Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przeczytałem tekst Zuzanny Radzik „Piwnice wciąż gniją” („TP” nr 13/2003). Coraz trudniej się dziwić i tolerować. Boli nie to, że jakaś parafia i jakiś proboszcz w środku stolicy Polski z jednej strony głosi Ewangelię i dziesięć przykazań Boga, a z drugiej czerpie zyski ze sprzedaży „fałszywych świadectw” i szerzenia nienawiści. To gorszące, ale cóż, niemądry ksiądz czy biskup mogą się zdarzyć w każdym Kościele zrzeszającym miliony wiernych. Boli reakcja hierarchii - nieadekwatna do sytuacji, jakby bagatelizująca grzech.
W imię czego? Ochrony dobrego imienia Kościoła? Przecież taka tolerancja dla grzechu (można odnieść wrażenie, że aprobata) jest gorsza niż on sam. To również przejaw pychy, hipokryzji i lekceważenie protestu wiernych. Czy zapomniano już o napomnieniach Mesjasza i proroków: „Biada światu z powodu zgorszeń!” (Mt 18, 7), „Mój dom ma być domem modlitwy, a wy go czynicie jaskinią zbójców” (Iz 56, 7; Jr 7, 11)?
Jestem całym sercem z młodą studentką teologii, Zuzanną. Mam nadzieję, że nie utraci wiary. Wiary także w to, że nasz Kościół nie był i nie jest Kościołem tego czy innego biskupa, ale Kościołem Biednego Chrystusa. Mam nadzieję, że poczucie bezsilności nie odbierze jej poczucia racji - „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5, 6). Modlitwa za Kościół w Polsce, Prymasa, biskupów i nas wszystkich grzesznych jest, jak widać, zawsze potrzebna.
Wielkie dzięki redakcji „TP” za publikację. Natomiast kościół Wszystkich Świętych omijajmy duuuużym łukiem do czasu, aż w jego piwnicach przestanie brzydko pachnieć.
ANDRZEJ KOŻUCHOWSKI
Doświadczenia opisane przez Zuzannę Radzik są na tyle gorzkie, że wypada podziwiać spokój, z jakim młoda autorka relacjonuje fakty oraz powściągliwość w formułowaniu komentarzy. Artykuł jest przejmującą skargą „czującego wespół z Kościołem” i z tego właśnie powodu dotkliwie zranionego serca. Historia bezskutecznych starań harcerki o usunięcie z podziemi Świątyni księgarni z antysemickimi wydawnictwami ukazuje nie tylko wciąż powracające kłopoty z recepcją stanowiska Magisterium w kwestii relacji chrześcijańsko-żydowskich, lecz również niedostatek ducha Ewangelii w stosunkach wewnątrzkościelnych. Zresztą w sposobie potraktowania przez kurialnych urzędników pełnej dobrych intencji dziewczyny zabrakło w pewnym momencie także elementarnej kultury... Narzuca się pytanie, czy tolerując pomiatanie człowiekiem we własnych szeregach, mamy moralne prawo pouczać świat o godności osoby ludzkiej?
Przede wszystkim jednak chciałoby się znaleźć jakieś słowa otuchy dla świeżo upieczonej adeptki teologii, którą - podobnie jak niegdyś Psalmistę - spotkały ze strony współwyznawców przykrości, jakich oczekiwalibyśmy raczej od wrogów wiary (por. Ps 55, 13-15). Dzieje chrześcijaństwa znają przypadki długich nieraz zmagań o uznanie w Kościele tej czy owej prawdy i wiele zawdzięczają umiejącym „ufać wbrew nadziei” (por. Rz 4, 18) oraz „dopełniającym braki udręk Chrystusa dla dobra Jego ciała” (Kol 1,24). Pani Zuzanno, wierzę, że Pani wysiłki i trudne przejścia wbrew pozorom nie poszły na marne. Proszę przyjąć najserdeczniejsze pozdrowienia.
MAREK KITA (Kraków)