Jerozolima: coraz więcej ataków na chrześcijan

W Jerozolimie skala ataków werbalnych i fizycznych na chrześcijan ze strony ortodoksyjnych żydów zaskoczyła ostatnio wszystkich.
z Tel Awiwu (Izrael)

10.09.2023

Czyta się kilka minut

Przyzwolenie na nienawiść
Siły izraelskie blokują prawosławnym chrześcijanom przejście do Bazyliki Grobu Świętego w Wielką Sobotę. Jerozolima, 15 kwietnia 2023 r. / AHMAD GHARABLI / AFP / EAST NEWS

Lipiec, Jerozolima: w publicznej przychodni pielęgniarka odmawia pobrania krwi zakonnicy. Kobieta musi czekać na pojawienie się innej pielęgniarki. Góra Błogosławieństw, Galilea: symbol krzyża i kościoła zostaje wymazany przez nieznanych sprawców z oficjalnego znaku na drodze prowadzącej do miejsca kultu. Góra Syjon, Jerozolima: żydowski mężczyzna pluje na grupę chrześcijańskich pielgrzymów i grozi, że zaatakuje ich nożem. Brama wejściowa Patriarchatu Ormiańskiego, Jerozolima: jedna z przechodzących obok dziewcząt spluwa na budynek. Zapytana, dlaczego to zrobiła, odpowiada: „Jerozolima jest żydowska i powinna być nasza”.

To tylko kilka przykładów z listy 20 udokumentowanych przypadków ataków fizycznych i nękania chrześcijan w Izraelu w lipcu tego roku. Lista jest częścią obszernego raportu przygotowanego przez Centrum Danych o Wolności Religijnej w Jerozolimie (Religious Freedom Data Center), który trafił do izraelskich ministerstw. Od początku tego roku w Jerozolimie i innych miejscach Ziemi Świętej wzmaga się liczba ataków na chrześcijan, głównie ze strony członków ortodoksyjnej społeczności żydowskiej. Choć problem takich zachowań nie jest w Ziemi Świętej nowy, do niedawna nie był aż tak powszechny, a dokładne statystyki tych wydarzeń nie były znane, bo znaczna większość nie była zgłaszana na policję.

Centrum Danych o Wolności Religijnej w Jerozolimie monitoruje sytuację od czerwca. Jego działalność opiera się na pracy wolontariuszy i jest finansowana z prywatnych środków. Uruchomiono infolinię, na którą można zgłaszać tego typu przypadki. To obecnie najszersze źródło informacji na ich temat w Izraelu. W perspektywie miesięcy daje szansę na zrozumienie, jaka jest realna sytuacja tutejszych chrześcijan.

Niechęć do działania

Inicjatorką Centrum i infolinii jest Yisca Harani – izraelska badaczka, wykładowczyni, ekspertka i aktywistka na rzecz dialogu z chrześcijaństwem. Od 30 lat współpracuje m.in. ze szkołami, izraelskimi dyplomatami i ministerstwami, edukując i doradzając w kwestiach związanych z obecnością chrześcijan w Ziemi Świętej. W ostatnim czasie wraz z wolontariuszami swojej organizacji wypełnia zgłoszenia na policję przypadków antychrześcijańskich ataków. Robi to w imieniu sióstr zakonnych i księży, którzy nie zawsze chcą je zgłaszać. – Przekonuję ich: róbcie to, bo inaczej nic się nie zmieni. Pomożemy wam, opowiedzcie nam tylko, co się przydarzyło – mówi „Tygodnikowi” Harani.

Szczególną opieką jej organizacja otoczyła Dom Polski w Jerozolimie. Między 7 i 15 lipca prowadzące go siostry elżbietanki padały ofiarą ataków niemal codziennie. Do ich ogrodu wrzucano śmieci, zgniłe jabłka i butelki, mury budynku obrzucano kamieniami, uszkadzając drzwi wejściowe. Spluwano na wchodzących do środka i rozbijano donice stojące w ogrodzie.

Yisca Harani pomogła zakonnicom zgłosić sprawę na policję, a dwóch z czterech sprawców zostało zatrzymanych. W sprawę zaangażowała się też polska ambasada, która interweniowała w izraelskim MSZ. Ambasada organizuje teraz spotkanie dla przedstawicieli świata chrześcijańskiego w Ziemi Świętej, by omówić skalę zjawiska. Na spotkanie zostało zaproszone Centrum Danych o Wolności Religijnej. Harani cieszy się, że ktoś chce podjąć próby nacisku na wyższym szczeblu ministerialnym.

– Jako katolicy języka hebrajskiego nie doświadczamy takich bezpośrednich ataków – mówi ks. Piotr Żelazko, wikariusz patriarchalny katolików języka hebrajskiego w Izraelu. – Ale od innych chrześcijańskich liderów słyszę skargi na wzrost tych incydentów w ostatnim czasie. Skarżą się, że nie mają z kim o tym porozmawiać, że nie czują woli ze strony organów ścigania, by chwytać i karać sprawców. Byli przekonani, że policja i tak ich zbagatelizuje. Kiedyś czuli, że ich głos w Jerozolimie był jakoś słyszany.

Choć, jak mówi, wspólnota nie czuje zagrożenia, niektóre parafie podejmują środki ostrożności. W jerozolimskiej wspólnocie rada parafialna dyskutowała ostatnio o możliwości zatrudnienia ochrony na czas niedzielnych mszy. Ostatecznie z pomysłu zrezygnowano, a księża ograniczyli się do decyzji o zamknięciu głównych drzwi do kościoła po rozpoczęciu modlitwy.

– Z przykrością muszę zauważyć, że mimo podejmowania regularnych prób kontaktu z ministerstwami nie są one zainteresowane współpracą – mówi z kolei Yisca Harani. – W rozmowach pracownicy przyznają, że jedynym źródłem były dla nich dotychczas raporty policji. Tymczasem na podstawie naszych badań mogę stwierdzić, że 95 procent zdarzeń w ogóle do policji nie dociera, a zakładam, że zgłoszenia, które sami otrzymujemy, i tak nie obrazują pełnej skali problemu. Ta ignorancja boli mnie osobiście, bo przez lata współpracowałam z ministerstwami jako doradca – mówi aktywistka.

Zmiana atmosfery

Sprawa stała się w Izraelu tematem publicznej dyskusji, gdy podjęły ją mainstreamowe media. W reportażu głównego programu informacyjnego Kanału 13 izraelskiej telewizji dziennikarz Yossi Eli postanawia sprawdzić, jak żyje się duchownym w Jerozolimie. W przebraniu franciszkanina z ukrytą kamerą towarzyszy zakonnikowi w jego drodze ulicami jerozolimskiego Starego Miasta. Na własnej skórze doświadcza opluwania, słownych i fizycznych zaczepek – głównie ze strony ultraortodoksów, ale także żołnierza izraelskiej armii. Dziennikarze pokazują również nagrania z ulicznych kamer: ortodoksi plują, sikają pod klasztorami, chuligani na cmentarzu przewracają nagrobki. Na innym ujęciu widać zdewastowany kościół. Reportaż wyemitowano w lipcu w głównym wydaniu wiadomości.

Dziennikarzowi towarzyszył franciszkanin o. Alberto J. Pari, odpowiadający dziś w Kustodii za dialog międzyreligijny. – Po emisji wyraźnie wzrosła świadomość problemu. Odzywa się do nas mnóstwo ludzi ze słowami wsparcia, otrzymujemy wiele przeprosin od Izraelczyków, raczej tych zsekularyzowanych. Docierają do mnie sygnały, że w niektórych miejscach ortodoksyjnego świata zaczyna się o tym problemie mówić. To jednak nie sprawia, że nasza sytuacja się zmienia. Nadal jestem opluwany, gdy poruszam się po mieście w habicie. Wydaje mi się, że choć w ostatnim czasie wykonaliśmy mnóstwo pracy, żeby poinformować o problemie, to wciąż informacja nie dotarła do tych kręgów, do których najbardziej powinna – mówi franciszkanin „Tygodnikowi”.

Wszyscy, z którymi rozmawiam w Izraelu o problemie, dostrzegają bezpośredni związek między wzrostem ataków i radykalną zmianą polityczną. Gdy na początku roku władzę objął prawicowy rząd premiera Netanjahu z istotnym udziałem przedstawicieli środowisk ortodoksyjnych, nacjonalistycznych i związanych z osadnikami, gwałtownie zmieniła się dyskusja publiczna. W studiach telewizyjnych zaczęli gościć politycy, którzy regularnie głoszą tam teraz treści ksenofobiczne, rasistowskie i antyarabskie.

– Do publicznego dyskursu weszły zdania, które były wcześniej nie do pomyślenia. Jeśli ludzie słyszą rasistowskie wypowiedzi z ust urzędującego ministra, to przekonują się, że postawa nietolerancji jest możliwa. Kiedyś takie wyrażenia były wstydliwe, dziś już nie. Trzeba przy tym zauważyć, że w tych medialnych wystąpieniach nie ma ataków na chrześcijan. To przede wszystkim wypowiedzi antyarabskie, co z kolei uderza w nas rykoszetem – mówi ks. Piotr Żelazko.

Bo rodzimi chrześcijanie w Ziemi Świętej to głównie Arabowie – można dopowiedzieć.

Strona rządząca nie komentuje doniesień o rosnących atakach na chrześcijan. Mało tego: nie brakuje sytuacji, w których wysocy rangą urzędnicy głośno stają po stronie napastników. Tak jest w przypadku zastępcy burmistrza Jerozolimy, Arieha Kinga, który nie kryje się ze swoimi ultraprawicowymi przekonaniami. W maju tego roku wziął udział w proteście przy Davidson Center w Jerozolimie, gdzie modlili się ewangeliczni chrześcijanie. Zakończyło się przepychankami z policją: uczestnicy protestu lżyli, opluwali i wybijali okna Centrum. „Obowiązkiem każdego Żyda jest chronić współbraci przed kultem chrześcijańskim” – grzmiał wówczas.

W opozycji do takich zachowań najsilniej wybrzmiały w mediach słowa prezydenta Isaaca Herzoga, który w sierpniu udał się do Hajfy, gdzie w klasztorze Stella Maris spotkał się z chrześcijańskimi liderami. W lipcu doszło tam do przepychanek zainicjowanych przez grupę studentów jesziwy. „To całkowicie niedopuszczalne pod każdym względem. Musimy wykorzenić to zjawisko” – mówił. Prezydentowi towarzyszył szef izraelskiej policji, Kobi Shabtai. Publicznie zapewniał, że policja zrobi wszystko, by zapewnić chrześcijanom bezpieczeństwo.

Religijne chuligaństwo

Na razie realnym środkiem nacisku na rządzących pozostaje medialny szum. Przykładem takiej sytuacji była ostatnio awantura na placu przed Ścianą Płaczu z udziałem ministerialnej delegacji z Niemiec. Opat benedyktyński z opactwa Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny i klasztoru w Tabdze o. Nikodemus Schnabel, prowadzący niemiecką minister Bettinę Stark-Watzinger przez plac przed żydowskim miejscem kultu, został zatrzymany i poproszony o usunięcie krzyża ze swojej piersi. Pracownicy zarządzającej miejscem, finansowanej przez państwo Fundacji Dziedzictwa argumentowali prośbę tym, że jego krzyż jest „zbyt duży i nieodpowiedni dla tego miejsca”.

Jak mówi „Tygodnikowi” o. Schnabel, ta słowna utarczka, która zakończyła się ostatecznie przepuszczeniem delegacji, była niczym w porównaniu z religijnym chuligaństwem, którego jako zakonnik doświadcza na co dzień. Ale sprawa zyskała rangę międzynarodową z prostej przyczyny: minister Stark-Watzinger towarzyszyły niemieckie media, których nagrania z zajścia szybko rozeszły się po sieci. Rozpętała się burza, a niemiecka ambasada interweniowała w izraelskim MSZ – w końcu chodziło o delegację państwową. Izraelczycy tłumaczyli później, że doszło do nieporozumienia.

– Odczytuję tę sprawę inaczej. W sytuacji radykalnej zmiany politycznej atmosfery, której jesteśmy świadkami, ludzie stwierdzili nagle, że można spróbować wprowadzić nowe zasady, jeszcze kilka lat temu nieakceptowalne – mówi o. Nikodemus Schnabel.

Yisca Harani zwraca uwagę na jeszcze jeden problem: niechęć do chrześcijan i poczucie wyższości względem nich, przekonania trwale zakorzenione głównie w społeczności ortodoksyjnej. – Teraz wychodzi to na światło dzienne, bo ludzie czują, że są chronieni przez rząd. Ale to zaczęło się wcześniej, narastało przez 30 lat rządów prawicy, która coraz bardziej pobłażała religijnym instytucjom i liderom na wspieranie przekonania o żydowskiej wyższości na wielu szczeblach. Z czasem chrześcijaństwo urosło w tych środowiskach do archetypu głównego wroga, podsycanego przypominaniem historii chrześcijańskiego antysemityzmu. Nie wiem, jak to szaleństwo odwrócić – mówi aktywistka.

A jednak zdaje się, że wie najlepiej spośród wszystkich, bo inaczej jako przestrzegająca zasad judaizmu Żydówka nie robiłaby tego, co robi.

– Uważam, że jest to obrzydliwe, gdy jedna wierząca osoba pluje na drugą. To mi się nie mieści w głowie. Wyrosłam w domu, w którym było jasne, że jako Żydzi szanujemy ludzi innych wyznań. Gdy jako dorosła osoba opuściłam rodzinny dom, zrozumiałam, że rzeczywistość jest inna. Dotarło do mnie szaleństwo nienawiści i chęci upokarzania innych. Obierając taki kierunek mojej działalności 30 lat temu, chciałam w pewnym sensie wrócić do raju mojego rodzinnego domu, w którym szacunek należał się wszystkim.

Jednocześnie Harani stanowczo podkreśla, że nienawiść do chrześcijan – choć ostatnio rośnie – dla większości znanych jej Żydów, także tych wierzących, jest czymś niewyobrażalnym. Wielu nie wie nawet, że w ich kraju opluwa się chrześcijan. – Nie brakuje i takich, którzy jak ja codziennie walczą o zmianę. Nie wolno o nich zapominać. Chcę podkreślić, że w ostatnim czasie moja religia i moje społeczeństwo zostały porwane przez fanatycznych, ultraradykalnych nacjonalistów – mówi Harani. – Nie chcę, by judaizm stał się prymitywną, agresywną religią. I nie chcę, by Izrael był jednobarwny. Czasem ludzie zarzucają mi, że rozmawiając o tych sprawach z mediami zagranicznymi, pomagam mówić źle o Izraelu. A ja odpowiadam: nie, robię tylko to, co do mnie należy. ©

Przypadki ataków w Ziemi Świętej można zgłaszać – także w języku polskim – pod jerozolimskim numerem Centrum Danych o Wolności Religijnej (+972) 052-5554008 oraz mailowo: report.hotline.jlm@gmail.com

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. w 1987 r. w Krakowie. Dziennikarka, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego” z Izraela, redaktorka naczelna polskojęzycznego kwartalnika społeczno-kulturalnego w Izraelu „Kalejdoskop”. Autorka książki „Polanim. Z Polski do Izraela”, współautorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Przyzwolenie na nienawiść