Gwardziści przeciw syjonistom. Skąd się wziął wielkoruski nacjonalizm

Szukając jego źródeł, sięgnijmy po dzieje zakulisowych grup w strukturach władzy i kultury Związku Sowieckiego.

08.07.2023

Czyta się kilka minut

Centralną postacią wśród artystów, którzy nacjonalizm godzili z komunizmem, był malarz Ilja Głazunow (1930-2017). Na zdjęciu: jego obraz „Wieczna Rosja” z 1988 r. w galerii w Moskwie. / MAXIM SHIPENKOV / PAP
Centralną postacią wśród artystów, którzy nacjonalizm godzili z komunizmem, był malarz Ilja Głazunow (1930-2017). Na zdjęciu: jego obraz „Wieczna Rosja” z 1988 r. w galerii w Moskwie. / MAXIM SHIPENKOV / PAP

Byli wpływowi, choć dla zwykłych obywateli niewidoczni. Za kulisami nazywano ich różnie: „rusiści”, „młoda gwardia”, „Russka Partia”. Nie mieli jednego lidera i nie próbowali wprost przejąć władzy na Kremlu, ale kształtowali klimat kulturalno-społeczny – aparat biurokratyczny i resorty siłowe nasiąkały ich ideami. Potem, w okresie pierestrojki i za rządów Borysa Jelcyna, pierwszego prezydenta próbującej się demokratyzować Rosji, pozornie ustąpili miejsca tzw. liberałom. Jednak pozostali wpływowi.

Mowa o frakcji rosyjskich nacjonalistów wewnątrz Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego.

Jeden z czołowych przeciwników rosyjskiego nacjonalizmu i architekt pierestrojki Aleksander Jakowlew po latach wspominał: „Torowali oni drogę faszyzmowi. Każda dyskusja u tych »inżynierów ludzkich dusz« sprowadzała się do poszukiwania winnych. Winnymi wszystkich nieszczęść okazywali się Żydzi, masoni, kosmopolici, agenci CIA i światowego kapitału, inteligenci”.

Fakt, że dziś w Rosji nie budzi zdziwienia jednoczesny kult Stalina i cara Mikołaja II (zamordowanego w końcu przez bolszewików), nosi znamię dawnych idei „Russkiej Partii”.

Młodzieżowcy Stalina

Od początku istnienia systemu sowieckiego były w nim obecne elementy ideowe rosyjskiego nacjonalizmu. W latach 30. XX w. Józef Stalin pełnymi garściami czerpał już z tradycji wielkomocarstwowych Rosji. Gdy zaś w roku 1941, po napaści III Rzeszy, chciał mobilizować poddanych do walki, przyzywał duchy średniowiecznego księcia Aleksandra Newskiego, carskich marszałków Suworowa i Kutuzowa, a także Minina i Pożarskiego, wodzów z czasów walk z Polakami na początku XVII w.

Po 1956 r. mimo deklarowanej destalinizacji w centralnych elitach Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego pozostała wpływowa grupa politycznych „dzieci” Stalina. Ich przywódcą był Aleksander Szelepin (1918-94), działacz Komsomołu (wielomilionowej organizacji młodzieżowej, mającej własny rozbudowany aparat i zaplecze materialne), a potem w latach 1958-61 szef aparatu represji (KGB).

Tak zwana grupa młodzieżowa Szelepina składała się z aparatczyków młodej generacji, którzy zrobili kariery w czasach późnego stalinizmu. Byli to etniczni Rosjanie, wyrośli w izolacji od Zachodu i nieznający innego świata niż sowiecki. W latach 1948-53 pod okiem Stalina gorliwie realizowali kampanię propagandową mającą budować mit cywilizacyjnego pierwszeństwa Rosji we wszystkim – zgodnie z nią wynalazcą radia był Popow, twórcą teorii ewolucji Miczurin itd., itp.

W 1964 r. „szelepinowcy” wzięli udział w odsunięciu od władzy Nikity Chruszczowa, ale potem przegrali dalszą rywalizację i trafili na boczny tor. Nomenklatura partyjna wolała Leonida Breżniewa i jego hulaszczą ekipę, przy której wreszcie dało się żyć w (relatywnym) spokoju i (względnym) dobrobycie, niż potencjalnego nowego satrapę, zapowiadającego dyscyplinowanie i mobilizowanie, a może i nowe czystki.

Grupa Pawłowa

Nieco dłużej na szczycie utrzymało się środowisko w Komsomole zwane „grupą Pawłowa” – podwieszone pod „szelepinowców” i mające podobny rodowód. Była to kolejna po „szelepinowcach” generacja aparatczyków, urodzonych około roku 1930. Jej lider Siergiej Pawłow został w 1959 r. pierwszym sekretarzem Komsomołu. Ludzie ci zaczęli robić kariery pod koniec rządów Stalina, a w drugiej połowie lat 50. stanęli na czele „frontu młodzieżowego”.

Mieli wtedy do czynienia z młodzieżą „odwilżową” – pragnącą swobody, kontaktu ze światem, dostępu do atrakcyjnej kultury popularnej. Nie chcąc ustąpić przed „moralnym rozchwianiem” płynącym ze „zgniłego Zachodu”, zaczęli tworzyć więc własną ideologię.

I tu w sukurs przyszło im pewne środowisko literatów.

Sojusz „rusistów” z artystami

W serialu Stanisława Barei „Alternatywy 4” dozorca nazwiskiem Anioł kilkukrotnie powołuje się na wielkiego sowieckiego pisarza Sofronowa. Dla polskiego widza ów Sofronow był zapewne postacią symboliczną, reprezentującą próbę wmuszenia uwielbienia dla sowieckiej kultury. Jednak taki literat istniał naprawdę.

Anatolij Sofronow, urodzony w 1911 r., w latach 1948-53 był sekretarzem zarządu Związku Pisarzy, a od roku 1953 aż do 1986 redaktorem naczelnym popularnego tygodnika „Ogoniok”. Wraz z autorem „Cichego Donu” Michaiłem Szołochowem i współautorem sowieckiego hymnu Siergiejem Michałkowem reprezentował najstarszą generację pisarzy „rusistów”. Po II wojnie światowej dołączyli do nich młodzi weterani, a następnie generacja twórców urodzonych na początku lat 30., którzy na studiach zafascynowali się kulturą i ideami przedrewolucyjnej Rosji.

Najwyrazistszą postacią tego środowiska był jednak nie pisarz, lecz malarz: Ilja Głazunow. Uprawiał realisty- czne malarstwo z wątkami alegorycznymi, ­stopniowo coraz bardziej nasycane nacjonalizmem. Był miłośnikiem caratu i prawosławia, co nie przeszkadzało mu pobierać wysokie honoraria za portrety sowieckich dygnitarzy.

Ludzie z „grupy Pawłowa” nie znali Zachodu, nie podobał im się jazz, Stalina cenili nie tylko za pobicie Hitlera i uprzemysłowienie kraju, ale też za rozprawę z „trockistami” – jak nazywali towarzyszy partyjnych o żydowskim pochodzeniu. Znaleźli wspólny język ze wspomnianą grupą pisarzy i artystów, którzy też nie lubili kolegów artystów o żydowskim pochodzeniu, za to chętnie pisali o wielkości Rosji.

Dzięki temu sojuszowi potężne wydawnictwo Młoda Gwardia i pismo kulturalne o takim samym tytule stały się trybunami rosyjskiego nacjonalizmu. Wprawdzie w 1968 r. Pawłowa przesunięto na szefa Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu – i pozycja „rusistów” we władzach Komsomołu osłabła – ale zachowali wpływy w wydawnictwach.

Walka dwóch nurtów

W latach 60., 70. i 80. XX stulecia historia kultury Związku Sowieckiego – a ściślej: dzieje kultury jego rosyjskiej republiki, tej najważniejszej – to w gruncie rzeczy historia nieformalnej walki dwóch nurtów: „rusistów” i „liberałów” (cudzysłów jest konieczny, nie byli to bowiem liberałowie w powszechnym rozumieniu). Ci pierwsi mieli pod kontrolą „Młodą Gwardię”, „Nasz Sowriemiennik” i „Ogoniok”, a drudzy „Junost`” i „Nowyj Mir”.

W 1964 r. ukazała się powieść Iwana Szewcowa „Mszyca” – pierwsze oficjalnie wydane dzieło jawnie antysemickie. Opowiadała o walce dwóch grup artystów: szlachetni i młodzi etniczni Rosjanie, uprawiający sztukę realistyczną, zmagają się z blokadą stwarzaną im przez żydowski salon abstrakcjonistów, któremu przewodzi powieściowy Lew Barselonski (to karykatura Ilji Erenburga, czołowej postaci nurtu „liberalnego” w sowieckiej kulturze).

„Mszycy” później już nie wznawiano, ale wyrażała ona to, co redaktorzy, pisarze i aparatczycy nurtu „rusistowskiego” myśleli i mówili, gdy byli we własnym gronie.

Próby wypracowania „patriotycznej” ideologii dla młodzieży szły niekiedy daleko. W latach 1964/65 pod egidą moskiewskiego komitetu Komsomołu odbyła się pierwsza edycja „Uniwersytetu Młodego Marksisty”; był to otwarty dla uczestników kurs filozofii i socjologii. W 1965 r. na powielaczu tego komitetu i na jego firmowym papierze powielono w kilkudziesięciu egzemplarzach „Ustaw nrawa” (w wolnym przekładzie: „Statut charakteru”, „Statut obyczaju”), którego głównym autorem był szef „Uniwersytetu” Walerij Skurłatow. Był to w istocie manifest czysto nazistowski: propagował kult siły, sportu i wojska, zakaz seksu przedmałżeńskiego, zakaz seksu z cudzoziemcami i podział społeczeństwa na kasty.

„Uniwersytet” zamknięto, a Skurłatowa wyrzucono z partii. Jednak sprawa z „Ustawem nrawa” pokazuje, jak bliskie były sobie dwie ideologie totalitarne.

„Z syjonistycznymi wypaczeniami”

Kolejną strukturą opanowaną przez „rusistów” był ruch ochrony zabytków. Powstał on oddolnie w drugiej połowie lat 50. wśród inteligencji zaniepokojonej tym, że wiele zabytków zniszczono za Stalina, a kolejne, głównie cerkwie, niszczono właśnie w ramach antyreligijnej kampanii Chruszczowa. W 1965 r. władze zarejestrowały Wszechrosyjskie Stowarzyszenie Ochrony Zabytków Historii i Kultury (WOOPIiK) – była to największa oddolna organizacja społeczna w historii Związku Sowieckiego. Już po kilku latach liczyła 12 mln członków.

W latach 1967-72 przy moskiewskim oddziale WOOPIiK działała Komisja ds. Kompleksowego Badania Kultury Rosyjskiej, zwana Klubem Rosyjskim. Badań nie prowadziła, organizowała za to cotygodniowe otwarte wykłady pisarzy i publicystów z kręgu „Młodej Gwardii”. Lider Klubu Siergiej Siemanow wspominał: „Gorąco popieraliśmy władzę sowiecką, z patriotycznymi poprawkami oczywiście. Lubiłem publicznie żartować, że [kiedyś] Lenin mówił, iż mamy władzę sowiecką z biurokratycznymi wypaczeniami, a teraz mamy władzę sowiecką z syjonistycznymi wypaczeniami”.

W 1970 r. Siemanow opublikował w „Młodej Gwardii” artykuł „O wiecznych i względnych wartościach” – manifest ciągłości Rosji carskiej i sowieckiej. Rewolucję październikową autor nazywał Wielką Rewolucją Rosyjską (Russką), przedstawiając ją jako jeden z etapów historycznej drogi do wielkości Rosji. Wychwalał drugą połowę lat 30. jako najlepszy okres w dziejach Związku Sowieckiego i brutalnie atakował czołowego historyka lat 20. Michaiła Pokrowskiego, krytyka rosyjskiego imperializmu. Siemanow powtórzył stalinowskie zarzuty wobec niego, określając jego twórczość jako „nihilizm”.

To jednak nie mogło spodobać się na Kremlu – choć za czasów Breżniewa wykładnia historii była bliska rosyjskim ideom mocarstwowym, to Pokrowski, przyjaciel Lenina, nie podlegał krytyce. Breżniew nie mógł pozwolić też na wychwalanie Wielkiej Czystki lat 30. (choć tolerował pełzającą rehabilitację Stalina jako wojennego zwycięzcy). Nastąpiła odgórna interwencja: zmieniono kierownictwo redakcji „Młodej Gwardii”. W tym samym roku zakazano też otwartych wykładów w Klubie Rosyjskim.

Partia publiczna, partia podziemna

W 1972 r. na krytykę „rusistów” zdecydował się Aleksander Jakowlew, wówczas pełniący obowiązki szefa Wydziału Propagandy Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Opublikował artykuł „Przeciw antyhistoryzmowi” – było to pierwsze po 40 latach oficjalne potępienie wielkorosyjskiego szowinizmu.

Breżniew i jego współpracownik Michaił Susłow, nadzorujący kulturę, uznali wystąpienie Jakowlewa za zbyt samodzielne. Odebrali mu funkcję w Komitecie Centralnym i wysłali jako ambasadora do Kanady. Wrócił do Moskwy w latach 80. i za rządów Michaiła Gorbaczowa został głównym ideologiem pierestrojki, próby zreformowania systemu. Po latach wspominał, że w czasach sowieckich były w istocie dwie partie, publiczna i podziemna, a ta druga torowała drogę faszyzmowi.

W konsekwencji po 1972 r. na długo zapanowała równowaga: zarówno „rusiści”, jak i „liberałowie” dostali trochę po uszach. Jednak „Russka Partia” działała dalej w strukturach Związku Pisarzy oraz WOOPIiK.

Niektórzy intelektualiści o poglądach nacjonalistycznych zaangażowali się potem w ruch dysydencki, ale większość „rusistów” wolała pozostać na wygodnych posadach w instytutach, redakcjach i wydawnictwach, dostawać wysokie honoraria i literackie nagrody. Nie byli oni bowiem opozycją antysystemową – nie chcieli zmiany ustroju, a jedynie tego, by jego ideologia była bardziej „russka” i żeby elity władzy były „czysto rosyjskie”.

Przydatny nurt wiejski

Nurtem w kulturze sowieckiej szczególnie bliskim „rusistom” była tzw. proza wiejska.

„Pisarze wiejscy” (dieriewienszczicy) odwoływali się do dziedzictwa kulturowego centralnych nieczarnoziemnych wiejskich regionów Rosji – opisywali apologetycznie dawną wieś, jej przyrodę i rzekome wartości moralne. Krytykowali przerost cywilizacji technicznej, sprzeciwiali się projektom odwracania biegu rzek i innym „wielkim przeobrażeniom przyrody”, ubolewali nad wymieraniem wsi. W istocie – choć nie wprost – krytykowali też kolektywizację wsi i całość ideologii sowieckiej z jej kultem przemysłu i techniki.

Oczywiście nie wszyscy „pisarze wiejscy” byli „rusistami” i antysemitami – tak jak nie cały tradycjonalistyczny zwrot w kulturze sowieckiej i w gustach inteligencji drugiej połowy lat 60. oraz w latach 70. miał charakter polityczny. Kolekcjonowanie ikon, czytanie poezji przedrewolucyjnej, weekendowe wędrówki po podmoskiewskich monastyrach czy zbieranie grzybów w brzozowych lasach było naturalną reakcją na gwałtowną modernizację, która w ciągu dwóch pokoleń przeorała Rosję i oderwała miliony ludzi od ich kulturowych korzeni.

Jednak „rusiści” te nastroje eksploatowali – i kanalizowali także w kierunku antysemickim.

„Kremlowskie żony”

Antysemityzm był bowiem esencją „Russkiej Partii”. Aby go wyrażać, miała ona swój własny metajęzyk. Pojęcia „trockiści” oraz „syjoniści” były używane publicznie jako kryptosynonimy słowa „Żydzi”.

Po wojnie sześciodniowej w 1967 r. – gdy wspierana przez Moskwę koalicja państw arabskich poniosła druzgocącą klęskę w starciu z Izraelem, wspieranym przez Zachód – powstało oficjalne zapotrzebowanie na „zawodowych antysyjonistów” czy „specjalistów od stosunków izraelsko-arabskich”. Odtąd w książkach dotyczących konfliktu bliskowschodniego można było umieszczać treści niemal dosłownie przepisywane z „Protokołów Mędrców Syjonu” – paszkwilu upublicznionego przez carską tajną policję na początku XX w. i mającego dowodzić, że Żydzi chcą rządzić światem.

W swoim gronie „rusiści”, gdy mówili o prawdziwych lub domniemanych Żydach, używali zaś porozumiewawczych półsłówek: „najmądrzejsi” lub „oni”. A także zestawiali spisy „kremlowskich żon”, czyli rzekomych żydowskich małżonek najwyższych dygnitarzy.

Spod znaku „Z”

W drugiej połowie lat 80. uładzona powierzchnia życia politycznego w Związku Sowieckim zaczęła pękać. Na tej fali pojawił się nie tylko Memoriał, przypominający o zbrodniach komunizmu i walczący o historyczną prawdę. W 1986 r. zaczęła jawnie działać organizacja Pamjat`, wywodząca się z moskiewskiego oddziału WOOPIiK i kręgu malarza Głazunowa. Wraz z jej powstaniem rosyjski nacjonalizm wyszedł z salek konferencyjnych i gabinetów redaktorskich na ulice.

Nikołaj Mitrochin, badacz dziejów „Russkiej Partii” – dziś przebywający na emigracji – zwrócił niedawno uwagę, że analizując podłoże obecnej sytuacji ideowej w Rosji, tej spod litery „Z”, symbolu agresji na Ukrainę, często szuka się złożonych korzeni doktrynalnych, analizując idee Aleksandra Dugina czy innych jemu podobnych. Tymczasem – uważa Mitrochin – u podstaw tego, co dziś dzieje się w Rosji, tego odrodzenia idei wielko- ruskiej, leży także ideologia „Russkiej Partii” rodem z lat 70. XX stulecia.

Ideologia, wedle której każdy cudzoziemiec to potencjalny szpieg, opozycjoniści to z definicji zagraniczni agenci, wroga można poznać już po wyrazie twarzy, zepsuty Zachód z definicji zagraża Rosji, porządny człowiek mówi po rosyjsku, a żeby zaprowadzić porządek lub bronić się przed (domniemanym) wrogiem, trzeba użyć pięści. Albo armii.

Brzmi znajomo?©

 

Autor jest profesorem UAM, specjalizuje się w historii Europy Wschodniej. Wydał książki „Formacje wojskowe ukraińskiej »rewolucji narodowej« 1914-1921” i „O Czarnomorską Ukrainę: procesy narodowotwórcze w regionie nadczarnomorskim do 1921 roku w ukraińskiej perspektywie historycznej”.



Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Gwardziści przeciw syjonistom