Jak rosyjscy oligarchowie obchodzą sankcje

Putinowi spodobała się gra w ołowiane żołnierzyki. Może ją prowadzić, bo dzięki lukom w prawie wojna i sankcje nie zagrażają interesom jego dworu.
w cyklu ROSYJSKA RULETKA

22.06.2023

Czyta się kilka minut

Prezydent Rosji Władimir Putin, premier Dmitrij Miedwiediew i Arkadij Rotenberg (po jego prawej) odwiedzają budowę mostu kerczeńskiego, łączącego Rosję z Krymem. Wrzesień 2016 r. / fot. Alexei Druzhinin / AP / East News /
Prezydent Rosji Władimir Putin, premier Dmitrij Miedwiediew i Arkadij Rotenberg (po jego prawej) odwiedzają budowę mostu kerczeńskiego, łączącego Rosję z Krymem. Wrzesień 2016 r. / fot. Alexei Druzhinin / AP / East News /

Na ostatnim Międzynarodowym Petersburskim Forum Gospodarczym Władimir Putin pragnął jak niegdyś brylować. Wygłosił długie przemówienie, w którym chwalił za wybitne osiągnięcia rosyjską gospodarkę – z jego ust wylewały się hektolitry wskaźników, liczb, punktów procentowych, PKB, współczynników. I wszystkie na plusie, żadnych kłopotów. O wojnie prawie nie wspominał (temat pojawił się dopiero w drugiej części programu w odległym historycznym kontekście), jak gdyby prezydent nikogo nie wysłał na śmierć, jak gdyby podarował krajowi wspaniałą perspektywę rozwoju, a sobie długie spokojne rządy.

Jak podsumowała rosyjska politolożka Tatiana Stanowaja, Putin mocno wierzy w swoją narrację, dlatego „nie ma nadziei, że któregoś dnia zda sobie sprawę z katastrofalnej pomyłki, jaką popełnił, podejmując decyzję o inwazji na Ukrainę. Najwidoczniej według głębokiego przekonania Putina, sam bieg historii nie dopuszcza, że Rosja może ponieść klęskę militarną”. Brak tematyki wojennej w wystąpieniu można było odczytać jako przesłanie pokojowe, mające na celu powstrzymanie dalszej eskalacji wojny. Ale to nie tak.


ROSYJSKA RULETKA: CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW ANNY ŁABUSZEWSKIEJ >>>


Putinowi spodobała się gra w ołowiane żołnierzyki, wojna stała się dla niego wygodnym narzędziem, które ma zapewnić mu dalsze rządy. Jeśli przyjrzeć się rutynowym zajęciom wysokich urzędników administracji prezydenta, widać, że ich główne zadanie to przeprowadzenie w marcu przyszłego roku wyborów prezydenckich. Oczywiście Putin będzie głównym pretendentem. Ból głowy kremlowskich klerków to zapewnienie odpowiedniej frekwencji i urządzenie głosowania na okupowanych terenach odebranych Ukrainie. Sen z powiek spędza im aktywność dywersantów i partyzantów, którzy polują na kolaborantów, wysadzają linie kolejowe, urządzają rajdy czy rozrzucają antywojenne ulotki. „Specjalna operacja wojskowa” zostanie zaprzęgnięta do rydwanu wyborczego. Aby mogła stać się siłą pociągową, już teraz trzeba kształtować odpowiednie treści dla przekonania wyborców. Machina propagandowa jest stale oliwiona potężnymi dotacjami. Telewizja codziennie nadaje krzepiące reportaże z frontu o likwidacji ukraińskich „nazistów” oraz (ostatni hit przekazu) zniszczeniu zachodniej broni, która do niczego się nie nadaje (Putin osobiście opowiadał w Petersburgu o unicestwieniu w Ukrainie pięciu baterii Patriot, choć, o ile wiadomo, Kijowowi dostarczono do tej pory dopiero dwie). Nikt nie będzie sprawdzał, czy opowieść jest prawdziwa, treści sączą się do ucha jak miła kołysanka: „Zwycięstwo już niedługo na naszych ekranach”.

Porażka nie jest opcją

I nieważne, co zostanie ogłoszone tym zwycięstwem. Może to będzie rozpoczęcie dialogu z Zachodem albo Kijowem, który zostanie przymuszony do uznania za rosyjskie terytoria Krymu i czterech prowincji należących w myśl prawa międzynarodowego do Ukrainy? Może rachuby Kremla polegają na doczekaniu zmian politycznych w USA i skłonności ewentualnego nowego gospodarza Białego Domu do układania się z Moskwą? W tej konstrukcji myślowej Putina nie mieści się porażka. Nadal gra ostrożnie, jak gdyby obawiał się zbytniej eskalacji, bo kolejna runda może odsłonić mielizny w kałużach na jego podwórku. Testuje też reakcje Zachodu, np. po wysadzeniu przez Rosję tamy w Kachowce reakcja była mizerna, właściwie żadna. Na porządku dziennym są też ostatnio rozlegające się to tu, to tam głosy o zastosowaniu broni jądrowej.


WYSADZENIE TAMY W NOWEJ KACHOWCE TO EKOBÓJSTWO

ANNA ŁABUSZEWSKA: Komunikat Kijowa głosi, że wysadzenie gigantycznej tamy w Nowej Kachowce nastąpiło około godziny trzeciej w nocy z 5 na 6 czerwca. Dokonali tego żołnierze rosyjskiej 205. brygady zmotoryzowanej.


Niegdyś petersburskie forum było miejscem prezentacji nowych myśli, spotkań przedstawicieli biznesu i polityki, zawierania znaczących kontraktów. Tegoroczne przedsięwzięcie z trudem uzasadniło przymiotnik „międzynarodowy” w nazwie. Partnerem Putina podczas sesji był prezydent Algierii. Na scenie zajął miejsce obok Putina jeszcze tylko moderator – Dimitri Simes. To urodzony w ZSRR, od lat mieszkający w USA politolog, wydawca finansowanego przez Rosję czasopisma analitycznego, obsługujący interesy patrona. Jego obecność miała też podkreślać międzynarodowy charakter imprezy. I to wszystko. Po wystąpieniu był czas na pytania. Jedno dotyczyło Wołodymyra Zełenskiego. I tu Putin niespodziewanie powołał się na swoich żydowskich przyjaciół, których zna od dziecka. Mieli oni zapewniać go w rozmowie, że uważają Zełenskiego „za hańbę narodu żydowskiego”. (Nota bene nazajutrz odpowiedział Putinowi rabin Ukrainy Mosze Reuwen Azman: „Jestem dumny z prezydenta”, a w większości komentarzy w mediach społecznościowych powtarzała się fraza: „Putin to hańba narodu rosyjskiego”).

Każdą sankcję da się obejść

Kim są owi żydowscy przyjaciele z dzieciństwa? Być może chodzi o Arkadija Rotenberga, z którym Putin zna się z czasów, gdy w Leningradzie uprawiali wspólnie w jednej sekcji dżudo i sambo? Klan Rotenbergów – nie tylko Arkadij, ale członkowie jego rodziny, m.in. brat Borys, syn Igor – to bliski krąg otaczający Putina, obsługujący Putina i czerpiący z przyjaźni z Putinem krociowe zyski.

W tych dniach dziennikarze śledczy związani z portalem „Ważnyje Istorii” opublikowali raport „Archiwa Rotenberga”. Opisali w nim mechanizm pozwalający putinowskim oligarchom nie tylko zachować nabyte na Zachodzie nieruchomości, ale nadal inwestować tam pieniądze mimo sankcji, jakimi zostali objęci już w 2014 roku.

Rotenbergowie zrestrukturyzowali swoje miliardowe aktywa, formalnie zmienili nazwiska właścicieli firm i nieruchomości. Dziennikarze ustalili to na podstawie analizy 50 tysięcy maili i dokumentów firmy zarządzającej, obsługującej Rotenbergów. W raporcie wymieniono z imienia i nazwiska człowieka, który służył jako przykrywka dla zachodnich inwestycji i biznesów Rotenbergów. To Maksim Wiktorow i jego firma Evocorp Management Company LLC zajęli się koordynacją interesów klanu Rotenbergów na całym świecie. Dbali o anonimowość, sprawnie przenosili biznesy do mniej wymagających jurysdykcji, gdy kolejne sankcje wypychały Rotenbergów z jakiegoś rynku. Wiktorow to niezły gracz: były kagiebista, doradca byłego ministra obrony Anatolija Sierdiukowa i partner biznesowy brytyjskiego księcia Michała z Kentu (po rosyjskiej agresji na Ukrainę książę oficjalnie zerwał wszelkie kontakty z Rosją).

Z wycieku można się dowiedzieć, że „prawo własności szeregu cennych aktywów braci [Rotenbergów – Arkadija i Borysa] otrzymał między innymi były ochroniarz Borysa Aleksandr Kozłow i 36-letnia kosmetolożka z Łotwy Maria Borodunowa. Źródła mówią o niej: tajna kochanka Arkadija Rotenberga. Wille, mieszkania, firmy bracia przepisali na małżonki, mające obywatelstwo państw europejskich i USA” (Karina Rotenberg, żona Borysa, jest amerykańską obywatelką). Jednym słowem – wszystko zostaje w rodzinie. A skoro już o rodzinie mowa, to warto dodać, że choć publicznie Władimir Putin wypiera się swojej rodziny, o swoich córkach mówi „kobieta numer jeden” i „kobieta numer dwa”, to zakulisowo popiera ich rozwój, w tym biznesowy. Wcześniejsze śledztwa dziennikarskie wykazywały zlecone najprawdopodobniej przez Putina „patronaty” różnych zaufanych bogaczy nad dobrostanem córek: Marii Woroncowej i Kateriny Tichonowej, które mają nieograniczone środki na swoje projekty. W „Archiwum Rotenbergów” jest mowa o tym, że Wiktorow nabył dla Kariny i Borysa Rotenbergów prywatny samolot, który miał im zastąpić ich maszyny uziemione przez sankcje, i umożliwił zakup domu w austriackich Alpach, gdzie odpoczywała Maria Woroncowa, czyli „kobieta numer jeden”.

– „Archiwa Rotenberga” pokazują, że pomimo sankcji członkowie rodziny Putina i ich współpracownicy nie tylko zdołali zachować aktywa za granicą, ale potrafią nadal działać i inwestować – powiedział redaktor naczelny „Ważnych Istorii” Roman Anin. W raporcie można prześledzić kompleksową taktykę stosowaną dla obchodzenia sankcji.

Dopóki w prawodawstwie są luki, a świat zachodni nie postawi zdecydowanie tamy sprytnym poczynaniom putinowskich oligarchów, Rotenbergowie i inni bliscy dyktatora będą pomnażać swoje majątki i śmiać się do rozpuku, słysząc słowo „sankcje”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej