Kim jest dla mnie Jezus?

Paweł Milcarek Wierzę w to, że w historii Jezusa obecny jest zarazem powszechnik losu człowieczego i misterium Bożego Logosu, zstępującego "dla nas ludzi i dla naszego zbawienia".

Paweł Milcarek

Wierzę w to, że w historii Jezusa obecny jest zarazem powszechnik losu człowieczego i misterium Bożego Logosu, zstępującego "dla nas ludzi

i dla naszego zbawienia". Zginąłbym bez tej teleskopowej Prawdy o historii, o człowieku i o Bogu-Zbawcy.

Uczestniczyłem kiedyś, jeszcze jako student w latach 80., w rekolekcjach młodzieżowych, w trakcie których ksiądz poprosił, abyśmy podchodzili do mikrofonu i mówili "kim jest dla mnie Jezus Chrystus". Nie było chętnych i zaczynaliśmy się czuć trochę jak przepytywani na "spontanicznych" Mszach dla dzieci - ale w końcu z nawy wyłonił się starszy pan i do mikrofonu trzymanego przez rekolekcjonistę powiedział, że Jezus Chrystus to "Syn Boży i Zbawiciel". Powiedział więc w skrócie to samo Credo, które w trakcie tej liturgii "mówiliśmy" wielokrotnie, słowem i ciałem, wszyscy jako zgromadzeni w Kościele. I za ten brak oryginalności i personalizacji został natychmiast ukarany przez dysponenta mikrofonu, który wyraźnie rozczarowany domniemanym rytualizmem tego wyznania, wezwał tym razem, aby mówić raczej o tym, kim Jezus jest "dla ciebie" i "tak naprawdę". I za chwilę wszyscy usłyszeliśmy wyznanie dziewczyny, mówiącej - na wysokim emocjonalnym C świadectwa - że "co prawda nie wierzy w Jezusa (jest ateistką), ale bardzo go szanuje i nawet czuje z nim jakiś nieuchwytny kontakt".

Pamiętam dobrze swoje reakcje z tamtego czasu: jak byłem zgorszony całym tym konferansjerskim rytualizmem rekolekcjonisty, jak w stosunku do spostponowanego starszego pana mieszało mi się uczucie wdzięczności, poczucie wspólnoty "katechizmowej" wiary i rodzaj żalu, że jego wyznanie nie było tak atrakcyjne - oraz jak wyznanie dziewczyny burzyło mi krew swoją niefrasobliwą wewnętrzną sprzecznością, ale i kusiło do odkrywania w tym wzniosłych paradoksów Deus absconditus.

Dziś, po latach, wciąż nie mam chęci podchodzić do mikrofonu w ramach anty-rytualnego rytuału "autentycznych świadectw". Swój osobisty stosunek do Pana Jezusa wyrażam, gdy wraz z Kościołem recytuję pradawne Credo, klękam przy słowach o Wcieleniu, na imię "Jezus" pochylam głowę, czynię co mogę, aby uczcić Go w Komunii... Wszystko to z nadzieją, aby "umysł zgadzał się z głosem",

a codzienne życie z tymże umysłem. I dlatego wyrwany do mikrofonu, nie powiedziałbym nic więcej poza tym, czego nauczył mnie Kościół realnej obecności, Pisma, papieży, soborów i dogmatów. Wszystko inne to słoma, produkt łatwopalny.

Paweł Milcarek (ur. 1966) jest filozofem, wykładowcą UKSW i redaktorem naczelnym "Christianitas".

Stanisław Krajewski

Niezręcznie jest mi mówić o Jezusie. Cokolwiek powiem,

u chrześcijan musi pozostawić głęboki niedosyt. Mamy bowiem zupełnie inne podejście do osoby Jezusa. Ja wyobrażam sobie postać historyczną, o której można dyskutować. Choć miałbym ochotę powtórzyć sformułowanie Martina Bubera "Jezus - mój brat", to przecież każdy wie, że o bracie można mówić w tonie dalekim od czołobitności. Kim więc jest dla mnie Jezus?

Jest człowiekiem. Wybitnym człowiekiem, ale tylko człowiekiem. Wszelkie przypisywanie mu statusu ponadludzkiego, tzn. godności Mesjasza, Syna czy Boga pozostawia mnie obojętnym. Jest tak nawet wtedy, gdy, ośmielony przez żydowską deklarację "Dabru emet", przez szacunek dla przyjaciół

z Kościoła, użyję określenia "Jezus Chrystus". Pozostaję bowiem na zewnątrz narracji chrześcijańskiej.

Jest Żydem. Jest członkiem narodu żydowskiego, osobą znaczącą w historii żydowskiej, ale nie jest postacią żydowskiej tradycji. Tradycja żydowska go nie potrzebuje, nie tylko dlatego, że w jego imieniu prześladowano Żydów, ale też dlatego, że ma dostatecznie bogate źródła wewnątrz swego głównego nurtu.

Jest wielkim nauczycielem. Byli na świecie inni nauczyciele, też pośród Żydów, ale Jezus jest fascynujący przez swój radykalizm. Z tego samego powodu powstaje problem: nie ma prawie ludzi, którzy biorą dosłownie wszystkie wskazania. W moim rozumieniu ten radykalizm tłumaczy się przekonaniem, że koniec świata jest za rogiem. Wiadomo, że uczniowie Jezusa byli przekonani, iż koniec tego świata nastąpi za ich życia. W takiej optyce wymiar sprawiedliwości traci sens, a ziemskie bogactwa nie są w ogóle potrzebne.

Jest postacią w mesjańskiej historii ludzkości. Sądzę, że rozumienie mesjanizmu rozwinęło się inaczej w Kościele niż w judaizmie. Cieszę się, że Jezus jest dla tak wielu ludzi drogą do Ojca, czyli Boga Izraela. Ale drogą dla Żydów jest Tora; jak mówi Franz Rosenzweig, Żydzi, będąc Żydami, już są

z Ojcem.

Stanisław Krajewski jest profesorem Instytutu Filozofii UW, współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Opublikował ostatnio książkę "Tajemnica Izraela a tajemnica Kościoła".

Manuela Gretkowska

Kim dla mnie jest Jezus? Najbardziej ludzką z emanacji Boga. Bez znaczenia, w jakim stopniu według teologów był bogiem czy bogoczłowiekiem.

Dywagacje o jego naturze przypominają przepis, ile spirytusu, a ile soku winogronowego tworzy koktajl idealny, na miarę naszego metafizycznego podniebienia. Jezusa wyobrażamy sobie tak, jak nas kochano. Jest miłością, którą dają nam inni i którą czujemy do siebie. Jeśli Jezus istnieje, jest mną. I zmienia się ze mną, córką człowieczą. Od dzeciątka w żłóbku, gdy mając kilka lat chciałam go okryć w zimnym kościele. Po Metatron, gdy studiowałam gnozę judeochrześcijańską na antropologii.

Jezus jest wolnością, nie ograniczeniem. Dlatego jest katolicki i protestancki, i muzułmański, i jakikolwiek. Może mieć trąbę słonia i niebieską skórę Kryszny. To szczegóły, atrybuty, żebyśmy go lepiej zobaczyli. Mówi o sobie, że jest bramą i trzeba przez Niego przejść do Ojca. To znaczy, że trzeba przejść przez stan Nowego Człowieka, przemiany świadomości, a nie zgłosić się do faceta urodzonego 2000 lat temu w Betlejem. Dogmaty są znakami na pasie startowym w niebo. Gdy samolot uniesie się w górę, nie dotyczą go wbite w ziemię tablice. Nawet te kamienne...

Miałam doświadczenie, a raczej doznałam doświadczenia obecności. Nie wiem, czy Jezusa. Miłość odczuwamy do kogoś i jako ktoś, stąd może moje uczucie obecności Osoby. Ozdobienie jej tym, czym jest przesiąknięta mentalność chrześcijanki. To był wszechświat światła bez horyzontu i bez granic miłości, pulsujący czyjąś Obecnością. Nazwałam To Jezusem, choć Tego się nie da nazwać. Niektórzy uznają, że bluźnię, ale najlepiej pasuje określenie "Jestem, który jestem". W chwilach zwątpienia przypomnienie sobie tamtej Obecności pomaga mi przetrwać.

A czy wierzę? Nie, i podziwiam wierzących.

Ja mam pewność.

MANUELA GRETKOWSKA (ur. 1964) jest pisarką, scenarzystką, felietonistką i działaczką społeczną.

Ks. Alfons J. Skowronek

Propozycję wypowiedzi o Jezusie przyjmuję jako impuls do refleksji nad rolą Chrystusa Pana w mym osobistym życiu, które zainaugurowało przyjęcie chrztu w Jego imię ("w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego"). Przez mnóstwo etapów pośrednich wytyczona przez ten sakrament droga znalazła swój "lotny finisz" we wsłuchaniu się w głos kapłańskiego powołania. Zakotwiczona w chrześcijaństwie więź z Jezusem pozwala oczekiwać, że uwaga Jego wyznawców skoncentruje się od samych początków na spotkaniu z Nim jako Źródle i Ośrodku. On okazał się Człowiekiem, który w ramach żydowskiej religii praktykował i nauczał w jedyny w swoim rodzaju sposób, że sam zaczął być określany jako Mesjasz, Chrystus, jako Namaszczony. Fundamentem wiary jest tym samym sposób mówienia o Nim jako Jezusie, tzn. o Chrystusie - Osobistości specyficznie zespolonej z Bogiem. Fachowym dla tej rzeczywistości wyrazem jest: chrystologia.

Podstawę chrystologii stanowi przedziwne doświadczenie pierwszych ludzi, którzy poszli za Jezusem. Pokazuje Nazarejczyka najpierw jako "normalnego" człowieka na równi z wszystkimi innymi ludźmi. Je i pije (jedno i drugie nawet z dużą chęcią), sypia, poci się, bywa niepohamowany, zna uczucie strachu - i umiera. Ale prezentuje się też bardzo "anormalnie", wcale nie jak inni, a nawet jak żaden inny człowiek: odpuszcza grzechy, stawia siebie ponad prawo władzy zwierzchniej, dysponuje władzą rozsadzającą wszelką sztukę leczenia, żyje w nieporównywalnej relacji z Bogiem - i nie zostaje uwikłany w sidła śmierci. Nic też dziwnego, że wówczas ciśnie się na usta pytanie, które dotąd wśród ludzi nie milknie: "Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?" (Mk 4, 41).

Pytanie to sparafrazowałem w tytule mej książki "Kim jest Jezus z Nazaretu? Refleksje u progu XXI wieku" (ZNAK, Kraków 2003). W Liście

św. Pawła do Galatów zachowała się zwięzła formuła, która w ówczesnym horyzoncie sprowadza problem do ukazania wymownego paralelizmu, mianowicie przez to, że wypowiedzi odnoszące się do Boga i ludzi umieszcza obok siebie: "Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu".

W tych dniach (2 lutego) obchodzimy uroczystość Ofiarowania Pańskiego. W swym zapraszającym orędziu Kościół pragnie nam uświadomić, po odbyciu swej dwutysiącletniej drogi, ponadczasową aktualność przepowiedni Symeona: Jezus - zarówno "światło na oświecenie pogan" jak również - i to jednocześnie - Jezus jako "znak, któremu sprzeciwiać się będą" (Łk 2, 32nn). W ciągu roku kalendarzowego liturgia obchodzi nie tylko trzy wielkie święta Bożego Narodzenia, Wielkiejnocy i Zesłanie Ducha Świętego - lecz z wdzięcznością upamiętnia także wplecione w ten wieniec historiozbawczych wydarzeń postacie owych kobiet i mężczyzn, którzy z powodu swej przynależności do Jezusa byli prześladowani jako męczennicy i wyznawcy: poczynając od Szczepana, którego wspomnienie świętujemy nazajutrz po Bożym Narodzeniu, aż po uroczystość Wszystkich Świętych, kiedy wspominamy tych wszystkich, których imiennie nie zapisuje żaden kalendarz.

Albowiem aż do pełni czasów tego świata obok proroctwa Symeona zachowują na równi swą ważność także słowa Jezusa: "Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować" (J 15, 20). ?h

Ks. Alfons J. Skowronek (ur. 1928) jest teologiem, emerytowanym profesorem UKSW; wieloletni członek Komisji Episkopatu Polski ds. Ekumenizmu.

Ks. Henryk Paprocki

Wierzę, Panie, i wyznaję, że Ty jesteś zaprawdę Chrystusem, Synem Boga Żywego, który przyszedł na świat zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszym".

Są to słowa modlitwy, którą każdy prawosławny odmawia przed przyjęciem Eucharystii. Kładą one nacisk na moją grzeszność i słabość, ale równocześnie mówią, że Chrystus jest moim Zbawicielem. Jego zbawienie dokonuje się jednak w paradoksalny sposób poprzez niewyobrażalną klęskę w kategoriach empirii, czysto ludzkich. Kiedy Bóg zstąpił na ziemię i uniżył siebie samego do poziomu człowieka, wziął na siebie los świata z całym jego tragizmem, ze śmiercią i z odrzuceniem, podporządkował się prawom tego świata, które sam nadał. Aby poprzez klęskę odrzucenia i śmierci odnieść zwycięstwo zmartwychwstania. Był odrzucany w całym ziemskim życiu od narodzin w Betlejem aż do okrzyków: "Ukrzyżuj Go!". Jest też odrzucany jako Bóg i będzie nadal, gdyż Jego nauka tak bardzo różni się od naszej podłości, że staje się wyrzutem sumienia. By uspokoić sumienia, odrzucamy Chrystusa - tak samo był zgorszeniem dla Żydów i skandalem dla Greków w czasach św. Pawła. W historii chrześcijaństwa tysiące ludzi pracowało i pracuje nad tym, aby zminimalizować Jego naukę, a przede wszystkim odrzucić Jego Boskość: poczynając od Ariusza, który pierwszy zakwestionował wiarę Kościoła. Chrystus jest bowiem odrzuconym kamieniem - jak barwnie mówi Biblia - ale przez to stał się kamieniem węgielnym. Zostawił nam też zasadę krzyża, która mówi o klęsce i o odrzuceniu przemienionymi w zwycięstwo. Zmartwychwstanie wymyka się wszelkiej empirii, gdyż w zmartwychwstaniu dostaliśmy doświadczenie, które ją przekracza. W Jego krzyżu mamy dane doświadczenie ludzkiej słabości. Gdy głosimy swoją moc i swoją wizję świata, różne od mocy i wizji Chrystusa, upodobniamy się do księcia tego świata, który jest całkowitym przeciwieństwem Chrystusa: "Oto nadchodzi książę tego świata, ale nie ma on nic we mnie"... "To wasza godzina i moc ciemności".

Chrystus przyszedł do grzeszników, bo człowiek jest zawsze w stanie upadku. Przyjmuje ich, gdyż Kościół jest dla grzeszników poszukujących ratunku. Tylko Bezgrzeszny mógł wziąć odpowiedzialność za upadłych.

W Chrystusie człowieku Bóg na ludzki sposób bada wszystkie nasze cierpienia, agonię historii, krzyk Hioba. Chrystus wykluczony przez nas z Jego stworzenia wziął na siebie wszelkie wykluczenie. Bóg pragnie człowieka, a człowiek stawia "mur podziału", chce powrotu Chrystusa do "nieba wysokiego", abyśmy mogli na własny sposób urządzać nasze życie. Choć wszystkie próby kończą się klęską, powtarzamy je ciągle i ciągle, posuwając się do bluźnierstwa. W każdej naszej klęsce - gdy odchodzimy na swoje ścieżki - znajdują potwierdzenie słowa Chrystusa: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem". Jedynie On może sprowadzić nas na nowo na Jego drogę. Potrzebujemy świadomości własnego upadku i pokuty. Inaczej schodzimy na bezdroża. Mówi o tym jeden z najwspanialszych hymnów liturgicznych prawosławia:

"Panie, niewiasta, która wpadła w liczne grzechy, przeczuwając Twoje Bóstwo, przed Twym pogrzebem wzięła na siebie rolę niosącej wonności, płacząc, przynosi Tobie mirrę i mówi: »Biada mi, bowiem niepowstrzymany płomień nierządu jest dla mnie nocą, umiłowanie zaś grzechu mrokiem bez światła. Przyjmij strumienie mych łez, Ty, który z obłoków wytaczasz wody morza. Przychyl się do moich gorących próśb, Ty, który przychyliłeś niebiosa, dla niewypowiedzianego uniżenia Twego. Ja ucałuję i znowu wytrę włosami mej głowy przeczyste Twoje nogi, szum których w raju po południu Ewa usłyszała swymi uszami i ukryła się ze strachu. Zbawco mój, zbawiający dusze, grzechów moich jest mnóstwo, lecz któż wybada głębię Twoich zrządzeń? Nie odrzucaj mnie, służebnicę Twoją, Ty, który masz niezmierzone miłosierdzie!«".

Jedynie świadomość własnego grzechu i możliwości powrotu wprowadza mnie w uniżenie Chrystusa i w chwałę Paschy, dając jedyną nadzieję.

Ks. Henryk Paprocki (ur. 1946) jest teologiem prawosławnym. Pracuje w Katedrze Teologii Prawosławnej Uniwersytetu w Białymstoku i w TVP. Rzecznik prasowy Kościoła prawosławnego.

Halina Bortnowska

Kto mnie pyta o to, kim jest dla mnie Jezus?

Jeśli On sam pyta - nie potrzeba słów.

A jeśli ludzie? Instynktownie pragnę przekonać pytających, że we mnie spotkają się z nurtem tradycji, wierzę razem z dalekimi przodkami w wierze, z tymi sprzed wielkiego podziału na Wschód i Zachód, z czasu szukania słów, by wyrazić prawą wiarę.

Przez wieki chrześcijanie starali się zapisać, kim jest "Pan", którego zrazu wyznawano tym prostym zdaniem: "Jezus jest Panem". "Pan to jest" (ten, kto czeka na brzegu).

Potem oplatali Niewysłowione siecią słów. Za nimi powtarzam: wierzę

"...w Jednego Pana, Jezusa Chrystusa, Syna Bożego jednorodzonego, zrodzonego, nie uczynionego... współistotnego Ojcu...

On to dla nas ludzi i dla naszego dobra... stał się człowiekiem".

Po co? By uniżyć samego siebie, by prawdziwie umrzeć za nas i żyć, zwyciężywszy śmierć.

Słowa, z których sieć wyznania się składa, są dla mnie święte. W każdym z nich zapala się światło, gdy wzrok w nim zatopić. Ta świadomość to mój skarb. Wiem - mniej więcej - co te słowa mają znaczyć. Jestem uprzywilejowana, bo zdążyłam zostać do tego ukształtowana, trochę nauczyć się języków epok, z których odziedziczone słowa pochodzą. Najważniejsze z tego, co dały mi lektury i studia (niestety krótkie, mało systematyczne), to, że tyle wiem na pewno: sieć słów to tworzone przez wieki narzędzie - a Niewysłowiona Treść całą tę konstrukcję przekracza. Tylko miłość (wybór) sięga i dotyka Drugiego, Innego, Niepojętego.

Przez Jezusa, dzięki Niemu już dotykamy, to jest dane, choć jeszcze nie tak, jak będzie.

Powtarzam najstarsze wyznanie: Jezus jest Panem. Sens tego zdania wyznaczają pisma Proroków i Nowy Testament.

Kim więc On jest? Może dziś pójść za tą pieśnią spotkania? Światło na oświecenie pogan i chwała ludu Bożego, Izraela (kantyk Symeona).

Jak mnie w drodze z pogaństwa Jego światło oświeca?

Jezus jako Nauczyciel, świadek i jądro sensu wszystkiego, więc i cierpienia, i tego, kim jest Bóg. Radzi nam nazywać Boga Ojcem. O tym Ojcu - jaki jest - sam świadczy jako Syn.

"Jezus-Świadek": to powiedzieć o Nim za mało. "Obraz Ojca". To także mało. On i Ojciec są jednym.

Chwała Izraela... to nie przemija.

Jezus też jest darem ludu najpierw - przede wszystkim - wybranego. Człowieczeństwo jest człowieczeństwem i jako takie zawsze jest skądś, jakieś; na pniu, na korzeniu zaszczepione. Święte człowieczeństwo Jezusa jest żydowskie.

Halina Bortnowska (ur. 1931) jest ekumenistką, publicystką, współzałożycielką i członkinią Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym" i "Znakiem".

BP Zdzisław Tranda

Odpowiadając na to pytanie, trzeba strzec się frazesów. Chrystus zapytał kiedyś uczniów: "Za kogo mnie uważacie?" - inaczej: kim dla was jestem? Piotr odpowiedział: "Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego". Na co On rzekł: "Nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój". W podobnej sytuacji na pytanie: "Czy i wy chcecie odejść?", Piotr odpowiedział: "Ty masz słowa żywota wiecznego, a myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego". Ważna jest nie tylko wiara, ale i poznanie, a więc osobiste doświadczenie, także intelektualne.

Kim więc dla mnie jest Chrystus? Jest On wspaniałym duszpasterzem, który zaprasza: "Pójdźcie do mnie wszyscy...". Mogę w modlitwie zwierzyć Mu się ze wszystkiego, mogę u Niego szukać wsparcia i pomocy. Gdy trudno mi poradzić sobie z moimi problemami, mogę Go prosić: "Ty musisz we mnie zwyciężyć". Apostoł Paweł pisze: "Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Jezusie Chrystusie" (Flp 4, 13) lub: "we wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował" (Rz 8, 37).

Chrystus jest przyjacielem i pocieszycielem (m.in. 2 Kor 1, 3-7). Gdy ogarnia mnie lęk, obawy, smutek, gdy przeżywam niebezpieczne sytuacje, zwracam się do Niego jak do przyjaciela, a On daje mi uspokojenie i pociechę. Wiem, że gdy będę przeżywał nawet rozpacz, mogę zwrócić się do Niego, a On nie zostawi mnie samego, bo zapewnia: "Jestem z wami po wszystkie dni".

Chrystus jest moim nauczycielem. Przez swoje nauczanie i postępowanie wskazuje mi, jak żyć, jak zachowywać się w konkretnych sytuacjach, co ma być priorytetem w postępowaniu, jak odnosić przykazanie miłości do różnych sytuacji w moim życiu. On mi wskazuje, jak mam jako pastor przekazywać Słowo Boże.

Chrystus jest mi przewodnikiem, który "podaje rękę" w trudnych sytuacjach i pomaga z nich wybrnąć. Jeśli powierzyłem Mu swoje życie, nie ma takiej sprawy, w której pozostawiłby mnie bez swego słowa i działania.

Chrystus mówi nam: "Mój pokój daję wam". Jest więc dawcą pokoju wewnętrznego, a w chwilach zagrożenia daje poczucie bezpieczeństwa.

Przede wszystkim jednak Chrystus jest Zbawicielem, który mnie usprawiedliwił, uniewinnił, pojednał z Bogiem. Świadomość tego, że On wziął na siebie moje grzechy w ofierze na krzyżu, że umarł, ale i zmartwychwstał po to, abym mógł żyć i aby mi otworzyć drogę do wieczności, abym mógł istnieć w poczuciu pojednania i pokoju z Bogiem, aby także dać mi podstawę do odrodzonego życia, jest czymś bardzo istotnym dla mojej codzienności. To, że Chrystus zbawia, czyli ratuje, odnosi się także do wielu innych sytuacji, w których potrzebuję ocalenia i przewodnictwa. A zatem to Chrystus prowadzi mnie tak, abym mógł z pełną ufnością wszystko składać w Jego ręce.

Ks. Zdzisław Tranda (ur. 1925) był w latach 1978-2000 biskupem Kościoła ewangelicko-reformowanego w Polsce. W latach 80. członek Polskiej Rady Ekumenicznej. Żonaty, ma dwoje dzieci, troje wnucząt.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2008