Jak żyć?

To pytanie jest bardzo stare, prawdopodobnie jest jednym z najstarszych, ale i najbardziej kłopotliwych.

27.09.2011

Czyta się kilka minut

W świetle kilku życiorysów wydaje się, że zadawanie go miało sens, w przypadku wielu innych na pewno nie. Taka to prawda.

Odpowiedzi na pytanie "jak żyć?" jest zapewne kilka, zależą od okoliczności i nastroju. Nastrój wydaje się kluczowy dla zadawania, nieznajdywania odpowiedzi i w końcu w odpowiadaniu na tak wyartykułowaną ciekawość elementarną.

Szczęśliwcy wiedzą, jak żyć, i nie muszą pytać, choćby mieli przed sobą filozofa nad filozofów. Szczęśliwe życie samo jest odpowiedzią i zaspokojeniem. Im w życiu gorzej, tym odpowiedzi gorsze i krótsze.

Liczna grupa respondentów znajduje upodobanie w tłumaczeniu, że praktycznej odpowiedzi na pytanie "jak żyć?" nie ma. Przyglądnąwszy się tym najczęstszym, widać, że mogą mieć rację, że te odpowiedzi, do których mamy nieskrępowany dostęp, są tak samo nienowe jak pytanie. Żyć godnie, dobrze, w prawdzie albo pięknie. Tak mówią zapytani. Trudno nie uznać tych odpowiedzi za próbę pozbycia się natręta. Trudno je nazwać przejrzystą instrukcją obsługi.

Pytanie "jak żyć?" na pierwszy rzut oka wydaje się poważne, może najpoważniejsze. Ale im człowiek starszy i poważniejszy, tym zadaje je rzadziej. Młodość to wymarzony czas, by się z tym pytaniem mierzyć i w tym sensie jest to czas przeklęty. Im się czujemy młodsi, tym dłużej je stawiamy. Starość ma tę dobrą stronę, że prawdę o tym, jak żyć, pozwala sprzedać. Prasie, wyborcom albo wnukowi. Wszystkie te transakcje są podejrzane.

Bardzo rzadko się zdarza, że dorosły człowiek stawia to pytanie bliźniemu swemu dorosłemu. Publicznie? To rzadkość. Stawianie przy ludziach pytania "jak żyć?" wydaje się szalenie krępujące. Dlatego najpewniej w rozmowach dorosłych z dorosłymi zagadka ta pojawia się rzadko. Choć, nie. Często pada w pociągach, gdy utrudzonym śmiertelnie pasażerom łamią się ostatnie szlabany chroniące intymność ich nieciekawego życia. Tego należy się wystrzegać, każdy to wie. Wystrzegajcie się pytania "jak żyć?", jeżeli chcecie żyć godnie.

Rzecz jasna pytanie "jak żyć?" można postawić doradcy duchowemu, terapeucie, psychoterapeucie, może można psychoanalitykowi, który, co wiemy skądinąd, nigdy nie odpowiada na żadne pytania. Zwłaszcza to. Na pewno Pytia, a spośród współczesnych chyba tylko Alan Greenspan - obie te postaci, gdy były czynne zawodowo, odpowiadały na pytanie "jak żyć?". Odpowiadały zawsze bardzo grzecznie, starannie dobierały słowa, by nie urazić pytających. Staranność owa stała się legendarna. Bo w pytaniu "jak żyć?" tyka bomba. Nie wiadomo, czego dotyczy, czego pytający oczekuje, i o co w istocie pyta. Czy czeka rady, czy pociechy? Czy prawdy, czy nieprawdy? Tak sądziły te wielkie osobowości ze wspaniałej branży skomplikowanych odpowiedzi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2011