Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Miron Białoszewski,
"Pamiętnik z powstania warszawskiego", Polskie Radio, Muzeum Powstania Warszawskiego
"Gajcy" (wykonawcy różni),
Muzeum Powstania Warszawskiego
Obawiam się, że powstanie warszawskie upada dziś po raz drugi. Że w kulturze masowo-politycznej staje się łatwym konsolacyjnym mitem, to przykre, ale trudno. Do większych zmartwień skłania bowiem brak nowych, wybitnych dzieł artystycznych, w ten czy inny sposób inspirowanych powstaniem. "Kanał" Wajdy, "Wiersze wojenne" Baczyńskiego śpiewane przez Demarczyk, "Pamiętnik z powstania warszawskiego" Białoszewskiego, "Co robi łączniczka" Foksa i Libery - a co po tym wszystkim?
Jerzy Bielunas i Mateusz Pospieszalski przymierzyli się właśnie do "Pamiętnika". Potencjał artystyczny tego przedsięwzięcia przypomina stan uzbrojenia jakże wielu powstańców sprzed 65 lat. Żeby coś istotnego wynikło z wersji śpiewanej "Pamiętnika", trzeba by: 1) kogoś z przyzwoitym słuchem literackim do opracowania tekstu (chodzi przecież o jeden z największych tekstów napisanych kiedykolwiek po polsku); 2) kompozytora, który umiałby pomyśleć i ułożyć jakąś ciekawą i adekwatną muzykę; 3) wykonawcy z głosem choćby ciekawym.
Niestety, żaden z tych warunków nie został spełniony. Bielunas wybrał fragmenty i poskładał je w dziwaczne kompilacje. Rozumiem oczywiście, że tekst śpiewany ma swoje prawa, ale nie wolno z wybitnego pisarza robić miernego poety! A taki właśnie lichy wierszyk ("Sypka Warszawa") wyszedł z niesamowitego fragmentu książki o obnażanych, niszczonych budynkach. Muzyka, rockopodobna i filmopodobna, szybko staje się przewidywalna. Śpiewa sam kompozytor, proponując pretensjonalnie pojękujące frazy, bez specjalnej troski o znaczenia aktualnie artykułowanych słów. Gdy mowa o przechodzeniu przez kanał, rewelacyjne onomatopeje Białoszewskiego rozrastają się do nieledwie biesiadnego refrenu: "Chlu... chlu... uu... chlu... chlu... uu...". Jedna, góra półtorej ścieżki ("Wyjście" i pierwsza część "Katedralności") byłyby wyjątkami, gdyby wymienić wokalistę.
Tymczasem, jak czytam, Bielunas i Pospieszalski sprzedali raz jeszcze swoje opus, tym razem jako oratorium. Słyszałem stamtąd Jopek ("Sypka Warszawa"), starczy aż nadto.
Płyta z Gajcym jest lepsza (czego w takim zestawieniu nie dało się uniknąć), choć nie broni się jako całość. Bardzo wtórne rockowe aranżacje, śpiewanie bez specjalnego przemyślenia wykonywanych wierszy. Na szczęście, są też nagrania dość udane: wersja reggae zespołu Maleo, wiersz śpiewany przez Kazika na modłę bałkańską, inny podawany sennym żeńskim głosem, kontrastowanym oszczędną i dość surową aranżacją (Pustki). Wyróżniają się też na płycie poszukiwaniem czegoś innego Karotka, Kawałek Kulki oraz żart Lecha Janerki... Przede wszystkim zaś dwie piosenki Karoliny Cichej, aktorki z Gardzienic i polonistki: artystki z olśniewającym głosem i wielką wyobraźnią muzyczną.