Gdy słyszę słowo „kultura"...

rys. J. Bajtlik

19.04.2007

Czyta się kilka minut

"Kultura - to co zostaje, kiedy zapomnisz wszystko, czego się nauczyłeś" - powiedziała Selma Lagerlöf. Najogólniejsza definicja kultury określa ją jako całokształt duchowego i materialnego dorobku społeczeństwa. Skoro tak, to nic dziwnego, że od zawsze toczyły się o nią boje na wszystkich frontach, zewnętrznych i wewnętrznych. Któż nie chciałby zawładnąć "całokształtem"?

Kultura miewa potężnych wrogów. "Gdy słyszę słowo »kultura«, odbezpieczam rewolwer" - miał powiedzieć niemiecki nazistowski dramaturg Hanns Johst (słowa te przypisuje się często Josephowi Goebbelsowi). Ale kultura bywa też zagrożona ze strony, której z pozoru ma służyć i której jest wytworem. Tym, którym współczesne określenie "kultura masowa" jawi się jako absurdalny oksymoron, musi zabrzmieć znajomo fraza: "żyjemy w czasach, w których kulturze grozi, że zginie od środków kultury". Jest współczesna, jak z repertuaru dzisiejszych narzekań, ale wypowiedział ją Fryderyk Nietzsche ponad sto lat temu.

Przede mną leżą na biurku cztery grube tomy: dzieje kultury francuskiej, brytyjskiej, niemieckiej i Stanów Zjednoczonych. Autorami są wybitni specjaliści z Uniwersytetów: Poznańskiego, Warszawskiego i Wrocławskiego, a także Akademii Pedagogicznej w Krakowie, afiliowani jednocześnie w innych, zagranicznych ośrodkach. Doprawdy, opus magnum. Polska odpowiedź na dzieła Fernanda Braudela.

Nie mam odwagi ani kompetencji, by merytorycznie oceniać te księgi. Są to jednak dzieła adresowane do szerokich kręgów czytelniczych, na tyle wyjątkowe, ważne i użyteczne, a także mieszczące się w szeroko pojętej kategorii "popularyzacji wiedzy", że uznałem za konieczne odnotować je w tej rubryce. Moje uwagi będą uwagami laika, w dodatku o wykształceniu ścisłym, który jest po prostu jednym z odbiorców.

W prasie anglosaskiej często pisze się o naszej kulturze jako "kulturze judeo-chrześcijańskiej". Można to rozumieć - "pochodzącej z basenu Morza Śródziemnego", ale można też - "zrodzonej z religii monoteistycznych". Tyle że co wtedy z islamem? To określenie ma na celu podkreślenie wspólnych korzeni Europy, Ameryki i Izraela (przy dyskretnym oddzieleniu się od innych). Niewątpliwie jest to kultura dominująca. To Chińczycy chodzą w garniturach, a nie my w ich strojach. Niebywały awans Japonii związany był z przyjęciem obcych jej kulturze wzorów. Tu, w Europie, a zwłaszcza na Mazowszu, niewiele wiemy o kulturach innych społeczeństw i niewiele się nimi ani naszą niewiedzą o nich przejmujemy. Sądzimy, że tak jak jest, będzie zawsze. Wybór tematów pierwszych czterech tomów jest więc oczywisty - kultura francuska, brytyjska, niemiecka i Stanów Zjednoczonych w wielkim stopniu ukształtowała naszą kulturę. "Co Francuz wymyśli, to Polak polubi". Dlatego lektura tych tomów jest tak ciekawa.

To, co uderza laika podczas czytania, to skale czasowe. W tomach o kulturze francuskiej, brytyjskiej i niemieckiej czasy starożytne zajmują mniej niż 10 proc. objętości. W tomie o kulturze Stanów Zjednoczonych okres przedkolonizacyjny zajmuje 20 stron. Rozdział poświęcony niewolnictwu - 14 stron. Podobna ostrożność dotyczy ostatniego okresu, po II wojnie światowej, który właściwie zdeterminował kształt naszej globalnej amero-europejskiej (judeochrześciańskiej, jak chcą niektórzy) cywilizacji.

Kolejna zaskakująca dla laika rzecz to umiejscowienie nauki w "dziejach kultury". Skoro "kultura" stanowi "całokształt duchowego i materialnego dorobku społeczeństwa", to pomijanie tego, co determinowało myślenie społeczeństw, wydaje się wielkim brakiem. Odkrycie przez pitagorejczyków liczb niewymiernych, wycelowanie przez Galileusza lunety w niebo czy stworzenie przez Einsteina teorii względności miało o wiele większy wpływ na społeczeństwo (a w tym literaturę i sztuki plastyczne), niż by z tych tomów wynikało. Kultura jawi się w nich jako "lekkoduchostwo", estetyczny luksus, rzecz wyjątkowa, odświętna, dekoracyjna, najwyżej kształtująca idee filozoficzne, a nie sposób funkcjonowania ludzi. Na ich życie bowiem mocniej oddziałały termodynamika i elektromagnetyzm, żarówka czy upowszechnienie samochodu niż takie czy inne pojmowanie kadencji w utworach muzycznych czy nawet perspektywa w malarstwie. Maszyna parowa, druk, pokaz nieba Galileusza przez lunetę w 1609 r. czy internet wywołały większą rewolucję kulturalną niż wiele traktatów filozoficznych i dzieł sztuki.

Częściowo problem wynika z braku tradycji i niezrozumienia słów "nauka" i "kultura". Cytowany przeze mnie wielokrotnie Michał Heller powiedział na Kongresie Kultury Polskiej w 2000 r.: "W naszych czasach i w naszym potocznym języku często stosujemy rozróżnienie: »nauka« i »kultura«. To bardzo zły nawyk. Nauka jest nie tylko częścią kultury, ale należy do jej jądra. Bez niej tkwilibyśmy ciągle w epoce barbarzyństwa, a świat byłby dla nas w najlepszym razie magicznym symbolem. Kultura, razem ze swoją istotną częścią - nauką, nie jest dla ludzkości produktem luksusu, bez którego w trudniejszych czasach można się obyć. Jest dla ludzkości kwestią tożsamości i kwestią jej przeżycia. Sprawa »o kulturę« jest sprawą »o człowieka«".

Żyjemy w społeczeństwie ubogim w tradycje naukowe. Ci z nas, którzy z góry patrzą na historię Stanów Zjednoczonych, powinni pamiętać, że najstarsze uniwersytety amerykańskie (Harvard, Princeton) są o wiele starsze od niemal wszystkich naszych - o tym, ilu znanych w świecie uczonych było z nimi związanych, już nie wspominając. Nie wdając się w dyskusje nad wyższością bądź niższością różnych kultur, trzeba jednak zauważyć kilka generalnych rzeczy. Cywilizacyjne zapóźnienie Polski wynika z anachronicznej struktury społecznej, niedorozwoju miast, który przekładał się na niedorozwój rzemiosła, inżynierii i nauki. "Dzieje kultury..." w niewielkim stopniu pomagają to zrozumieć. Stwierdzenie, że we Francji "ważnym aspektem działalności libertynów jest zainteresowanie naukami ścisłymi..." to stanowczo za mało. Z powodu niepełnej reprezentacji dziejów myśli naukowej czytelnik "Dziejów kultury..." otrzymuje nazbyt pocieszający obraz sytuacji.

Nie ma czegoś takiego jak kultura uniwersalna, naturalna, rodząca "prawo naturalne". Jest kultura zwycięzców, którzy piszą jej dzieje. Wygraliśmy. Możemy się cieszyć, ale powinniśmy być tego świadomi. Czesław Miłosz w 1981 r. na spotkaniu w Klubie Stodoła w Warszawie powiedział, że Ameryka to "kraj tragiczny". Nikt wtedy w Polsce tego nie rozumiał. By to zrozumieć, trzeba przypomnieć słowa wieszcza: "Czym jest poezja, która nie ocala / Narodów ani ludzi? / Wspólnictwem urzędowych kłamstw, / Piosenką pijaków, którym za chwilę ktoś poderżnie gardła, / Czytanką z panieńskiego pokoju".

Zamieńmy słowo "poezja" na słowo "kultura". Nie obroniła najbardziej "cywilizowanych" narodów ani przed wojną stuletnią, ani przed trzydziestoletnią, ani przed wojnami napoleońskimi, ani przed pierwszą i drugą wojną światową, ani przed Holokaustem, ani przed zagładą amerykańskich Indian (zakończoną przecież mniej niż sto lat temu, a w świadomości tak odległą!), ani przed wojną w Jugosławii, w Iraku czy Afganistanie. Nie zapobiegła "rewolucjom kulturalnym" ani buntowi mas. Dodajmy do tego historię kolonizacji i niewolnictwa, a równie dobrze moglibyśmy poprosić o napisanie "Dziejów barbarzyństwa..." kolejnych narodów.

Co można zrobić w tej sytuacji? Jak powiedział Wolter w ostatnich słowach "Kandyda": "Trzeba uprawiać nasz ogródek". Gimnastykować się, czytać dobre książki, podczas podróży nie rozmawiać z kierowcą, dbać o dzieci, kochać bliźniego swego, nie lustrować...

  • Jacek Kowalski, Anna i Mirosław Loba, Jan Prokop, "Dzieje kultury francuskiej"; Wojciech Lipoński, "Dzieje kultury brytyjskiej"; Marek Gołębiowski, "Dzieje kultury Stanów Zjednoczonych"; Czesław Karolak, Wojciech Kunicki, Hubert Orłowski,
  • "Dzieje kultury niemieckiej"; wszystkie tomy - Warszawa 2006, Wydawnictwo Naukowe PWN.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Astrofizyk, w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN pełni funkcję kierownika ośrodka informacji naukowej. Członek Rady Programowej Warszawskiego Festiwalu Nauki. Jego działalność popularyzatorska była nagradzana przez Ministerstwo Nauki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (15/2007)