Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Biada mi! Jestem zgubiony, bo jestem człowiekiem o nieczystych wargach i mieszkam wśród ludu o nieczystych wargach, a Króla, Pana Zastępów, widziały moje oczy. Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymał on w ręku rozżarzony węgiel, który wziął szczypcami z ołtarza i dotknął moich ust, mówiąc: »Oto dotknęło to warg twoich i zmazana jest twoja wina, twój grzech odpuszczony«. I usłyszałem głos mojego Pana: »Kogo mam posłać i kto Nam pójdzie?«. Odpowiedziałem: »Oto jestem! Poślij mnie«”.
Z nami jest podobnie. Kiedy tylko dopuścimy do głosu rzeczywistość, w której żyjemy, zyskujemy możliwość usłyszenia i zobaczenia proroków naszych czasów. Ale jak wszystkim przed nami, łącznie z Maryją, Józefem i apostołami, nie przychodzi nam łatwo odróżnić proroków prawdziwych od fałszywych. Niełatwo też prawdziwych proroków zrozumieć. Chodzi przecież o miłość, a bywa ona nie lada jakim trudem i cierpieniem. Dlatego Bóg nie wydaje rozkazów, nie mówi do Izajasza: Idź! Nie pyta wprost, ale delikatnie sugeruje prorokowi swoje pragnienie i czeka na odpowiedź. Dlatego Jego serafinami nie są fantazyjne stwory, ale ludzie, którzy mogą się jawić jako tzw. osoby kontrowersyjne czy wrogie.
O podobnych kłopotach z Bogiem mówi Faustyna Kowalska. Przed złożeniem ślubów zastanawiała się, co zrobiłby Jezus, gdyby zrezygnowała z obranej drogi. Czy dalej by ją kochał? „Pan dał mi poznać, żebym Mu się ofiarowała, aby mógł ze mną czynić, co mu się podoba. Mam zawsze stawać przed Nim jako ofiara. Zlękłam się w pierwszej chwili, czując się nędzą bezdenną i znając dobrze siebie, odpowiedziałam Panu jeszcze raz: Jestem nędzą samą (...) Jezus dał mi poznać, że chociaż się nie zgodzę na to, to jednak mogę się zbawić (...) że chociaż się nie zgodzę na tę ofiarę, to nie zmniejszy się przez to hojność Boża. (...) Bóg czeka na moje słowo, na moją zgodę”.
Izajasz przestraszył się Boga z innego powodu. Nie mógł sobie wyobrazić, jak on, grzeszny człowiek, ma mówić o Bogu ludziom tak samo zepsutym jak on. Kto mu uwierzy? Bał się Boga, gdyż nie wiedział jeszcze, że grzeszność to atut, a nie przeszkoda. Moment zaś, w którym człowiek zaczyna odkrywać swoją ciemną stronę, jest początkiem odzyskiwania sumienia, a więc odpowiedzialności i wolności. Świadomość, że w każdym zalegają pokłady zła, pozwala pamiętać, że nie występuje ono po jednej stronie. I nie chodzi tylko o wyrządzanie zła, ale o brak umiejętności wybaczania i proszenia o wybaczenie.
To nie grzech jest problemem, ale zdeprawowanie, czyli idealizowanie siebie i demonizowanie innych. ©