Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Targi Książki w Krakowie dopracowały się już chyba ostatecznej formuły. I to - paradoksalnie - najmniej przypominającej klasyczne imprezy targowe, przeznaczone dla branży, nie dla indywidualnych odwiedzających. W Krakowie mamy wielki kiermasz i festiwal zarazem.
Po pierwsze więc - stoiska wydawców promujących książki. Ich liczba rośnie z roku na rok, tym razem było ich 330. Wystawcy nie tylko prezentują nowości i udzielają symbolicznych rabatów, ale i zapraszają autora, do którego ustawia się kolejka po autograf. - Każdy może znaleźć w księgarni większość tych książek - mówi Joanna Sułek, komisarz imprezy - ale nigdzie indziej nie znajdzie w jednym miejscu tylu ludzi książki: wydawców i autorów, z którymi można porozmawiać, zapytać, dlaczego książka powstała, pospierać się o zakończenie.
Z edycji na edycję układ stoisk w hali targowej staje się coraz bardziej przejrzysty. Mocne grupy to wydawcy katoliccy, następnie książka edukacyjna i uniwersytecka - w tej gałęzi wydawniczej po raz pierwszy przyznano w tym roku osobne nagrody. - To był strzał w dziesiątkę. Kraków to idealne miejsce, by nagradzać najlepszą książkę akademicką - mówi Joanna Sułek. Sektor książki katolickiej był na szczęście wolny od największych ekstremistów. - Oni się sami wykruszyli, zorientowali się, że na targach nie mają odbiorców - komentuje ks. Marek Otolski, prezes Stowarzyszenia Wydawców Katolickich. Nowością było “Przedszkole pod Lokomotywą" - sektor dla najmłodszych. Komisarz targów mówi, że w ten sposób impreza wychowuje przyszłych gości.
Obiecującym akcentem w zeszłym roku był “gość specjalny" - Rosja z jej literaturą, muzyką i filmem. Zapraszanie kraju lub grupy krajów to pomysł atrakcyjny i sprawdzony - choćby na słynnych targach frankfurckich. W Krakowie bohaterem tej jesieni miała być Grupa Wyszehradzka. Ale organizatorom nie udało się doprowadzić do wspólnej prezentacji tych krajów. Szkoda. Jacek Kocełuch z wydawnictwa “Kultura Rosyjska", który w zeszłym roku organizował stoisko Rosji, mówi, że był to dla nich duży krok naprzód. Książka rosyjska zaistniała na rynku, ludzie o nią pytają.
Drugi filar Targów to imprezy towarzyszące. Na jednym ze spotkań Václav Burian powiedział: - Mieszkam na czeskiej prowincji i wybitnych pisarzy czeskich spotykam głównie w Krakowie... Targi są okazją do premiery wydawniczej, wieczoru autorskiego, dyskusji nad książką czy konkursu poetyckiego. Wydarzeniem jest co roku wręczenie Nagrody im. Długosza - tym razem otrzymał ją o. Wacław Hryniewicz, a niezapowiedziane wcześniej spotkanie z laureatem okazało się wielkim sukcesem. Sporą frekwencją cieszyła się też zorganizowana przez “Tygodnik" debata “Książka a media - ostatnia deska ratunku czy niebezpieczne związki?", z udziałem m. in. szefowej W.A.B. Beaty Stasińskiej, Tomasza Łubieńskiego, Dariusza Nowackiego, Michała Olszewskiego i Andrzeja Rostockiego.
Doświadczenie ostatnich lat uczy jednak, że czytelnik szuka na Targach głównie najprostszego, naskórkowego kontaktu z autorem. Gdy przy stoiskach ustawiały się kolejki po autografy, sale konferencyjne, w których o swojej twórczości opowiadali Lászlo Krasznohorkai czy Wiktor Jerofiejew, świeciły pustkami. Prawdziwe życie literackie w okresie Targów ucieka - po krakowsku - do centrum miasta. Spotkania w klubach, kawiarniach i piwnicach trwają do późnego wieczora. W tym roku mogliśmy uczestniczyć m. in. w wieczorze czeskim w Alchemii, w Instytucie Goethego Juli Zeh opowiadała o swojej podróży do Bośni, kontrowersyjny francuski pisarz Frédéric Beigbeder spotkał się z czytelnikami w Instytucie Francuskim, a biskup Tadeusz Pieronek świętował w Lochu Camelot 70. urodziny, promując książkę “Kościół bez znieczulenia" - wywiad-rzekę przeprowadzony przez Marka Zająca.
***
Krakowska impreza to największe krajowe targi książki. Branżowi goście dodają, że i najlepsza. Przypominają wielki kiermasz - i dobrze, przecież wszystkim się to podoba. Tegoroczna edycja zostawiła po sobie jednak nieco obaw. Zabrakło klamry, jaką mogła być spójna prezentacja Grupy Wyszehradzkiej. No i pofabryczna hala przy ul. Zapolskiej jest zdecydowanie za mała. W tym roku Targi już się w niej dusiły. Po zeszłorocznej edycji zapowiadano, że VIII Targi odbędą się już w nowym centrum kongresowym Kraków-Zabłocie. Ale Centrum dalej nie ma. A przecież Targi Książki to jedna z niewielu cyklicznych, dużych imprez kulturalnych Krakowa - “miasta kultury".