Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tłumaczenie, dlaczego przyznawanie "dożywotniego zasiłku dla wszystkich bezrobotnych w wysokości 90 proc. minimalnego wynagrodzenia" nie jest rozwiązaniem dobrym, jest zadaniem intelektualnym podobnym do wyjaśniania, że wrzucanie uzbrojonego granatu do płonącego kominka nie wpływa korzystnie na ogrzewanie mieszkania. Z "kronikarskiego obowiązku" trzeba je jednak podjąć.
Po pierwsze, rozwiązanie takie jest niewyobrażalnie kosztowne dla budżetu. Obecnie (to dane z sierpnia 2006 r.) zasiłki dla bezrobotnych, wypłacane przez okres od 6 do 18 miesięcy, w wysokości minimalnej 533 zł, otrzymuje 310,1 tys. osób. Zasiłki te kosztują budżet państwa - czyli podatnika! - 2,5 mld zł. Z kolei 2 101,5 tys. bezrobotnych, ze względu na wyczerpanie okresu zasiłkowego, brak chęci podjęcia pracy lub dlatego, że nigdy nie pracowali zarobkowo, zasiłków nie otrzymuje. Blisko ośmiokrotne powiększenie liczby osób uprawnionych do zasiłku i podwyższenie jego wysokości o połowę oznaczałoby natychmiastowe dwunastokrotne zwiększenie wydatków budżetowych, które wzrosłyby o 27, 5 mld zł.
Po drugie, rozwiązanie takie jest skrajnie demoralizujące. Bezrobotny, który ma zapewniony "dożywotni" zasiłek w wysokości 800 zł (dla porównania: minimalna renta dla osoby niezdolnej do pracy wynosi 432,74 zł), straci jakąkolwiek motywację do poszukiwania zatrudnienia. Gdyby je bowiem podjął, otrzymując wynagrodzenie minimalne, zyskałby 99 zł kosztem 180 godzin pracy miesięcznie. Tylko głupi, mając zapewnione codziennie pięć win z zakąską, decydowałby się na taką transakcję.
Po trzecie, bezrobocie natychmiast zaczęłoby rosnąć. Przedstawione rozumowanie wykonaliby bowiem także ci, którzy pracują za wynagrodzenie zbliżone do minimalnego i także doszliby do wniosku, że "praca im się nie opłaca". Mogłoby to dotyczyć również osób o dość wysokim etosie pracy (na przykład personelu medycznego) i absolutnie niezbędnych dla funkcjonowania instytucji istotnych dla życia publicznego. Wymusiłoby to podwyższenie im płac i - przez efekt domina - popchnęło wszystkie wynagrodzenia w górę. Wzrost kosztów pracy także pchałby - to już po czwarte - bezrobocie w górę...
Listę szkód, jakie w gospodarce spowodowałby wysoki dożywotni zasiłek, można by ciągnąć jeszcze długo. To, co napisane wyżej, chyba wystarczy.