Herbert, oczywiście

Najpierw z zaskoczeniem przyglądamy się obwolucie: tak, to Jan Lebenstein! Dziełem zmarłego przed kilku laty malarza są też wyklejki: jedna podejmuje wątek Prometeusza, druga - Apolla i Marsjasza. Postać obróconego tyłem boga jest zresztą niepokojąco kobieca - czy to kolejny ślad Lebensteinowego mizoginizmu? - a storturowany Marsjasz zwisa z gałęzi głową w dół, nasuwając skojarzenia z innym wierszem Herberta, Przesłuchaniem anioła.

Historię powstałego w 1997 roku projektu Lebensteina i książki, dla której był przeznaczony, znajdziemy w słowie od wydawcy. Miał to być autorski wybór wierszy Zbigniewa Herberta, zawierający sto utworów. “Kiedy 27 marca 1997 roku (datę pamiętam tak dokładnie dzięki dedykacji na skromnym polsko-ukraińskim wyborze »Struna światła«, wydanym w Tarnopolu), wybrałem się do Warszawy z wydrukiem komputerowym do korekty - wspomina Ryszard Krynicki - wiozłem ze sobą spis swoich kilkudziesięciu ulubionych wierszy Herberta, których mi w jego wyborze zabrakło, z nadzieją, że może przynajmniej niektóre z nich jeszcze do niego dołączy. Na miejscu okazało się jednak, że w tym czasie Poeta zmienił zamiar i zamiast zwykłego wyboru wierszy woli wydać wybór tematyczny, podzielony na pięć rozdziałów, według pięciu głównych motywów swojej poezji. Miał on się składać z osiemdziesięciu ośmiu wierszy (do dzisiaj zastanawia mnie symetryczność tej liczby) i tak się też nazywać. Z mojej dodatkowej listy ulubionych utworów ostały się tylko dwa i weszły w miejsce dwóch innych. Kiedy na koniec na wszelki wypadek policzyliśmy wiersze, okazało się, że jest ich osiemdziesiąt dziewięć. Ostatecznie więc to przypadek nadał tytuł książce".

Tom “89 wierszy", z rysunkami ze szkicowników podróżnych Herberta na obwolucie, ukazał się w 1998 roku, niedługo przed śmiercią Poety. Po sześciu latach doczekał się realizacji także i pomysł pierwotny, co pozwoliło wykorzystać projekty Lebensteina. Tyle że ów pomysł również uległ ewolucji. “Układając teraz moją osobistą antologię poezji Zbigniewa Herberta - pisze Ryszard Krynicki - chciałem najpierw odtworzyć tamtą, nie zaistniałą, złożoną zarówno ze stu wierszy, wybranych wtedy przez niego, jak i tych wybranych przeze mnie. Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że nie potrafię się do tych stu kilkudziesięciu wierszy ograniczyć"...

Ostatecznie więc otrzymaliśmy gruby tom z - jeśli dobrze policzyłem - dwustu pięćdziesięcioma dwoma wierszami wybranymi z kolejnych zbiorów Herberta, od “Struny światła" (1956) do “Epilogu burzy" (1998), z dwunastoma wierszami rozproszonymi (część to pierwodruki) i z trzema autokomentarzami poety, spośród których dwa, publikowane z rękopisu, znane były dotąd jedynie w wersji niemieckiej. Całość stanowi nie tylko piękny prezent dla wszystkich miłośników Herberta, ale i znak przyjacielskiego związku między wybitnymi poetami dwóch pokoleń, jakby ciąg dalszy prowadzonego przez nich przez wiele lat dialogu, że przypomnę tylko ważny wiersz Herberta “Do Ryszarda Krynickiego - list".

Na zakończenie zacytujmy jeden ze wspomnianych autokomentarzy, fragment wypowiedzi Herberta z 1966 roku, zatytułowanej “Opisać rzeczywistość":

“Pewni zbyt optymistycznie nastawieni do świata krytycy zarzucają mi pesymizm. Zawsze wydawało mi się to nieporozumieniem. Jeśli nawet we wierszach przeważa tonacja ciemna, nie znaczy to wcale, że autor chce szydzić z niedoskonałości świata i do realnych nieszczęść dodawać swój lament, mnożyć rozpacze.

Podobnie jak ironia nie jest cynizmem, ale wstydliwością uczuć. To, co z pozoru wydaje się pesymistyczne, jest stłumionym wołaniem o dobro, o pomnożenie dobra, o otwarcie sumień.

I nie jest zapewne przypadkiem, że autorzy radosnych ód kręcili się zawsze na dworach tyranów.

Dialog z przeszłością, wsłuchiwanie się w głosy tych, co odeszli, dotykanie kamieni, na których pozostały na poły zatarte zapisy dawnych losów, wywoływanie cieni, aby karmiły się naszym współczuciem...

Gust przeszłości może, ale nie musi, oznaczać ucieczki od teraźniejszości i rozczarowania. Bo jeśli w tę podróż w czasie wybieramy się z całym bagażem naszych doświadczeń, jeśli penetrujemy mity, symbole i legendy, po to, aby wydobyć z nich to co żywe, nie można chyba podmówić tym poczynaniom postawy czynnej. (...)

Poczucie kruchości i nikłości ludzkiego życia wyda się może mniej przygnębiające, jeśli umieści się je w łańcuchu dziejów, które są przekazywaniem wiary w celowość wysiłków i dążeń. Wtedy nawet trwoga będzie niczym innym, jak wołaniem o nadzieję". (Wydawnictwo a5, Kraków 2004, s. 424. Wybór i opracowanie: Ryszard Krynicki.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2004