Historia pewnego rautu

„Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy” – skąd się wzięło to zdanie? Kto i w jakiej formie użył go po raz pierwszy? Oto wyniki historycznego śledztwa.

15.06.2020

Czyta się kilka minut

Na przyjęcie w restauracji Polonia Ignacy Daszyński przybył prosto ze spotkania z Józefem Piłsudskim, obaj ściśle współpracowali od lat. Na zdjęciu: Daszyński (w środku) i Piłsudski (z prawej) podczas walk Legionów nad Nidą w 1915 r. / NAC
Na przyjęcie w restauracji Polonia Ignacy Daszyński przybył prosto ze spotkania z Józefem Piłsudskim, obaj ściśle współpracowali od lat. Na zdjęciu: Daszyński (w środku) i Piłsudski (z prawej) podczas walk Legionów nad Nidą w 1915 r. / NAC

Słowa te powtarzamy od dziesięcioleci, nieraz uznajemy je za podstawową dyrektywę polskiej polityki wobec Kijowa. Zdanie samo w sobie niejasne (zwrot „nie ma” można rozumieć na różne sposoby), retoryczne, według dzisiejszych pojęć – właściwie mem. Powszechnie uchodzi ono za streszczenie tzw. doktryny Jerzego Giedroycia i często jest jemu przypisywane. Ale równie często przypisuje się te słowa Józefowi Piłsudskiemu. Bez żadnego dowodu, żadnego źródła.

Nie będę się tu zajmował aktualnością wspomnianej doktryny ani tym, czym ona jest, czym zaś nie jest. Zainteresowani mogą sięgnąć do „Nowej Europy Wschodniej” (numery 1, 2 i 5 z 2018 r.), gdzie przedmiot ten obszernie dyskutowano (znaleźć tam można także mój głos). Dzisiejszym tematem jest pochodzenie samej formuły.

Odpowiedź znalazłem w wielotomowej „Kronice ukraińskiej rewolucji”, wydanej we Lwowie w 1924 r. (Ołeksandr Docenko „Litopys ukrajinskoji rewoluciji. Materiały j dokumenty do istoriji ukrajinskoji rewoluciji”). Jej autor, oficer sił zbrojnych Ukraińskiej Republiki Ludowej, był w 1920 r. osobistym adiutantem zwierzchnika UNR Symona Petlury, a wydarzenie, o którym będzie mowa za chwilę, opisał w sposób niepozostawiający wątpliwości, iż był jego uczestnikiem.

Uczciwość nakazuje przyznać, że nie dotarłem do tego źródła samodzielnie. Tropem był odnośnik, w który naszą formułę zaopatrzył – w swej pracy poświęconej stosunkom polsko-ukraińskim – Wołodymyr Łytwyn, ukraiński historyk, bardziej znany jako polityk.

Na przyjęciu w Polonii

Z relacji Docenki wynika, że 25 marca 1920 r., w trakcie rokowań nad porozumieniem polsko-ukraińskim [patrz „TP” nr 20/2020 – red.], Ukraińska Misja Dyplomatyczna wydała w warszawskiej restauracji Polonia raut, na który zaproszono ok. 20 polskich polityków.

Przyszło siedmiu: Ignacy Daszyński (pierwszy premier odrodzonej Rzeczypospolitej, przywódca Polskiej Partii Socjalistycznej), Jan Dąbski (dyplomata, późniejszy negocjator traktatu ryskiego, członek lewego skrzydła Polskiego Stronnictwa Ludowego-Piast; w zapisie Docenki występuje jako Demski), Irena Kosmowska (działaczka PSL-Wyzwolenie), Jędrzej Moraczewski (drugi premier odrodzonej Rzeczypospolitej, wpływowy działacz PPS), Jan Stapiński (jeden z patriarchów ruchu ludowego, w tym czasie przywódca PSL-Lewica), Włodzimierz Wakar (działacz PSL-Wyzwolenie) i prawdopodobnie Bronisław Ziemięcki (członek kierownictwa PPS; prawdopodobnie, bo Docenko wymienia nazwisko Ziemiański). Żaden z polityków Narodowej Demokracji nie odpowiedział na zaproszenie.

Oddajmy teraz głos Docence: „Minister A. Liwyckyj [szef misji UNR w Warszawie – red.] w dość ciepłym przemówieniu powitał w imieniu ukraińskiej demokracji demokrację polską i mówił, że Polacy i Ukraińcy naturalnie i historycznie muszą być powiązani więzami sojuszniczymi przeciw swym wrogom i wzniósł toast za gości, polską demokrację i za największego demokratę Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Z odpowiedzią wystąpił p. Daszyński, który podziękował A. Liwyckiemu za słowa ciepłego powitania i wzniósł toast za zdrowie p. Wodza Naczelnego [Petlury – red.]”.

O sojuszu dwóch narodów

Następnie głos zabrali Stapiński i Dąbski, a po nich ponownie Daszyński, który na raut przybył bezpośrednio ze spotkania z Piłsudskim, co dla Ukraińców było znaczące: jego głos został uznany za głos Naczelnika Państwa.

Daszyński mówił: „Trzysta lat Ukraińcy i Polacy byli uciskani przez obce narody. Razem byli pod uciskiem Moskwy, a my także pod uciskiem Niemców i Austriaków. Czytamy w historii, że nie raz i nie dwa lała się całkiem niepotrzebnie polsko-ukraińska krew w walce między sobą, a ta walka osłabiła oba narody i doprowadziła do utraty niepodległości tak przez Ukrainę, jak i Polskę na rzecz silniejszych wrogów, którzy tylko czekali naszego osłabienia, aby narzucić wam i nam jarzmo niewoli, ciężkie kajdany ucisku. Ale teraz Polska wstępuje na szlak nowego porozumienia z Ukrainą i ja tu uroczyście oświadczam, że moim zdaniem nie może być wolnej Polski bez wolnej Ukrainy ani wolnej Ukrainy bez wolnej Polski.


Czytaj także: Tadeusz A. Olszański: Wyprawa kijowska


Trzysta lat naród ukraiński bił się z Polakami i jeszcze będziemy mieć trudności, będziemy się jeszcze spierać, może i bić się o każdą wieś, ale to już będzie walka dwu suwerennych państw, a przy dobrej woli waszej i naszej do tego nie dojdzie – wspólna mowa zawsze może się znaleźć i już teraz [jest] jasna sprawa o sojuszu narodów polskiego i ukraińskiego.

Proszę wierzyć w szczerość i powagę moich słów oraz zebranych tu moich towarzyszy – Polaków. Wznoszę toast za wolną Ukrainę i wolną Polskę!”.

Później padło jeszcze wiele słów z obu stron, już niezbyt istotnych; raut trwał do czwartej nad ranem.

Czytając powyższe cytaty, trzeba mieć na uwadze, że jest to tłumaczenie ukraińskiej relacji (a nie stenogramu). Daszyński znany był z krasomówstwa i na pewno nie ujął swej myśli tak, jak w przedostatnim zdaniu, w którym zawarte musiało być (tak to zrozumieli Ukraińcy) jasne stwierdzenie, że porozumienie sojusznicze zostanie zawarte, co 25 marca nie było jeszcze przesądzone.

Co było potem

Zatem ani Piłsudski, ani Giedroyc. Pierwotna formuła była „symetryczna”, wiążąca oba narody na równi, a przez to i trafniejsza, i uczciwsza. A także: nie było tu żadnej „doktryny”, żadnej geopolityki: słowa Daszyńskiego to toast z właściwą mu nieco przesadną retoryką. A także pobudka wojenna, zapowiadająca rychłą już wspólną walkę ze wspólnym wrogiem. I nie na wieki wieków, lecz do czasu pobicia Rosji i ustanowienia nowego ładu w Europie Środkowej (o tym ładzie sporo mówiono podczas rautu, krytykując wtrącanie się mocarstw zachodnich w proces jego tworzenia).

A co miało być potem? Daszyński – urodzony w Galicji Wschodniej, w Zbarażu – nie miał, jak widać, złudzeń. Dopuszczał nawet kolejną wojnę polsko-ukraińską – w tych czasach wojna była wciąż uprawnionym środkiem rozstrzygania sporów międzypaństwowych. Możność toczenia wojny była jednym z atrybutów suwerenności, której Daszyński życzył tak Polsce, jak i Ukrainie.

Słowa Daszyńskiego zostały wypowiedziane po polsku, ale zapisane tylko po ukraińsku, do tego na kartach sążnistego wydawnictwa źródłowego, do którego mało kto sięga. Wśród Ukraińców zostały gruntownie zapomniane. Wśród Polaków przetrwały w żywej pamięci grupy świadków, a potem – słuchaczy ich relacji. Jeśli po raucie w Polonii sporządzono u nas jakąś notatkę, raport – nie znamy ich.

Słowa przetrwały zniekształcone, oderwane od osoby autora i pierwotnego kontekstu, jako mem właśnie. Wykorzystywane w sposób, który Daszyńskiemu niekoniecznie by się podobał. I tak jak mem – raczej kształtujące niż opisujące rzeczywistość.

PS. Kronikę ukraińskiej rewolucji (ściślej: jej tom 2, księgę 5) Docenki można znaleźć w sieci pod adresem https://elib.nlu.org.ua/view.html?&id=8590 (opis rautu, znacznie szerszy od powyższych cytatów, jest na stronach 250–253). ©

Autor jest emerytowanym analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Wkrótce nakładem Wydawnictwa Wysoki Zamek ukaże się jego książka „Ukraińskie stulecie 1914–2014. Szkice historyczne”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2020