Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ma rację premier Szwecji mówiąc, że jest to atak na demokratyczną Europę. Ofiary zamachu w Brukseli zginęły w nie swojej wojnie. Wojnie, o której może nie mieli pojęcia, a na pewno nie wierzyli, że przyjdzie im zapłacić najwyższą cenę.
To wojna o ludzką wolność. Islamscy terroryści uwzięli się szerzyć terror w społeczeństwach zachodnich. To już nie jest kara za zaangażowanie w Iraku, Afganistanie, Syrii, Libii czy gdziekolwiek indziej. To jest kara za to, kim jesteśmy. To jest atak na europejską demokrację, jak słusznie zauważył szwedzki premier. To jest atak na europejski, pokojowy sposób życia. To jest atak, którym chce się zmusić społeczeństwa Zachodu do odwrotu od pomocy poszukującym schronienia uchodźców z Syrii i innych miejsc, gdzie trwa wojna totalna. To przede wszystkim atak ludzi, którzy nienawidzą pokoju a umiłowali przemoc.
Co powinno się stać? Szok jeszcze nie minął. Odpowiedzialne za to, co się wydarzyło dziś w Brukseli jest Państwo Islamskie. Belgowie muszą teraz znaleźć i rozliczyć odpowiedzialnych za ataki. Bruksela-miasto i państwo belgijskie muszą uporać się z wylęgarnią żmij, w jaką zamieniła się dzielnica miasta Molenbeek pozostawiona sama sobie przez lata ignorancji ze strony władz.
Ale jeszcze większa odpowiedzialność spada na barki Europy. Nie może być powrotu do „business as usual”. Nie można udawać, że nic się nie stało. Pierwszy krok w walce z terroryzmem islamskim, to doprowadzenie do pokoju w Syrii tak, by tamtejszy prezydent i opozycja mogli lepiej zwalczać bojowników Państwa Islamskiego.
Teraz musimy sobie uzmysłowić, że z terroryzmem możemy się mierzyć jedynie poszerzając wspólnotę (w Syrii, czy w Europie), choć terror przymusza nas do autoizolacji. Nie możemy dać się zastraszyć i zamykać naszych otwartych społeczeństw. Musimy pamiętać kim jesteśmy i, będąc z tego dumni, nie ulegać pokusie zamykania się w czterech ścianach swoich krajów.
Autor jest politologiem, w dniu zamachów przebywał w Brukseli.