Idee mogą poczekać

13.02.2006

Czyta się kilka minut

JAROSŁAW BOROWIEC: - Czy wybór był dla Ojca zaskoczeniem?

O. KRZYSZTOF POPŁAWSKI: - Nie było to zupełne zaskoczenie, bo przy naszych demokratycznych strukturach dyskusja o kandydatach trwa już na kilka miesięcy przed kapitułą. A ponieważ przez różnych braci byłem pytany, "co by było gdyby", więc wiedziałem o mojej kandydaturze. Jednak w naszym zakonie nie to jest najważniejsze, kto został prowincjałem, tylko to, jakie zadania wyznaczyła mu kapituła.

- Demokratyczne wybory odbywają się z reguły przy podzielonym elektoracie.

- Nasza demokracja nie tyle jest polityczna, co zakonna. Oczywiście różnica w spojrzeniu zawsze istnieje, ale nie na zasadzie silnie zwalczających się partii, tylko komplementarnych i uzupełniających się stronnictw, o czym może świadczyć fakt, że osoba, która również była proponowana na prowincjała, znalazła się w tzw. definitorium, czyli gronie, które stanowi radę prowincjalną.

- Czy trudno będzie zastąpić o. Macieja Ziębę, który sprawował tę funkcję przez dwie ostatnie kadencje?

- Nie rozpatrywałbym tego w kategoriach zastępowania. Każdy z prowincjałów wnosi coś innego, co wiąże się również z jego cechami osobowymi. Nie zastanawiam się, czy będzie to trudne, czy łatwe. Jestem kimś innym i w inny sposób będę posługiwał moim braciom. O. Maciej Zięba jest osobą z licznymi pomysłami i ideami, niezwykle dynamiczną i medialną, a dzięki jego obecności w mediach dominikanie stali się bardziej rozpoznawalni.

- Ojciec nie będzie medialnym prowincjałem?

- To nie zależy tylko ode mnie, ale myślę, że nie. Powiedziałem zaraz po wyborze, że chcę być więcej z braćmi i dla braci. A wydaje mi się to jedną z najważniejszych rzeczy w naszej prowincji. Pewne idee i pomysły mogą poczekać, ludzie nie powinni. Myślę o mojej posłudze bardziej wewnątrz niż na zewnątrz zakonu.

- Jest Ojciec 180. prowincjałem w historii polskich dominikanów. Kto będzie wzorem do naśladowania?

- W historii naszej prowincji są dwie osoby niezwykle mi bliskie. Pierwsza to oczywiście św. Jacek, który jest moim zakonnym patronem. Był pierwszym polskim dominikaninem, bardzo ukierunkowanym na pracę misyjną, na głoszenie Słowa Bożego "wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby". Druga osoba to o. Henryk Jakubiec, który był prowincjałem w okresie przedwojennym. W 1937 r. przyjął misję w Chinach i wysłał tam trzech ojców. Napisał przepiękny list do braci, zapraszający ich do pracy i ukazujący bogactwo tej posługi, także tym, którzy zostają w kraju. Czytałem ten list wiele lat temu, stał się dla mnie inspiracją.

- Wyjechał Ojciec na misje w 2002 r. właśnie do Chin i na Tajwan, wrócił przed kilkoma miesiącami. Jak postrzega Ojciec polski Kościół po powrocie?

- Nie byłem misjonarzem w naszym tradycyjnym znaczeniu. Należałem do grupy braci z różnych krajów, którzy uczyli się chińskiego i tworzyli projekt dla posługi w Chinach. Czuję się nieco zażenowany, kiedy mówi się o mojej pracy na Dalekim Wschodzie: nie odprawiałem Mszy dla miliona Chińczyków ani nie pracowałem w konspiracji dla Kościoła "podziemnego". Byłem raczej tym, który chciał posłuchać i zobaczyć. Przez rok mieszkałem w kraju, w którym oficjalnie nie mogłem być księdzem. Mszę sprawowałem w mieszkaniu, ołtarzem było biurko. Wyniosłem stamtąd kilka bardzo osobistych i teologicznych pytań, chociażby o obecność Chrystusa w moim życiu, w tak zupełnie obcej kulturze. Uświadomiłem sobie, jak szczególny jest polski Kościół, ciągle liczny i obecny w codzienności. Ma to pozytywne strony, ale może też zaciemniać obraz. Tam doświadczyłem obecności Kościoła małych wspólnot, życia w społeczności, dla której chrześcijaństwo jest całkowicie obce. Kiedyś przeczytałem w "Tygodniku" w rozmowie z prof. Stefanem Swieżawskim, że powinniśmy przestać myśleć o Kościele sukcesu, a zacząć myśleć o Kościele świadectwa. W Polsce za dużo mówimy o ilości wiernych i rozdanych Komunii.

- Jak dziś polscy dominikanie chcą naśladować swego założyciela?

- Kapituła wciąż trwa. Jesteśmy na etapie rozmów i formułowania wniosków. Przede wszystkim chcemy kontynuować dotychczasową pracę duszpasterską: parafialną i akademicką. Poza tym już od wielu lat stoją przed nami dwa zadania: pierwsze nazywamy, używając określenia Papieża, "posługą myślenia", która ma być poszukiwaniem prawdy w filozofii i teologii oraz refleksją nad rzeczywistością, w której żyjemy. Drugim zadaniem jest większe otwarcie się na pracę misyjną, co wiąże się z potrzebami innych prowincji naszego zakonu. Dziś za granicą przebywa ok. 60 polskich dominikanów, włącznie z tymi, którzy studiują i pracują naukowo. Będziemy chcieli zwiększyć tę liczbę, tym bardziej że wielu braci nosi takie pragnienie.

- Jako prowincjał "odziedziczył" Ojciec sprawę o. Konrada Hejmy. Czy dla zakonu jest ona już zakończona?

- To bardzo bolesna sprawa. A skoro jest ból, to na pewno sprawa nie jest zakończona. W jakiś sposób dzieli ona i nas, gdy przychodzi do oceny działań o. Konrada. Do jej zbadania prowincja powołała komisję, która nie zakończyła jeszcze prac. Jakakolwiek będzie jej odpowiedź, to i tak ból płynący z samego faktu, że coś takiego się wydarzyło, pozostanie.

- Czy o. Hejmo wróci do Polski? Jaka będzie jego przyszłość?

- To zależy również od opinii naszego generała. Decyzja dotycząca przyszłości o. Hejmy nie była jeszcze podejmowana. To także jeden z tematów, którym zajmuje się kapituła.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2006