Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sieć coraz ściślej przestaje być dziedziną, w której wszystkim wszystko wolno. Nie wyłączając państwa. W Niemczech okazało się to tematem poważnej debaty, gdy w połowie zeszłego roku rząd przyznał, że od dwóch lat niemieckie służby przeszukiwały komputery swoich obywateli, włamując się do nich przez internet, w poszukiwaniu dowodów działalności terrorystycznej: bez nakazów, bez wiedzy inwigilowanych, często nawet bez mocnych dowodów, na podstawie których można było formułować konkretne podejrzenia.
O tym, jak to się robi w Polsce, pisaliśmy w maju zeszłego roku.
Niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzekł ostatecznie, że do stosowania takich metod inwigilacji nie wystarczy podejrzenie, że na danym komputerze mogą się znajdować dowody "antykonstytucyjnej działalności" (o co walczył minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schaeuble). Wolno to robić dopiero, gdy ma się silny dowód zagrożenia życia i wolności obywateli. Co najważniejsze, tylko za zgodą sądu.
Inwigilacja przez sieć jest łatwa. Włamać się na przeciętny (czyli prawie niezabezpieczony) komputer potrafi wielu zdolnych nastolatków. Tymczasem organa ścigania, chcąc uciec się do tych metod, muszą się starać o nakazy analogiczne do tych potrzebnych przy inwigilacji przez telefon czy inne techniki podsłuchu. A przecież wystarczy porozumieć się ze znajomym (albo dyspozycyjnym z innych względów) hakerem. W papierach przedstawia się to tak, że ktoś anonimowy dostarczył służbom specjalnym dowodów, na podstawie których podjęto działania... Po co się starać i działać praworządnie, gdy niezbędny w postępowaniu dowód można uzyskać na skróty. Przecież cel uświęca środki, prawda?
Żeby zrozumieć powagę sytuacji, wystarczy sobie wyobrazić, że chodzi nie o wejście przez służby do komputera, lecz do domu. Trybunał w Karlsruhe pokazał, że w Europie ciągle niełatwo przeforsować rozwiązania znane z Ameryki George'a Busha, gdy nakazuje się wybór między wolnością, a bezpieczeństwem: że to fałszywa alternatywa.
warto poczytać także: www.prawo.vagla.pl