jest bóbr, nasz największy gryzoń, którego populacja wzrosła niemal 140-krotnie.
Przyczyna jest jedna: przestaliśmy te zwierzęta tępić. Ograniczyliśmy polowania, a rolnicy i hodowcy mają inne metody ochrony swoich plonów i zwierząt. Takim przykładem są polskie wilki i łosie: pierwszy z tych gatunków był u nas w latach 70. na skraju wyginięcia, a dziś mamy jedną z największych populacji w Europie. Drugi nadal jest gatunkiem łownym, ale od 21 lat obowiązuje moratorium zakazujące polowań. Od tego czasu jego liczba zwiększyła się kilkukrotnie. ©℗