Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W rankingu kłamców zwyciężył premier Donald Tusk (19,1% wskazań), blisko za nim znalazł się prezes PiS (16,7%), trzecie miejsce zajął prezydent Lech Kaczyński (8,7%), a czwarte Andrzej Lepper (7,3%). Kolejne miejsca, z bardzo niskimi wskazaniami, przypadły Zbigniewowi Ziobrze, Jackowi Kurskiemu, Lechowi Wałęsie i Stefanowi Niesiołowskiemu. Około 2% respondentów przychyliło się do zdania, iż kłamią wszyscy politycy.
Z kolei, za najbardziej kłamliwą obietnicę wyborczą uznali uczestnicy sondażu przyrzeczenie zbudowania 3 milionów mieszkań, złożone przez PiS w czasie kampanii 2005 r. (20,5% wskazań); tuż za nią znalazła się deklaracja bezpłatnego dostępu do opieki medycznej i likwidacji NFZ, pochodząca z programu PO (19,1%). Co ciekawe, na jednym z dalszych miejsc w tej kategorii umieścili respondenci Pentoru rewolucję moralną, obiecywaną przez PiS (2,9%).
Okładka "Wprost", na której twarze trzech zwycięzców wspomnianego przed chwilą rankingu ozdobione są długimi nosami Pinokia, zdaje się zapowiadać polityczną sensację. Mocno brzmi tytuł artykułu dr. Maliszewskiego: "Kłamię, więc jestem" (pierwsze słowo, dla zwiększenia efektu, wydrukowane czerwoną farbą). Podobny jest ton dwu pierwszych zdań owego artykułu: "Trzech najbardziej wpływowych polityków w państwie Polacy uważają za największych kłamców. To szokujące". Dalszy ciąg wywodu służy jednak uspokojeniu tych, którzy poczuli się zaszokowani wieścią, iż politycy kłamią. Kłamstwo w polityce, poucza dr Maliszewski, jest rzeczą pospolitą i uprawianą na wiele sposobów. I dodaje (nie zapominając się odwołać do badań psychologów): "Odpowiedź na pytanie, dlaczego politycy kłamią, jest banalnie prosta. Dlatego, że ludzie nie chcą słuchać prawdy. […] Kłamstwo jest bowiem bliskie ludziom: wiedzą o nim, ale nie chcą się do tego głośno przyznać".
Zamówiony przez "Wprost" sondaż (wraz z jego rezultatami i ich interpretacją) jest wyważaniem otwartych drzwi, odkrywaniem tego, o czym od dawna mówią codzienne gazety i tygodniki (o telewizji nie wspominając). Ten sondaż dowodzi w gruncie rzeczy nie tego, że politycy kłamią, ile tego, iż są bezustannie podejrzewani o półprawdy i manipulacje. Dowodzi on także, iż obserwatorzy sceny politycznej mają bardzo krótką pamięć i że reagują tylko na kilka nazwisk znanych z czołówek gazet i programów telewizyjnych (oraz na kilka haseł rzucanych w kampanii przedwyborczej). Przypomina również, iż wyborcy PiS-u posądzają o najgorsze polityków Platformy, a wyborcy PO - polityków PiS. Szkoda czasu na dowodzenie takich oczywistości. Także twierdzenie, że ludzie wolą kłamstwo, choćby nawet było wsparte kilkoma nazwiskami filozofów i psychologów, niezbyt daleko wykracza poza stare porzekadło: Mundus vult decipi - ergo decipiatur, co po polsku znaczy: "Świat chce być oszukiwany, niechże więc będzie oszukiwany".
Sondaż zamówiony przez "Wprost" dowodzi nie tyle kłamliwości polityków, ile tego, iż kategoria "kłamstwa" jest w istocie zapomniana, że niezbyt mocno przemawia do dzisiejszych Polaków, karmionych ciągłymi kampaniami wyborczymi i reklamowymi, a w dodatku przyzwyczajonych do czarnego PR.
Co chciałbym powiedzieć? Problemem nie jest polityk, który kłamie. Problemem jest polityk, któremu dałoby się zaufać. Nie wierzę, by ten problem można było rozwiązać przy pomocy kolejnego sondażu.