Johann Sebastian Bach „Partitas 1,3, 6” Piotr Anderszewski, Virgin Classics, 2002

15.06.2003

Czyta się kilka minut

Gdy zaczynam słuchać tej płyty (krążek otwiera „Partita nr 6 e-moll” BMV 830), wszystko przestaje mieć znaczenie i istnieć. Muzyka sączy się powoli, zajmuje coraz większy obszar, wreszcie zdobywa całość. Zagarnia. Ale po jakimś czasie (choćby po genialnie zagranej finałowej fudze) z tym nagraniem dzieje się coś dziwnego. Jakby wsączało się w mój własny krwiobieg, zaczynało istnieć razem ze mną i we mnie. Rozpoczynam więc wykonywać własne czynności (jestem przecież we własnym domu), zajmować się sobą, ale ono ciągle gdzieś jest. I po jakimś czasie dopiero orientuję się, że płyta już się skończyła (a trwa ponad 65 minut). I wydaje mi się ciągle, że dobrze wysłuchałem tylko pierwszego nagranego utworu.

Zaczynam więc od drugiej z nagranych „Partit” (nr 3 a-moll BMV 827): dzieje się coś zupełnie innego, bo teraz już nie mogę robić nic innego, tylko słuchać. Anderszew-ski prowadzi dramaturgię i narrację utworu tak, że któraś część staje się nagle najważniejsza. Cudowne jest prowadzenie i odkrywanie przez niego kontrapunktów: pianista zdziera powierzchnię, jakby chciał odkryć coś jeszcze - kolejne i ledwie istniejące głosy.
W szystko jest niesłychanie wyraziste, coś, co wydawało się gąszczem wielu dróg, zostaje rozświetlone. Na główne ścieżki pada mocne i jasne światło, poboczne pozostają w cieniu (ale są zawsze widoczne), wreszcie te najmniejsze, rzadko uczęszczane, spowija delikatna wiązka maleńkiej lampki.

Wreszcie „Partita nr 1 B-dur” (BMV 825): Anderszewski gra Bacha (gra muzykę) tak, jakby nic nie było w niej mniej ważne, jakby niczego nie można było przeoczyć. Każdy dźwięk jest absolutny: rozwiązuje (zamyka) poprzedni i zawiązuje (otwiera) kolejny; dźwięk, myśl, frazę, część, całość. „To, co absolutne - pisał Tischner w „Filozofii dramatu” - rozwiązuje więzy z tym światem, a zawiązuje je z innym (...). To, co absolutne, nie podlega krytyce i nie wymaga usprawiedliwienia”.

Granie Bacha to zawsze - a dla polsko-węgierskiego pianisty niewątpliwie - największe muzyczne i wykonawcze przeżycie, ogromna radość i wielki trud. A jeśli rzeczywiście dla Anderszewskiego bardzo przykra jest świadomość utrwalania tylko jednej wersji wykonawczej (pianista nigdy przecież nie gra jednego utworu tak samo), to chciałbym - jemu i nam wszystkim - życzyć jeszcze więcej takich przykrości.
 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2003