Koniec listopada. Grudzień

Pada czarny deszcz. Wieje z północnego zachodu. Gdzieś z ciemności.

09.12.2019

Czyta się kilka minut

Można nasłuchiwać mrocznego dudnienia, które tłumi wszystkie inne dźwięki. Znaczy prawdziwa jesień nadeszła i zaraz będzie zima. Upewniam się w duchu, że wszystkie pory roku i pogody są dobre. Sprawdzam prognozę. W poniedziałek ma być biało. Dobry początek grudnia. Świat jednak nie do końca wypadł z kolein.

Parę lat temu rozbiłem obóz na Altan Els. To jest niewielka piaszczysta pustynia na granicy Mongolii i Rosji. Kilkaset kilometrów piasku, wydm, fantastycznych skalnych formacji i absolutnej ciszy. Był wieczór, rozpaliłem ogień na niewielkim wzgórzu w skalnej wnęce, tak żeby nie było go widać ze szlaku w dole. Wyschnięty wielbłądzi nawóz i gałązki saksaułu płonęły spokojnym płomieniem w nieruchomym powietrzu. Zrobiłem sobie coś do jedzenia, popijałem piwo i jak zwykle na Altan Els wyobrażałem sobie, że jestem jedynym człowiekiem na Ziemi. To jest ciekawe zajęcie.

W pewnym momencie poczułem na sobie czyjś wzrok. Patrzyła na mnie mysz. Patrzyła ze skalnej szczeliny. Pojawiała się na moment i znikała. Nie bała się. Prawdopodobnie pierwszy raz w życiu widziała ogień, pierwszy raz widziała człowieka. Blask barwił na czerwono jej futerko, zapalał się na czerwono w jej źrenicach. Miałem wrażenie, że patrzy na mnie gdzieś z otchłani czasu, gdzieś z jego początków. Bo przecież poprzedzały ją setki tysięcy niezmiennych mysich pokoleń i dopiero teraz się spotkaliśmy. Pierwszy raz. Wcześniej między nami nie było nic. Wieczność. Niezmienność. Więc pojawiała się i znikała zainteresowana ogniem i moją obecnością. Położyłem na kamieniu okruch chleba. Po chwili zniknął. Położyłem następny. Też go zabrała. Może zanosiła rodzinie. Nie byłem pewien, czy jej nie zaszkodzi, ale zaufałem mysiej mądrości. Zapadła całkowita ciemność. Zastanawiałem się, z jakiej wysokości widać nasz ogień w czarnym, ale przecież przejrzystym powietrzu pustyni. Wślizgnąłem się do śpiwora i czekałem, aż zgaśnie. Zasnąłem wyobrażając sobie, że mysz wygląda ze skalnej szczeliny i przygląda się śpiącemu człowiekowi, którego nigdy wcześniej nie widziała.

Śnieg spadł jednak dzisiaj w nocy. Obudziłem się o świcie i deski tarasu były białe. Biel pewnie zniknie w ciągu dnia. Zbudziłem się i nie wiedzieć czemu przypomniała mi się mysz z Altan Els. Jej samotność – nawet jeśli gdzieś tam wśród skalnych szczelin miała jakąś rodzinę. Można rzec, że przypomniała mi się nasza wspólna samotność pod bezkresnym niebem pustyni, Eurazji i świata. Samotność, z którą nigdy sobie nie poradzimy, chociaż wciąż będziemy próbowali.

Wyszło słońce i śnieg pewnie zniknie. Owce wyszły z obórki. Stoją w porannym blasku. Kilka sikorek podfruwa nad nimi. Co rusz któraś przysiada na wełnistym grzbiecie. Wydziobują nasiona, które zaplątały się w runo. Potem odlatują pomiędzy nagie gałęzie modrzewi. Tak. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się w 1960 roku w Warszawie. Mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor Murów Hebronu, Dukli, Opowieści galicyjskich, Dziewięciu, Jadąc do Babadag, Taksimu, Dziennika pisanego później, Grochowa, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wschodu… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2019