Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rozliczanie przeszłości za grzechy faktyczne i niesprawiedliwie zarzucane, czyli jeszcze jedna batalia o antysemityzm i antypolonizm. A nadto ostatnio gorące komentarze do rzymskich protestów niewielkich środowisk uniwersyteckich przeciw goszczeniu Papieża (skutkujących odwołaniem przez niego wizyty na uczelni). Rozległa arena życia publicznego, pełna zderzających się kontrowersji i intensywnych sporów o racje. Kościół dynamiczny, mocny, wyrazisty, rozporządzający bogatą paletą środków, troszczący się o bardzo wiele. Czy jednak w tych właśnie sferach odsłaniający i tę najgłębszą prawdę o sobie, dla której w nim jesteśmy i chcemy pozostać?
Tak się złożyło, że wśród tych wszystkich komunikatów wzięłam także do ręki styczniowy numer "Znaku" z ankietą "Opatrzność w moim życiu" i przeczytałam między innymi opowieść małego brata Morisa, który, choć Francuz, żyje w Polsce od wielu lat. W ankiecie wspomina zwięźle swoją sprzed lat historię w Afryce, kiedy dostał od przełożonego polecenie dotarcia do dwóch braci ocalałych z rzezi w głębiach Afryki Środkowej. Nie wyczyta się z samej relacji, prostej i pogodnej, tego, co podsuwa natychmiast wyobraźnia nawet temu, kto nigdy tam nie był: ogromu wysiłku, bezbrzeżnych wertepów o najróżniejszym stopniu trudności, a przede wszystkim samotności czwórki misjonarzy przebijających się terenowym samochodem przez setki kilometrów nieprzyjaznego lądu. Na miejscu męczeństwa stary misjonarz i ocaleni tubylcy. "Dzięki ich relacjom mogliśmy zrozumieć, co wycierpieli nasi bracia. Zaprowadzili nas na ich grób, gdzie postawiliśmy drewniany krzyż, który przywieźliśmy, i modliliśmy się wszyscy razem". A potem powrót, wśród paroksyzmów wyczerpania i chorób. Mały skrawek życia Kościoła - tego samego, choć w niczym naszego (i w ogóle zachodnioeuropejskiego) nie przypomina. Czy trzeba tłumaczyć nawet i jednym tylko zdaniem, dlaczego pamięć o nim rozstrzyga, że na pytanie, nawiązujące do ostatnio tak głośnego odejścia z polskiego Kościoła: "dlaczego zostajesz?" (patrz ostatni nr "TP") odpowiedź może paść bez wahania?