Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przyznam – żeby od razu było z głowy – że mnie wśród nich nie było. Ani wśród widzów jakiegokolwiek odcinka owej sagi. A zatem, stosując się do ponadczasowej zasady: „nie wiem, ale się wypowiem”, chciałbym napisać kilka eksperckich słów o „Grze o tron”.
Jest tam dużo futer, nagich pań prowadzących dialogi, nagich panów przeszkadzających paniom prowadzić dialogi, bastard oraz smok. Czyli sex, Snow and violence, no i zima, co to ma nadejść. Dobrze streściłem fenomen? Aha, krajobraz przypomina skrzyżowanie Islandii oraz terenów między Krakowem a Nową Hutą.
Moja dogłębnie intuicyjna wiedza pozwala mi z iście stoickim spokojem (nie) czekać cenne dwa lata mego życiorysu na kolejny sezon, ale proszę sobie wyobrazić, że są tacy, którzy najbliższych 24 miesięcy sobie nie wyobrażają. Są ich miliony, a może i miliardy. Postanowili działać. Wzięli sprawy we własne ręce – a raczej myszki – i skrobnęli program, algorytm, co bądź neuronalne sztucznej inteligencji, żeby to coś napisało ostatni tom epopei. Wrzucili do komputera tomy poprzednie, pomieszali programistyczną chochlą i oto powstał epicki bastard sieci neuronalnej. Zupełnie nie zniechęca mnie fakt, że w opus magnum sztucznej inteligencji podobno znalazły się postaci uśmiercone w poprzednich tomach (przypadek?) oraz wyrażenia typu onion concubine.
Zniechęca mnie gruntownie co innego, i tutaj jednak krzyczę: Hańba! Veto! No pasarán! Nie idźmy tą drogą, nie warto igrać ze sztuczną inteligencją, która może być niebezpieczna: nie tyle zbyt sztuczna, co zbyt inteligentna. Zerojedynkowy inżynier dusz? Nie podrzucajmy jej pomysłów, nie karmijmy trolla, błagam! Elon Musk ostrzega! Czy androidy śnią o elektrycznych owcach, ja się znacząco pytam? Igramy z zagładą świata, jaki znamy, a innego nie chcemy poznać. Myślę, że ktoś musi się poświęcić niczym Szewczyk Dratewka, a raczej Koszałek Opałek, i po prostu napisać ostatni sezon „Gry o tron” gęsim piórem, ale na nowo, z nową energią, świeżymi pomysłami, bez obciążenia rutyną. Jak człowiek dla ludzi.
Proponuję siebie. Telefon do moich agentów znany Redakcji. Tylko poważne oferty.
PS. Na zachętę rzucę pierwsze zdanie. Dobre, bo akurat nie moje: „Witajcie w kraju, gdzie zadyma trzyma”. ©