Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ekscytowano się więc zdaniem “Wałęsa, oddawaj moje sto milionów!" (fragment trafił nawet do “Skrzydlatych słów") i piosenką o pewnym łysym jadącym do Moskwy. “Rzeczpospolita" pisząc o nowej płycie Kazika poprosiła o komentarz przewodniczącego SLD, choć nie wsławił się on wcześniej osiągnięciami w dziedzinie krytyki muzycznej.
Ano właśnie: popularność Kazika nazbyt często ogranicza się do obiegu publicystycznego. Owszem, piosenkarz mówi o rzeczywistości społecznej, niemniej robi to za pośrednictwem języka artystycznego. Tekst, muzyka, wykonanie, aranżacja, konstrukcja nagrań - te środki oraz relacje między nimi składają się na strukturę wymagającą odpowiednio złożonego języka opisu. W szczególny sposób odnosi się to do “Czterdziestego pierwszego".
Jest to podwójny album, przemyślany na wszystkich poziomach. W porządku narracyjnym układa się w opowieść retrospektywnie sięgającą do II wojny światowej. Ten temat otwiera pierwszy dysk, powraca później m.in. w porywającym wykonaniu “Lili Marleen" (właściwie jest to, by tak rzec, nagranie o nagraniu). Motyw wojenny - jako fascynacja - stanowi jeden z wątków autobiograficznych płyty; innymi są różne autocytaty oraz piosenka “Idol". Wątek ten, i cały album, kończą się parodią “Czterdzieści lat minęło", taką jednak, w której utwór rozsypuje się w wystarczająco groźne doświadczenie chaosu.
Różnorodności i spójności tekstów (liryka roli i maski, małe formy epickie, obrazki, monologi i wielogłosowość, realizm i groteska) odpowiada muzyka o wielu źródłach. Styl Kazika zawiera elementy rocka, rapu, reggae, jazzu i muzycznego eksperymentu. Poza wszystkimi innymi wartościami album jest wybitnym dokonaniem również jako idea i realizacja nagrania. Piosenki rozrastają się niekiedy do długich form (nawet 12 minut), stając się teatrem dźwięku, złożonym z różnorodnych elementów.
I dobrze, że ważne rzeczy o dzisiejszych czasach mówi poważny artysta. Płyta okazuje się potężną dawką odświeżającą (a trudno nie być dziś znużonym Polską i światem), dając zarazem wielką estetyczną radość.