Kosmos: materia, energia, zabawa

Kosmos staje się dla nowoczesnych artystów i myślicieli poręczną metaforą nieskończoności ludzkiej wyobraźni, ale też bezmierności poszukiwań twórczych.

25.10.2021

Czyta się kilka minut

 / Aleksandra Grunholz / studiochaotyczne.com
/ Aleksandra Grunholz / studiochaotyczne.com

Niech nas nie zmyli wizja kosmosu jako wszechpotężnej przestrzeni, którą za wszelką cenę należy ujarzmić i przerobić w kolejny łup dla deweloperów. Kosmos to raczej drobny zakamarek pomiędzy oczekiwaniami, gdzie, jak pisał w latach 70. serbski poeta i teoretyk Miroljub Todorović, ważne są trzy elementy: materia, energia i zabawa. Materia – czyli wszystko, co konkretne, namacalne, istniejące realnie wbrew wszelkim metafizykom. Energia – czyli porzucanie konwencji i schematów na korzyść niespodzianek i odkryć. Zabawa wreszcie – czyli doświadczanie zmienności form i treści. Powiedzmy to wyraźnie: kosmos w takim wydaniu dostępny jest nie tylko miliarderom i astronomom, lecz każdemu śmiertelnikowi. Pośrednikiem między wielkimi wizjami i zakamarkowością jest sztuka. To bowiem w obrazie, tekście, rzeźbie otwierają się niespotykane gdzie indziej przestrzenie, to tam spotykamy coś, co wydawało nam się niemożliwe do pomyślenia.

W stronę Nieznanego

Nazwisko Todorovicia przywołuję nie bez przyczyny: to bowiem twórcy awangardowi – a Todorović był jednym z głównych przedstawicieli powojennej awangardy środkowoeuropejskiej – postawili na zbliżenie sztuki i nauki, w tym szczególnie na możliwość opracowania nowego rewolucyjnego porządku zjawisk. To właśnie artyści poszukujący innowacyjnych form wyrazu zwracali się w stronę Nieznanego, które z jednej strony oferowało przegląd dziwności, z drugiej – dawało nadzieję na ziszczenie snutych na ziemi utopii, choćby w mikroskopijnym, zakamarkowym właśnie, wymiarze.


LOT W KOSMOS

MAREK ZIELIŃSKI, TOBIASZ MELANOWSKI, EWA SUROWIEC: Na Festiwalu Ars Cameralis staramy się pokazać rozpiętość gatunków: od elektroniki i muzyki eksperymentalnej, przez rock, po wysublimowany pop i jazz.


Todoroviciowski sygnalizm został pomyślany jako kierunek spajający poznawcze dążenia człowieka, ale przecież nie był w tym pierwszy. I tak Eugen Gomringer nazwał swoje wizualno-przestrzenne wiersze konstelacjami, do galaktyk zaś odwoływali się zarówno futuryści, jak i pop-artowcy. Prawa ziemskie można było ominąć jedynie na drodze pojęć mgliście zarysowanych: czymże, jeśli nie przestrzenią kosmiczną, okazuje się nadrzeczywistość z manifestów André Bretona? A serbski zenityzm nawołujący do budowy kolosalnego wszechświata z mężnym i czystym barbarogeniuszem jako ideałem nadczłowieka? Kosmos staje się dla nowoczesnych artystów i myślicieli poręczną metaforą nieskończoności ludzkiej wyobraźni, ale też bezmierności poszukiwań twórczych. Eksploracja systemu słonecznego zbiega się z przekraczaniem kolejnych granic w sztuce – w tym sensie lądowanie Apollo 11 na Księżycu w 1969 r. idzie o lepsze z pierwszymi wierszami komputerowymi pisanymi wspólnie przez Todorovicia i mózg elektronowy IBM360.

Bezkompromisowa postawa wobec przestrzeni wokół nas, którą moglibyśmy określić wypożyczonym ze świata reklam sloganem „impossible is nothing”, skutkuje niebywałym zainteresowaniem tym, co dzieje się między gwiazdami. Uruchamiane mocą wyobraźni światy pęcznieją w fantastycznonaukowych rozważaniach, ale nie dają o sobie zapomnieć także w ciut klasyczniejszej literaturze: dzięki prozom poetyckim Zbigniewa Herberta dowiadujemy się przecież, że księżyc „jest tłusty i niechlujny” oraz że „włazi pod łóżka i wącha buty”.

A skoro jesteśmy przy motywach lunarnych: można zaryzykować twierdzenie, że dwudziestowieczne eksperymentowanie zamyka się w ramach nakreślonych przez filmowców: Georges’a Melièsa w legendarnej „Podróży na Księżyc” (1902) oraz Nicka Parka w pierwszej z serii przygód Wallace’a i Gromita, w polskiej dystrybucji znanej również jako „Podróż na Księżyc” (1989). Upersonifikowane ciała niebieskie, ożywione nie-ludzkie byty je zamieszkujące, humor biorący się z nieprzystawalności ziemskich nawyków do kosmicznych okoliczności (w tym walka z kosmitami na parasole), wreszcie pasywno-agresywny stosunek człowieka wobec nowych terytoriów: nic w tej mierze na przestrzeni stulecia się nie zmieniło. Zmieniła się jedynie relacja między dziedzinami aktywności człowieka.

Własny język

Przyjrzyjmy się nieco szerzej temu, w jaki sposób sztuka radziła sobie z astronomicznymi odkryciami. Todorović przypomina, że Hezjod, Empedokles, Parmenides i Lukrecjusz, tworząc swoje wielkie kosmogonie, które obejmowały refleksję nad dziejami i naturą całego świata (a więc kosmosu), byli jednocześnie poetami, filozofami i naukowcami. Rozłam między tworzeniem a objaśnianiem świata zaczyna się w średniowieczu od rozwoju alchemii, kiedy to dyscypliny naukowe stopniowo wkraczają na twardy grunt racjonalizmu, budując szczególny obraz świata i własny język. Rozwój chemii i fizyki pod koniec XIX wieku doprowadził do rozbicia mechanistycznego obrazu świata i zburzenia imponującej, ale w swoich podstawach nieskomplikowanej, jednostajnej wizji makro- i mikrokosmosu, opartej na atomie jako „jedynej niepodzielnej” cząsteczce.

Nieco później przyjęcie mechaniki kwantowej Plancka oraz teorii względności Einsteina zachwiało podstawami – negowanej zresztą przez wieki – formalno-logicznej i racjonalistycznej struktury ducha naukowego. Awangardziści początku XX wieku z chęcią korzystali z wszystkich możliwości geometrii nieeuklidesowej, badając – jak dadaiści czy ­surrealiści
– związki bytów materialnych z niematerialnymi. Wreszcie, za sprawą Louisa de Broglie’a teorii falowych właściwości materii, Wernera Heisenberga zasady nieoznaczoności oraz nowych odkryć w biologii (protoplazma i białka w żywej materii, związki między pętlowymi zjawiskami kwantowymi a mutacją, rola genów i chromosomów w procesie formowania żywych organizmów), nauka bezsprzecznie zbliżyła się do swojej źródłowej irracjonalności.

Materia, energia, zabawa

Dało to niewątpliwy asumpt do rozwoju sztuki – dość przypomnieć spacjalizm Ilse i Pierre’a Garnierów czy neoawangardowe, kombinatoryczno-permutacyjne poszukiwania z ducha OuLiPo. Nowocześni artyści-naukowcy-wizjonerzy, konstruując wielkie hipotezy na temat wszechświata i podróżując w obszary pozaziemskie, na nowo zbliżyli sztukę do nauki. Działania artystyczne uległy systematycznej demistyfikacji. Todoroviciowskie trio – materia, energia i zabawa – przypomina zatem „zabawę człowieka w kosmosie w obliczu niegasnącego zagrożenia lawiną entropii, chaosu i bezkształtności”. Porządki metafizyczny i teologiczny rozpadły się, powstają nowe wielowymiarowe przestrzenie: wolności, zabawy, eksploracji. Sztuka ma przezwyciężyć własne wyobcowanie i wkroczyć na drogę „całkowitej ekspansji” wszechświata, nawet jeśli ta ekspansja ma mieć charakter symboliczny, a nie faktyczny, i ma się cechować synekdochiczną naturą, w której za kosmos może uchodzi byle zaułek, ledwie uliczka, niechby i marny pokoik Virginii Woolf, Maxa Blechera czy Henriego Michaux.

Sygnalistyczne teorie wiodą Todorovicia do odkrycia „cudownych praw odnowionego życia, niewyczerpanej energii umierających gwiazd”. Wyobraźmy sobie więc lubieżne zabawy ciał niebieskich, w których jest zalążek wszelkich narodzin, miłosne gry planet przyciągających się uniwersalnym prawem miłości: siłą grawitacji. Ich język doprowadzi do ponownego kataklizmu i zniszczenia, by w chaosie mroku wyzwoliła się mocarna metaenergia. Taka wizja procesu twórczego – i sztuki jako takiej – musi prowadzić nas do dramatycznego finału: w obliczu wszechświata jesteśmy niczym Qfwfq, bohater „Opowieści kosmikomicznych” Itala Calvina. Wychodząc od teorii o Wielkim Wybuchu, dopowiadamy sobie całkiem zmyślone historie o otaczającym nas świecie, piętrzymy przyczyny i skutki, staramy się rozrysowywać kolejne mapy i odczytywać ruchy dalekich ciał. Choć nawet nie wiemy, kim sami jesteśmy. ©

JAKUB KORNHAUSER – poeta, eseista, tłumacz, redaktor i wykładowca akademicki. Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2021

Artykuł pochodzi z dodatku „Kosmos. XXX Festiwal Ars Cameralis