Gorycz doświadczenia, język nadziei

Bardzo trudno jest pisać o Michale Komarze. Zwłaszcza w “Tygodniku", w którym on sam o sobie (nie dajmy się zwieść - o nikim innym) pisuje.

31.08.2003

Czyta się kilka minut

Czytany poprzez gazetowe nagłówki i spisy treści mógłby się Komar wydawać przede wszystkim felietonistą. “Bestiariusz codzienny" przekonuje, że jest on wytrawnym eseistą, i to eseistą filozoficznym - kimś zatem skupionym na (od)wieczności egzystencji, a nie rozproszonym na ulotnej i straszliwie tandetnej codzienności.

Komar, jak przystało eseiście, pisze, gdzie go oczy poniosą i gdzie mu wygodnie, a “Bestiariusz" jest jednocześnie pochwałą niesystematycznego czytania i erudycji. Autor, wykorzystując rzadki dar słuchu i logicznego myślenia, posiadł co prawda wiedzę różnoraką i głęboką, ale pozostał człowiekiem zdziwionym, przede wszystkim zaś zafascynowanym głupotami świata. Traktuje je bardzo serio, z dystansem ironisty - nigdy jednak kpiarza.

Michał Komar jest zbieraczem historycznych osobliwości i kolekcjonerem opowieści zarazem niesamowitych i prawdziwych. Cytowany przez niego Arystoteles twierdzi, że “poeta powinien przedstawiać raczej zdarzenia niemożliwe, lecz prawdopodobne, niż możliwe, ale nieprawdopodobne. Nie powinien natomiast układać fabuły z elementów sprzecznych z rozumem". Komar przekornie pisze o tym, co możliwe (bo sam widział, słyszał albo czytał), chociaż nieprawdopodobne, ale jednocześnie nie układa fabuł sprzecznych z rozumem. “Szczęśliwy Arystoteles wiedział, co jest zgodne z rozumem" - tak według niego definiuje się różnica między niewinnym umysłem, a umysłem zmuszonym uwierzyć we wszystko, bo nauczonym doświadczeniem, że wszystko się faktycznie wydarza. W “Bestiariuszu" wszystko się wydarza...

Michała Komara interesują opowieści o ludziach i ludzkich losach. Wielkiej historii samej w sobie nie ma - jest ona produktem (ubocznym) ludzkich działań, zdrad, złych intencji, pomyłek albo (najczęściej) kaprysów. Dokładniej wytłumaczy to zresztą on sam: “Nie idzie mi tu o konstrukcje losów poszczególnych postaci (...) zastanawia mnie historia losów (...) czy losy mają swoją historię? Czy możliwe jest dzieło dotyczące historii losu? (...) Czy los da się pomyśleć jako kategoria dziejowa?".

Zatem Michał Komar jako pierwszy historyk losu? Podoba mi się ta definicja tym bardziej, że dobrze tłumaczy postawę autora i przeczy, jakoby był on optymistą wierzącym, że człowiek sam kieruje swoim życiem i sam ustanawia swoje dzieje. Bo jest oczywiście tak, że wszystkie rzeczy tego świata trzyma w swojej garści nieco podłe i bezosobowe fatum. To ono tasuje ludzkie losy, czym straszliwie zaciemnia logikę historii: “jestem przekonany, że Opatrzność wiedzie nas ku z góry znanemu zakończeniu, lubując się w meandrach, paralelach, zaskakująco często powtarzających się symetriach, mając prostotę rozstrzygnięcia za skandal, który wzbudza oburzenie i publiczną obrazę". Na szczęście nieustraszony mag (czasami bez czarów się nie obywa), demaskator i genialny kombinator spójnych fabuł wydobywanych z chaosu, Michał Komar odczytuje te zawiązane na supeł losy i jeszcze wyciąga z nich pouczające lekcje. Krótko mówiąc, pomaga historii się wykluć.

Wyszło na to, że “Bestiariusz" jest książką historyczną? Otóż wcale; jest ona na wskroś współczesna. Historia chyba rzeczywiście jest nauczycielką życia, a filozof Komar słucha jej uważnie i, opowiadając niewinne z pozoru historyczne anegdoty, z fenomenalną intuicją tworzy ponadczasowe przypowieści. Komara trzeba zatem czytać - przy całym skonkretyzowaniu sytuacyjnym; przy całym uogólnieniu filozoficznym - jako ciągle aktualny komentarz do dnia dzisiejszego (i jeszcze paru następnych).

Pisze w “Występku" Michał Paweł Markowski: “Francuskie słowo l’essai, próba, pochodzi od łac. exagiare, (...) co oznaczało ważyć, odważać. (...) jak podają siedemnastowieczne dykcjonarze - essai to po łacinie periculum, (...) a z periculum pochodzi francuskie péril: niebezpieczeństwo. Dlatego essayer to rozważanie niebezpieczeństwa wpisanego w każde doświadczenie. Który eseista o tym dziś, w czasach gładkiego stylu i jeszcze gładszego myślenia, pamięta?".

Pamięta eseista Michał Komar. U podstaw jego pisarstwa tkwi “gorycz doświadczenia wykrzyczana w języku nadziei". I jeszcze kiedy pisze, to pamięta przez cały czas, że trudnego doświadczenia i skomplikowanej treści nie da się przekazać w łatwym języku i przejrzystej formie. Pisze przeciwko leniwym czytelnikom, przeciwko “czasom gładkiego stylu i jeszcze gładszego myślenia", przeciwko tchórzostwu intelektualnemu (“idzie mi o odwagę w lekturze książek telefonicznych"). Michał Komar pisze, ale o Michale Komarze pisać jest jednak trudno...

Za to czyta się rozkosznie! Czy jest ktoś, kto nie chciałby się dowiedzieć, w jakich okolicznościach Jonasz Kofta wynalazł wódkę w spray’u i dlaczego Józef Kuśmierek chciał wydobyć od niego przepis na walerianę w aerozolu; albo czym była i czy nam jeszcze grozi choroba zwana tulipmanią; albo kto uszył i kto nosił na dwa metry wysoką futrzaną papachę; albo kto jest patronem dentystów i co z tego wynika; albo co jest trwalsze, forma czy treść; albo czy Kierkegaard wolał w końcu róże czy kaszę; albo jakie papierosy lubił popalać potajemnie Gustaw Herling-Grudziński; albo na którym to cmentarzu cieć handlował pijawkami i inną drobną gadziną; albo na czym polega wyższość szwajcarskiej poczty nad polską zimą stulecia; albo dlaczego jeden Rosjanin rozpłakał się na widok Wisły; albo jakie rozrywki przystoją spokojnym ludziom; albo dlaczego lepiej się nie uśmiechać wcale i nie być miłym dla bliźnich; albo o czym jest “Bestiariusz codzienny" i skąd jego autor to wszystko wie, czego ty, przyszły czytelniku, jeszcze nie wiesz? Czy jest ktoś taki? Jeśli tak, to książka Michała Komara nie jest dla niego. I nie jest dla miłośników fantastyki, bo “wszystko to ślicznie, ale z jednym wyjątkiem (...) to wszystko jest prawda!".

Jeszcze dobra rada: czytanie należy rozpocząć od wnikliwego przestudiowania twarzy Michała Komara, której zdjęcie można znaleźć na wewnętrznej stronie okładki. Da się z niej wyczytać wiele i na pewno okaże się pomocna w interpretacji treści i zrozumieniu formy “Bestiariusza". Czasem żeby kogoś zrozumieć, trzeba mu popatrzeć głęboko w oczy. Michałowi Komarowi warto popatrzeć w oczy. Twarz Michała Komara jest osobną opowieścią.

Michał Komar, “Bestiariusz codzienny". Ilustrował Andrzej Krauze, Warszawa 2003, Wydawnictwo W.A.B.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2003