Jesień patriarchów

Odchodzą polityczni weterani z Półwyspu Arabskiego. Jako pierwszy, na początku roku umarł Kabus, sędziwy sułtan Omanu. Jesienią odszedł starszy od niego o ponad 10 lat emir Kuwejtu, szejk Sabah al-Ahmad al-Sabah. Przed tygodniem pochowany został 84-letni książę Chalifa, premier Bahrajnu.
w cyklu Strona Świata

20.11.2020

Czyta się kilka minut

Szejk Chalifa (z prawej) z królem Arabii Saudyjskiej Salmanem ibn Abdelazizem, grudzień 2018 r. / Fot. AFP / EAST NEWS /
Szejk Chalifa (z prawej) z królem Arabii Saudyjskiej Salmanem ibn Abdelazizem, grudzień 2018 r. / Fot. AFP / EAST NEWS /

Dwaj ostatni umarli w klinice Mayo, w amerykańskiej Minnesocie, gdzie nadwątlone wiekiem zdrowie leczą arabscy władcy, sprzymierzeńcy i klienci Ameryki. We wrześniu, gdy do kliniki przyjęto szejka Chalifę, w szpitalu tym przebywał już od lipca emir Kuwejtu (a latem trafił tu także 84-letni król Arabii Saudyjskiej Salman ibn Abdelaziz, ale wydobrzał i wrócił na tron). 

O ile Oman pod rządami Kabusa starał się prowadzić politykę unikania konfrontacji i sojuszów, które by go na nie narażały, Bahrajn i Kuwejt od lat należą do najwierniejszych i najpewniejszych sojuszników Waszyngtonu w świecie arabskim. W obu krajach znajdują się ważne amerykańskie bazy wojenne na Bliskim Wschodzie (w Bahrajnie stacjonuje amerykańska Piąta Flota), które posłużyły Amerykanom we wszystkich zbrojnych operacjach w tym regionie świata, a także do inwazji na Afganistan.

Król królów

Omańskiego sułtana, kuwejckiego emira i szejka z Bahrajnu łączy długoletni staż. Panowanie Kabusa trwało pół wieku, Kuwejtczyk, zanim w 2006 r. zasiadł na tronie, przez 40 lat szefował dyplomacji swojego kraju, a szejk Chalifa przewodził rządowi wyspiarskiego królestwa przez całe jego niezawisłe istnienie, odkąd w sierpniu 1971 r. otrzymało z rąk Brytyjczyków niepodległość (przed nim przez 20 lat premierem Bahrajnu był jego ojciec, Salman). A choć formalnymi przywódcami Bahrajnu pozostawali jego królowie, Issa, brat Chalify (do 1999 r.), a po nim jego syn Hamad, rzeczywista władza w monarchii cały czas znajdowała się w rękach ambitnego i potężnego premiera. Źródłem jego wszechwładzy był panujący w Bahrajnie jeszcze w latach 60. zwyczaj, że żaden cudzoziemiec ani poddany nie miał prawa stanąć przed obliczem emira, który później ogłosił się królem, a wszystkie sprawy załatwiał wyznaczony przez monarchę premier. 

Na całym świecie nie było szefa rządu sprawującego urząd tak długo. A szejk Chalifa był też faktycznym przywódcą liczącej 2-3 tysiące księżnych i książąt rodziny, panującej w Bahrajnie od dwóch i pół wieku.

Rządy twardej ręki

W przeciwieństwie do omańskiego sułtana i kuwejckiego emira, wyznawców umiaru i przeciwników konfrontacji, Chalifa był orędownikiem rządów twardej ręki i chętnie sięgał po represje, a nawet przemoc, żeby zapewnić swojej rodzinie spokojne, niczym niezakłócone rządy.

Próbowała, i to nieraz, zakłócać je polityczna opozycja, mająca oparcie w miejscowych szyitach, którzy choć stanowią dwie trzecie półtoramilionowej ludności Bahrajnu, od lat narzekają, że przez rządzących sunnitów i panującą dynastię Chalifów traktowani są jako obywatele drugiej kategorii.   

Ich sytuacja pogorszyła się zwłaszcza po rewolucji muzułmańskiej w Iranie w 1979 r. Ajatollahowie, którzy obalili szacha, zaprzyjaźnionego z arabskimi konserwatywnymi sułtanami, emirami i szejkami (choć i on, zanim Bahrajn ogłosił niepodległość, domagał się, by oddać go Iranowi) i równie oddanego całkowicie opiekunce Ameryce, zamierzali przenieść płomień rewolucji na cały Bliski Wschód, a najbardziej zagrożone poczuły się Irak, Bahrajn i Liban, gdzie mieszkają szczególnie liczne wspólnoty szyickie.


Czytaj także: Wojciech Jagielski: Anomalie politycznych klimatów


Już w 1981 r. władze królestwa ogłosiły, że udaremniły próbę przewrotu i że niedoszli zamachowcy z Muzułmańskiego Frontu Wyzwolenia Bahrajnu byli w spisku z ajatollahami z Teheranu. Pięć lat później szejk Chalifa oznajmił, że podległe mu wywiad i tajna policja udaremniły drugą próbę przejęcia władzy. Szyici z Bahrajnu zaczęli skarżyć się na prześladowania.

W połowie lat 90. podnieśli otwarty bunt, który nieomal doprowadził do ulicznej rewolucji. Domagali się – muzułmańscy rewolucjoniści i demokraci, komuniści i liberałowie – równego traktowania, ale także obywatelskich swobód, ograniczenia absolutnej władzy panującej dynastii, postępowych reform politycznych i gospodarczych.

Żadna wiosna

Protesty i rozruchy trwały 5 lat.  Szejk Chalifa, jako premier, odpowiadał na nie coraz surowszymi represjami, ale sytuację uspokoiła dopiero śmierć monarchy, króla Issy w 1999 r. Następca tronu, Hamad, bratanek Chalify obiecał, że nie będzie sprzeciwiał się zmianom, postara się nadążać za nowymi czasami, doprowadzi do równouprawnienia kobiet. W 2001 r. przeprowadził nawet plebiscyt, wskutek którego przyjęto nową konstytucję. Na tym się jednak skończyło, bo premier Chalifa storpedował reformatorskie zapędy 50-letniego bratanka, uznając, że stanowią zagrożenie dla monarchii i władzy dynastii.

Kolejny bunt wybuchł Arabską Wiosną 2011 r. W Omanie i Kuwejcie władcy pacyfikowali uliczne rewolucje ustępstwami i szczodrymi wypłatami z królewskich skarbców. W Bahrajnie Chalifa, wspomagany przez władców Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, odpowiedział nowymi brutalnymi represjami. W ulicznych rozruchach zginęło prawie pół setki ludzi, a tysiące trafiły do więzień, gdzie czekały ich tortury i wieloletnie wyroki. Ratując się przed nimi, setki działaczy opozycji, a także działaczy praw człowieka i dziennikarzy uciekło z kraju, a tysiąca uciekinierów władze pozbawiły potem obywatelstwa (w zeszłym roku, gdy w Bahrajnie ogłoszono amnestię, wielu z nich je odzyskało). Procedurę odebrania paszportu szejk Chalifa uznał za doskonałą karę, ale także sposób zyskania najwierniejszych podkomendnych i przyznawał je urzędnikom, policjantom i oficerom tajnych służb z Syrii, Egiptu czy Jordanii, jeśli gotowi byli mu służyć po osiedleniu się w Bahrajnie. W 2016 r. podlegli wszechwładnemu Chalifie sędziowie zakazali działalności najważniejszej szyickiej partii Al-Wefaq, która była dotąd najsilniejszym ugrupowaniem w miejscowym parlamencie.

„To nie była żadna Arabska Wiosna – powiedział szejk Chalifa w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”, jednego z nielicznych, jakich w ogóle udzielił. – Wiosna to kwiaty, szczęśliwi ludzie i miłość, a nie śmierć, bałagan i zniszczenie”. 

„Typowy Arab”

Zwolennicy Chalify przekonują, że nikt nie uczynił tak wiele dla dobra Bahrajnu, co on. Już w połowie lat 70. uznał, że wydobywana od pół wieku ropa naftowa, źródło niebywałego bogactwa wyspiarskiego królestwa, kiedyś się skończy i że zawczasu trzeba zadbać o inne sposoby zdobywania dochodów. Jako jeden z pierwszych na zaślepionym petrodolarową manną zaczął inwestować w banki, usługi finansowe, telekomunikację i turystykę, sprawiając, że kieszonkowy Bahrajn stał się największym na całym Bliskim Wschodzie producentem aluminium. 

Nie wyszło mu tylko z turystyką, choć swego czasu do stołecznej Manamy zjeżdżały całe pielgrzymki bogatych Saudów, żeby w tamtejszych hotelach, restauracjach i nocnych klubach cieszyć się zakazanymi w ich kraju, a dozwolonymi w Bahrajnie rozrywkami – towarzystwem kobiet, hazardem i alkoholem. W wyścigu po turystów przegrał jednak ostatecznie z Dubajem, do którego ściągają zarówno bogaci Arabowie z sąsiedztwa, jak i cudzoziemcy.

Dbając o pomnażanie majątku królestwa, nie zapomniał też o własnym, który uczynił go jednym z najbogatszych ludzi świata. Opozycja twierdzi, że dorobił się głównie dzięki korupcji i nadużywaniu władzy dla prywatnych interesów. 

W ujawnionych przed laty przez internetową witrynę Wikileaks depeszach amerykańskich dyplomatów, jeden z nich, pisząc o szejku Chalifie, nazwał go „typowym Arabem”: anglofilem, nieufnym wobec wszelkich nowinek, za to przywiązanym do tradycji. Zwolennicy zmarłego premiera sławią jego przedsiębiorczość i pragmatyzm, ale przypominają też, że mimo jego konserwatyzmu, to za jego rządów już w 1973 r., jako drugi po Kuwejcie spośród monarchii Półwyspu Arabskiego, Bahrajn mógł pochwalić się wybieranym parlamentem, a od 2002 r. prawo wybierania posłów mają także kobiety. I że w 2004 r. to właśnie Chalifa po raz pierwszy wziął do rządu Bahrajnu kobietę, której powierzył ministerstwo zdrowia.


Polecamy: Strona świata - specjalny serwis "TP" z reportażami i analizami Wojciecha Jagielskiego


W polityce zagranicznej, wierny sojuszom z Arabią Saudyjską, regionalnym mocarstwem i żandarmem, oraz Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, najnowocześniejszym i najdynamiczniejszym z monarchii półwyspu i Egiptem, w 2017 r. Bahrajn wydał „zimną wojnę” i przystał do bojkotu Kataru, któremu sąsiedzi mają za złe zbyt bliską przyjaźń z Iranem i Turcją, konkurentami Saudów. A tegorocznej jesieni, wskutek starań Ameryki, Bahrajn, jako czwarty arabski kraj po Egipcie, Jordanii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, uznał Izrael i zgodził się nawiązać z nim stosunki dyplomatyczne.

Idzie młodość

Po pokoleniu sułtanów, emirów i królów założycieli niepodległych monarchii z Półwyspu Arabskiego i po pokoleniu ich licznych synów, nadchodzi powoli czas wnuków. Po śmierci starego premiera na nowego szefa rządu Bahrajnu wyznaczony został 51-letni Salman ibn Hamad Al-Chalifa, namaszczony już na księcia koronnego i dziedzica tronu po ojcu, królu Hamadzie.

Szejk Salman uważany jest za zwolennika reform i postępu. Zanim objął stanowisko szefa rządu, urząd jednego z jego zastępców, wicepremierów zajmował już Ali, syn zmarłego Chalify. Jeśli Salman zasiądzie po ojcu na tronie, Ali może przejąć po dziadku i ojcu posadę premiera – rodzinny biznes.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej