Jesteś tylko wynikiem

97 proc. pracowników magazynu spółki Amazon pod Poznaniem opowiedziało się za strajkiem. Według związkowców firma wyrzuca ludzi za zwolnienia lekarskie lub niewykonanie wyśrubowanych norm.

15.08.2016

Czyta się kilka minut

Dni otwarte w Amazonie, październik 2015 r. / Fot. Tomasz Pietrzyk / AGENCJA GAZETA
Dni otwarte w Amazonie, październik 2015 r. / Fot. Tomasz Pietrzyk / AGENCJA GAZETA

Stoją w szeregu, plecami do nas. Spuszczone głowy albo rozbiegany wzrok. Pod nogami plecaki, torby, reklamówki. Spędzą tu dziesięć godzin, plus jeszcze kilka na dojazd i przemarsz z przystanku do domu.

Przez szklane drzwi widzimy ich plecy. Przed nimi stoją ich przyszli liderzy. Tłumaczą, co dalej. Ci z szeregu jeszcze nie wiedzą, że kiedy miną bramki, zacznie się ich „American dream”. Tyle że bez „dream” na końcu.

– Koleżanka nabawiła się zwyrodnienia kolan – opowiadają ci, którzy przetrwali. – Przechodzi z działu do działu, całą długość magazynu, kilka kilometrów. Pcha przed sobą wózek z pakunkami dla Niemców. Nie wie, ile jeszcze da radę.

– Przyszłość? – pyta jeden z nich, w magazynie Amazona od dwóch lat. – Jeśli wytrzymam pięć lat, uznam to za życiowy sukces.

„Wolę być na zasiłku – piszą na forach – niż tu zapieprzać”.

Gigant zwalnia

Dziś, jak zawsze, pracowity dzień. Związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej mają podwójną robotę. Niektórzy po zmianie przyszli rozdawać pod magazynem ulotki zatytułowane: „Amazon zatrudnia? Amazon zwalnia!”.

Amazon to największa spółka handlowa na świecie, globalny odpowiednik polskiego Allegro. W Europie firma zatrudnia 40 tys. pracowników. W kwestii zysków wyprzedziła niedawno energetycznego giganta Exxon. Związkowcy Solidarności wyliczają, że zysk netto Amazona tylko za jeden kwartał 2016 r. wyniósł 857 mln dolarów. Właściciel firmy Jeff Bezos znalazł się na 3. miejscu listy najbogatszych ludzi świata, z majątkiem ponad 65 mld dolarów.

W Polsce od 2014 r. działają trzy magazyny przeładunkowe firmy, dwa pod Wrocławiem, jeden pod Poznaniem. To ogromne centra logistyczne, przez które codziennie przewijają się tony zamówionego na całym świecie towaru. Pracuje w nich 5,7 tys. osób. Polacy pracują na wszystkich stanowiskach, od sprzątacza do menadżera. Ale większość wykonuje ciężką pracę fizyczną przy taśmach czy przeładunku paczek.

W 2014 r. wokół Amazona, który planował w Polsce inwestycje, zrobiło się w mediach głośno.

Dominowały głosy entuzjastyczne, wskazujące na tysiące nowych miejsc pracy. Jego dyrektor operacyjny na Europę Tim Collins podkreśla, że plusem inwestycji w Polsce jest możliwość zatrudnienia pracowników o dużych umiejętnościach. Pod tekstami na ten temat internauci już wtedy kpili z jego słów i przywołują przykład Niemiec, gdzie pracownicy Amazona strajkowali w pięciu centrach logistycznych firmy.

Niemal od początku inwestycji w Polsce w firmie działają związki zawodowe Solidarność i Inicjatywa Pracownicza. Związkowcy twierdzą, że co prawda zainteresowanie ich działalnością jest spore, ale ciągle wśród pacowników panuje strach przed konsekwencjami.

Amazoński Rubikon

Na początku sierpnia Inicjatywa Pracownicza zorganizowała akcję ulotkową w podpoznańskich Sadach. Chodziło o sprzeciw wobec przypadków zwolnień pracowników, którzy wracają z chorobowego, i którzy nie wyrabiają – jak twierdzą związkowcy – zbyt wygórowanych norm pracy.

Roman Lupiński w centrum w Sadach pracuje od dwóch lat. Ubrany w odblaskową kamizelkę i czapeczkę z daszkiem stoi przed firmą i rozdaje ulotki. Idą jak świeże bułeczki. Opowiada, jak przez rok pracy przy taśmie jakoś się trzymał. – Rok to taki amazoński Rubikon. Po tych pierwszych dwunastu miesiącach zaczyna siadać ci zdrowie. Ze mną właśnie tak było. Siadły mi plecy. W Amazonie jesteś „starym pracownikiem” po sześciu miesiącach pracy – mówi. – Zaczynasz chorować, chodzić na zwolnienia. A więc dla firmy stajesz się mniej użyteczny.

Zaczynasz też popełniać błędy. I wtedy oni mają pretekst, żeby pokazać ci wymówienie.

W ulotce, którą trzyma Roman, czytam: „Amazon wypowiada umowę za zwolnienia lekarskie oraz za normy i błędy (...). Jako Inicjatywa Pracownicza domagamy się natychmiastowego wstrzymania wypowiedzeń za zwolnienia lekarskie czy nierealizowanie wyśrubowanych norm, gdy w tym samym czasie Amazon cały czas zatrudnia przez agencje pracy tymczasowej na niestabilne miesięczne umowy”.

Podczas naszej rozmowy słyszymy z Romanem opowieść dziewczyny, która znalazła się w sytuacji niemal identycznej, jak ta opisana w ulotce. – A teraz popatrz na identyfikatory – mówi Roman. – Niebieskie to pracownicy stali, czerwoni to ci mający dostęp do niektórych działów, a zieloni – to wynajęci przez agencję, tymczasowi.

Rozglądam się w tłumie, który po dziennej zmianie wyszedł na papierosa i czeka na transport do domu. Próbuję policzyć, ale rezygnuję, bo szybko gubię się w rachubach. „Zielonych” jest zdecydowanie więcej. To najczęściej młodzi ludzie, studenci albo nastolatki zaraz po szkole średniej. Chcą dorobić, zarobić na wakacje. Na ile mogą liczyć? Czasem nawet do 2 tys. zł za miesiąc. Nie mają za to gwarancji zatrudnienia, zabezpieczeń socjalnych i żadnych innych benefitów. – A ja? – mówi Roman, który pracuje na etat. – Przez dwa lata tylko parę razy dostałem 2 tys. na rękę. My, pracownicy, jesteśmy tu dodatkiem mięsnym do maszyn.

Zamknięte koło

W ulotce Inicjatywa Pracownicza podaje przykłady: „Związek otrzymał kilkanaście informacji o wypowiedzeniach dla osób, które chorowały. Firma wysyłała pracownikom pisma z wyrazami troski. Kilka osób zostało zwolnionych, niektórzy decydowali się złożyć pozwy do sądu pracy. Amazon próbuje zwalniać też za »enki« [nieobecności – przyp. red.], których pracownicy są nieświadomi, np. wystąpiły w 2015 r. z winy działu HR”. W innym miejscu związkowcy dodają, że praca w Amazonie jest ciężka, więc kłopoty ze zdrowiem nie powinny dziwić.

Jednocześnie, jak twierdzą, menadżerowie na specjalnych zebraniach tłumaczą pracownikom, że nie powinni przychodzić do pracy, kiedy są chorzy.

„Zwalniane są osoby za popełnianie błędów na poziomie odbiegającym od przyjętego przez spółkę standardu oraz nieuzyskiwania przez Pracownika oczekiwanych wyników w zakresie produktywności/wydajności. Pracownicy dostają »rekomendacje do zwolnienia«, nawet za wynik 99,80 proc. Firma twierdzi, że starczy 6 feedbacków rocznie, by wypowiedzieć stałą umowę”. Feedbacki – tłumaczą mi pracownicy Amazona – to informacje dla przełożonych o wyrobionej podczas danej zmiany przez danego pracownika normie. Według pracowników standardy są czasami nie do wyrobienia. Jednocześnie – mówią mi – wisi nad nimi ciągła presja. Jej elementami mają być właśnie feedbacki, ale też np. krótkie wiadomości wysyłane „z góry” do pracowników, np. „pracujesz za mało”, „przyłóż się”, „musisz wyrobić normę” itp.

Są też osobiste kontrole. Liderzy i kierownicy zmian potrafią osobiście nadzorować pracę i głośno ją oceniać, czasem w sposób brutalny. – Nie wszyscy tacy są – mówią mi związkowcy. – Ale zdarzają się nieprzyjemni liderzy. Mamy świadomość, że ich praca też jest oceniana. To zamknięte koło. Ale do ludzi należy podchodzić po ludzku.

Normalne życie

Siedzimy w palarni – dużej szklanej wiacie, w której tłoczą się zaczynający i kończący zmianę. Agnieszka Mróz z Inicjatywy Pracowniczej: – Nie twierdzimy, że Amazon to obóz pracy, najgorszy pracodawca w regionie. Znamy miejsca, w których jest dużo gorzej: niższe stawki, dłuższe zmiany. My pracujemy zwykle po 10 godz. za 14 zł za godzinę. Mogło być gorzej. W Poznaniu o złą pracę nietrudno. Ale presja na wynik i zwolnienia za choroby – to na pewno powinno się zmienić.

Roman: – Amazon wykorzystuje ekonomiczne upośledzenie tego regionu. Dobrze wie, że nikt z Poznania nie będzie przyjeżdżał do Sadów, żeby tyrać za 14 zł za godz. Dlatego stoją tutaj te wszystkie autokary. Zobacz, ile ich jest. Zwróć uwagę na tabliczki, dokąd jadą: „Wałcz”, „Międzychód”, „Konin”. Zatrudniają ludzi z prowincji, gdzie nie ma szans na jakąkolwiek pracę.

Ci ludzie nie mają wyjścia. Wstają o 4 rano, żeby dojechać na ranną zmianę. A potem wracają następne dwie godziny. Słyszymy historie, że kiedy tylko znajdzie się praca w przysłowiowym wiejskim sklepiku, to ci ludzie rzucają Amazon od razu. Wtedy zaczynają mieć czas dla siebie, na odpoczynek, no po prostu normalne życie.

Paweł: – Czas na dojazd i długie zmiany to jedno. Drugie to presja. Przychodzi np. kierownik i pyta, czy wszystko w porządku. Najpierw myślisz: „Fajnie, interesują się mną”. Ale już wiesz, że tak naprawdę mają na ciebie oko. Nie chodzi o troskę, ale o wyniki ustalane przez liderów. Ludzie czasem nie wytrzymują. Kiedy wreszcie dostają etat, mogą wziąć ten kredyt mieszkaniowy i zacząć spłacać. Myślą, że praca w Amazonie da im stabilność, że jest na stałe. Ale tak naprawdę umowa przed niczym ich nie chroni. Bo kiedy zachorują albo popełnią parę błędów, to polecą.

Karolina: – Jesteśmy cytryną do wyciśnięcia. Wyciskają z nas, ile się da. A potem ludziom siadają stawy i kolana.

Za dużo wiedzą

O swoich losach opowiadają anonimowo. Ich wypowiedzi spisali związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej. Oto ich fragmenty:

„Człowiek jest traktowany jak maszyna. Ale nawet maszyna miewa awarie i staje. Tylko nam nie wolno”.

„Dostałam nieźle po zdrowiu. I teraz ładnie mi podziękowali. Wezwali mnie. Menadżer nie stanął w mojej obronie, nie patrzył mi w oczy. Mówił o jakiejś »ence« z zeszłego roku za niedzielę, a w niedziele nie pracowałam. Oni mają ludzi za nic, tylko odsyłają do HR-ów, a my na nich pracujemy. Dużo się na gorsze pozmieniało”.

„Jak przyszłam, byłam oczarowana, wszystko kolorowe, dużo słów o możliwościach rozwoju i szkoleń. Nic tylko się postarać i wykazać. Zaczęły się schody, rotacje między działami, stanowiskami, menadżerów. Ciągle wymiana, presja na wyniki straszna”.

„Człowiek 10 h stoi czy chodzi, noc czy dzień. Komputery i skanery też się zawieszają. Ale system jest bezlitosny, wszystko liczy. Nie patrzy na przemęczenie”.

„Gdy nie polubi cię lider, to ciężko jest zrobić karierę, o której mówi Amazon, nawet dając z siebie 110 proc. Firma chce się pozbyć problemu. Tu jesteś tylko wynikiem i tyle”.

„Według mnie Amazon się pozbywa tych, co pracują za długo, za dużo wiedzą”.

Byle przetrwać

Na przełomie maja i czerwca 2016 r. Inicjatywa Pracownicza postanowiła zapytać pracowników w referendum, czy poparliby ewentualny strajk. W głosowaniu wzięła udział jedna trzecia pracowników. Według związkowców to i tak dużo, bo przez długi czas kierownictwo firmy starało się zniechęcać do wzięcia udziału. – Na przykład na zebraniach mówiono, że firma nie popiera referendum – mówi Agnieszka Mróz. – No i że przecież wszyscy pracownicy mogą liczyć na udogodnienia. Jakie? Darmowy obiad, stół do piłkarzyków albo darmowe e-booki do czytania podczas... przerwy na obiad, która trwa pół godziny.

97 proc. z tych, którzy zagłosowali, poparło pomysł strajku. Rozglądam się w tłumie pracowników. Większość nie należy do związku, wielu może nawet nie wie, że taka organizacja istnieje i chce im pomóc. Sporej części zależy głównie na spokoju i przetrwaniu. Jeden z wychodzących ze zmiany rzuca ze zniecierpliwieniem: „O matko, znowu jakiś strajk?!”.

Przykład Moniki pokazuje, jak bardzo brak alternatywy stępia wrażliwość na własną krzywdę. Jej donośny głos, właściwie krzyk, przerywa naszą rozmowę w palarni. Drobna dziewczyna w okularach nie wypuszcza z rąk telefonu. Właściwie tylko tyle ma przy sobie. Nie zabrała z domu portfela, kurtki, czegoś do jedzenia, ciepłej herbaty w termosie. Bo i po co? Wybierała się do pracy, na 10 godzin, o czwartej rano miała wsiąść w powrotny autobus.

Przyjechała ze Żnina, 100 km stąd. Siedzi w letniej bluzce i pyka esemesy. To, co wystuka, opowiada na głos. – Nie wiem, co oni odwalają – unosi się. – Jechałam tyle kilometrów, żeby zacząć pracę, jak człowiek. A oni mnie nawet nie chcą wpuścić.

Monika opowiada o życiu, bo taką ma teraz potrzebę. Zawsze była silna, wytrzymała, a życie nieraz dawało jej po głowie. Od młodości musiała pracować, bo pewnemu chłopakowi urodziła dzieci. Aż czworo, tak się złożyło. Łapała tymczasowe zajęcia, z których ciężko było wyżyć. Został Amazon. – Dzieci są z konkubentem, przez moją sytuację straciłam prawo do opieki i muszę płacić alimenty. Mam zasądzonego komornika – mówi. W końcu, z pomocą Agnieszki, ustalamy, że Monika zamiast w niedzielę, przyjechała w środę. Źle odczytała grafik.

Dowiadujemy się, że próbowała się do firmy dodzwonić na kilka numerów, wysyłała maile, bo nie była pewna, kiedy zacznie. Agencja zatrudniająca Monikę w Amazonie milczała. Nikt jej nie wytłumaczył, że praca startuje w niedzielę, nikt jej wątpliwości nie rozwiał, o co Monika ma teraz głośne pretensje.

Ale nagle, jakby ktoś nacisnął guzik, nastrój Moniki się zmienia. Podchodzą do niej dwaj liderzy i tłumaczą, że zaszła pomyłka. Monika, dotąd na granicy załamania, nagle uśmiecha się do liderów: – Ale widzicie, przyjechałam, co świadczy o tym, że zależy mi na tej pracy.
Liderzy znikają za drzwiami centrum. Monika zostaje na chodniku. W letniej bluzce, z komórką w dłoni i gorącą czekoladą, którą przyniosły jej dziewczyny ze związków. Jest kilka minut przed dziewiętnastą. – Trudno – mówi Monika. – Będę czekać. O 4 rano mam powrotny autobus.

System tak wyliczył

Jedziemy samochodem w stronę Poznania. Dziewczyny skończyły pracę, rozniosły ulotki. Mogą odpocząć.

Agnieszka: – Co się powinno zmienić? Przede wszystkim stawki godzinowe i system oceniania, który polega głównie na wyciskaniu z nas ostatnich potów. Na ustalaniu norm w zależności od wyników firmy; jeśli one wzrastają, normy stają się bardziej wyśrubowane. Tu ciągle powtarza się słowo „system”. Kiedy twoje wyniki spadają, przychodzi uśmiechnięty menadżer, czasem nawet przeprasza i mówi, że musi dać mi upomnienie, bo „system tak wyliczył”. Ale żaden system, żaden wzór czy algorytm nie powstaje sam. Ktoś tam na górze siedzi i zastanawia się, co zrobić, żebyśmy wyrabiali więcej.

Karolina: – Powinien się zmienić sposób kwalifikowania błędów. Błędem jest np. to, że położysz jakiś towar na złą półkę. I nawet jeśli się poprawisz, to w „systemie” ta pomyłka się zapisuje, widzi ją kolejny dział i liderzy. Nawet jeśli przeprosisz i przełożysz paczkę w dobre miejsce, nic to nie da.

Agnieszka: – Pytasz, czy z zarobków w Amazonie da się wyżyć. Jeśli ktoś ma rodzinę, to nie utrzyma jej z pensji. Nie ma szans. Sama nigdy nie zarobiłam 2 tys. na rękę. Znam przypadki, że mąż i żona mijają się na bramkach, bo ona kończy zmianę, a on zaczyna. Tylko wtedy się widują. Zarabiają grosze, psują zdrowie i nie mają życia prywatnego. W dni wolne od zmiany człowiek jest tak padnięty, że nic mu się nie chce.

Agnieszka: – Nie mam na razie żadnych planów. W Amazonie pracuję od początku, ale nie czuję się tutaj jak u siebie. Firma sama wywiera na nas takie wrażenie. Daje do zrozumienia: nie zależy nam na was, są inni na wasze miejsca. Menadżerowie podczas zebrań, zapytani o trudne warunki, odpowiadają przy wszystkich: „Jeśli wam nie pasuje, zawsze możecie zmienić pracodawcę”. Trudno utożsamiać się z taką firmą.

Karolina: – Ciągle słyszymy, że Amazon bije rekordy sprzedażowe, ma coraz większe zyski. A my tego w ogóle nie odczuwamy. Zamiast podwyżek oferują nam kubki, torebki albo koszulki z logo firmy. Ostatnio z okazji jakiegoś sukcesu urządzono pokaz sztucznych ogni o czwartej nad ranem. I tyle naszych profitów.

Jesteśmy dumni

O komentarz do zarzutów powtarzających się w rozmowach z pracownikami Amazona proszę rzeczniczkę firmy w Polsce, Marzenę Więckowską.

– Żaden pracownik nie jest zwalniany bez przyczyny – mówi, pytana o wypowiedzenia umów za zwolnienia lekarskie. – Zgodnie z obowiązującym orzecznictwem, w tym Sądu Najwyższego, dezorganizacja pracy, spowodowana długotrwałą nieobecnością pracownika, może stanowić przyczynę wypowiedzenia z nim umowy. Długotrwałe i powtarzające się zwolnienia były zatem zgodną z prawem przyczyną rozwiązania przez nas umów o pracę z kilkunastoma pracownikami.

Więckowska zaprzecza, że firma wywiera na pracownikach zbyt dużą presję na wyniki. – Jeśli pracownik nie osiąga minimum produktywności, zapewniamy mu dodatkowe szkolenia i wsparcie. Wiele tygodni później, i tylko w razie braku poprawy wyników, rozpoczynamy proces rozwiązania umowy o pracę – tłumaczy. – Jest to zgodne w obowiązującym w Polsce prawem, które zakłada, że pracodawca może zasadnie wypowiedzieć umowę o pracę w ramach realizacji zasady doboru pracowników w sposób zapewniający najlepsze wykonywanie zadań, jeżeli może przewidywać, że zatrudnienie nowych pracowników pozwoli na osiąganie lepszych wyników pracy.

Jak wyjaśnia rzeczniczka, pensje, które oferuje Amazon, dyktowane są przez rynek. – Amazon co roku, w każdym kraju, w którym działa, dokonuje przeglądu pensji, by upewnić się, że są one konkurencyjne – mówi. – Najpierw w drugim kwartale roku zbieramy wiele niezależnych raportów płacowych. Z nich tworzymy bardzo dokładną opinię o lokalnym rynku pracy, odrębną dla każdego kraju na świecie. W wyniku zeszłorocznego przeglądu w Polsce podnieśliśmy zarobki nawet o 12,5 proc. Amazon oferuje swoim pracownikom także świadczenia pozapłacowe, takie jak transport, gorące posiłki, prywatna opieka zdrowotna, ubezpieczenie na życie czy specjalny program „Postaw na Swój Rozwój”. Jesteśmy dumni z miejsc pracy, jakie stworzyliśmy w Polsce.

Agnieszka Mróz: – Amazon ma w ofercie usługę „prime”, dla najważniejszych, elitarnych klientów. W jej ramach wszystko musi być zrobione jeszcze lepiej, szybciej i sprawniej. I żałosny jest ten ogień w oczach menadżerów, którzy poganiają nas, bo paczka musi wyjść o konkretnej godzinie i ani minuty później. Stoisz i pakujesz np. chusteczki higieniczne, gumy do żucia albo długopisy, i zastanawiasz się: po co to wszystko? Ludzie niszczą sobie zdrowie, żeby robić takie rzeczy? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, z „Tygodnikiem” związany od 2011 r. Autor książki reporterskiej „Ludzie i gady” (Wyd. Czerwone i Czarne, 2017) o życiu w polskich więzieniach i zbioru opowieści biograficznych „Himalaistki” (Wyd. Znak, 2017) o wspinających się Polkach.

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2016