Gdy Bóg da znak

KRZYSZTOF TOMASIK, MAREK ZAJĄC: - Czy podczas pielgrzymki Jana Pawła II na Ukrainę w 2001 r. można było dostrzec zapowiedź tych zmian, które przyniosła tzw. Pomarańczowa Rewolucja?

KARD. LUBOMYR HUZAR: - Bez wątpienia odczuwaliśmy wtedy, że wokół nas coś jest nie w porządku, ale nikt nie spodziewał się tak zaskakującego biegu wydarzeń. Dopiero w zeszłym roku podczas wyborów prezydenckich postsowiecki system pokazał swą prawdziwą twarz. Z kolei gdy Jan Paweł II przybył na Ukrainę, prezydent Leonid Kuczma był bardzo szczęśliwy, bo od pewnego czasu narastała w kraju atmosfera konfrontacji. Dlatego zaprosił Ojca Świętego, co musiało się wiązać ze wzrostem prestiżu Ukrainy w Europie. Sam Papież dobrze odczytał intencje rządzących, o czym zresztą słyszałem od niego samego, ale docenił odwagę władz - przecież Patriarchat Moskwy sprzeciwiał się pielgrzymce. Jan Paweł II, choć świadomy politycznych korzyści dla rządu, nie cofnął się i nie żałował przyjazdu na Ukrainę.

Gdyby raz jeszcze uważnie przeczytać jego przemówienia i kazania, było w nich - niczym w zarodku - wszystko, co powtarzaliśmy na Ukrainie w minionych miesiącach, oraz wszystko, co powtarzamy i dziś. Naturalnie, Papież nie odnosił się bezpośrednio do spraw lokalnych: i nie wypadało, i nie mógł. Mówił o godności człowieka, moralności, sprawiedliwości, miłości do ojczyzny oraz pokojowym współżyciu wszystkich grup wyznaniowych, narodowych i społecznych. Dziś na Ukrainie powtarzamy to samo, z drobną różnicą: sami możemy mówić o tym wprost.

Tak... wzrok mam słaby, ale poproszę kogoś, aby raz jeszcze odczytał mi tamte wypowiedzi Papieża, żeby wyciągnąć z nich wnioski na dziś...

- Co przyniosły zmiany na Ukrainie?

- Choć dawny system jeszcze się nie rozsypał - zapewne wymrzeć będzie musiało skażone nim pokolenie - nasza sytuacja jest zupełnie inna. Wczoraj w Rzymie rozmawiałem z pewnym Włochem, który często jeździ na Ukrainę i spotyka się z młodymi. Powiedział: “Wiesz, w latach ubiegłych ludzie byli przygnębieni. Obawiali się, co z nimi będzie". Tymczasem przed miesiącem był we Lwowie, Kijowie i mówi, że spotkał inną młodzież. Narodziła się wiara w przyszłość.

- Czy Papież śledził Pomarańczową Rewolucję?

- Odwiedziłem wtedy Ojca Świętego, ale nie był w najlepszym stanie. Spotkanie trwało krótko: wiedziałem, że Papieża nie wolno męczyć gadaniną. Zresztą kłopot był taki, że sam niezbyt dobrze słyszę, a Papież nie mówił zbyt wyraźnie. Dlatego obawiałem się, jak się porozumiemy. Ale w tym dniu Jan Paweł II, choć zmęczony kolejnymi spotkaniami, wyraźnie pytał, jak nazywają się kandydaci w wyborach, kim jest “ten Juszczenko". Interesował się losami Ukrainy, nasze sprawy nie były mu obce. Czerpał informacje także z innych źródeł.

- W czerwcu 2004 r. Jan Paweł II powiedział greckokatolickim biskupom, że chciałby, aby greckokatolicki patriarchat na Ukrainie powstał za jego życia.

- Jeszcze rok przed tym spotkaniem rozmawiałem z Ojcem Świętym o pragnieniu utworzenia Patriarchatu w Kijowie. Papież poparł nas, dlatego na Synodzie ogłosiliśmy, że jesteśmy gotowi. Na początku czerwca zeszłego roku Papież powtórzył, że zgadza się z nami, iż nasza prośba jest kanonicznie uzasadniona, ale czeka na znak od Boga. Na pewno nie chciał też wzburzyć Patriarchatu Moskiewskiego. Ale moim zdaniem nie czekał na moment wygodny z punktu widzenia polityki, ale na chwilę odpowiednią z perspektywy wiary.

Podczas odczytywania nam, kardynałom zebranym w Rzymie, papieskiego testamentu zainteresował mnie pewien fragment, gdzie Ojciec Święty pisze o możliwości zrzeczenia się urzędu, gdy Pan da mu znak. Nie wątpię w szczerość tych zapisków: gdyby Bóg w jakikolwiek sposób dał mu odczuć: “Karol, dość", Papież odszedłby z urzędu przed śmiercią. Taka sama sytuacja była z nami, grekokatolikami. Papież nie powiedział, że patriarchat powstanie za dziesięć dni, dziesięć miesięcy, dziesięć lat, ale wtedy, gdy Bóg da znak. Taki po prostu był styl działania i myślenia Jana Pawła II.

- Nowy papież może nie poprzeć pragnień grekokatolików.

- Nie jestem zdesperowany. Nie mówię: skoro zabrakło Karola Wojtyły, rozpadną się wszystkie nasze plany. My razem z Papieżem, a Papież razem z nami, doszliśmy po prostu do pewnego punktu. To nie polityka, ekonomia, biznes, pragmatyka, kwestia złożenia podpisu pod dokumentem. To życie Kościoła, wszystko musi przyjść z rąk Boga. Dlatego nigdy nie byłem niecierpliwy. Mówiono: “No i co? Byliście u Ojca Świętego i nic nie wyszło". Odpowiadałem ze spokojem: “Trzeba poczekać". Papież nie lekceważył naszych spraw. Zawsze cytował nam słowa, mnie samemu kilka razy, które na początku jego pontyfikatu wypowiedział kard. Josyf Slipyj: “Jeśli Ty tego nie zrobisz, zrobi to następny papież". Jan Paweł II opowiadał o tym z bardzo poważną miną. To nie była dla niego jakaś anegdotka. I gdy będzie nowy papież, na pewno pójdę do niego - może sam, może z kimś - i powiem: “Pracowaliśmy ponad czterdzieści lat. Jan Paweł II złożył ważne deklaracje, doszliśmy do pewnego punktu. Teraz trzeba iść naprzód".

Jan Paweł II był rzeczywiście ogromnie troskliwy wobec Ukraińców i grekokatolików. Ale troskliwy będzie każdy dobry papież - wszystko jedno, z Ameryki, Australii czy z Afryki. Tu idzie o rzecz inną, widoczną podczas wizyty Jana Pawła II na Ukrainie. Papież pochodził z kraju postkomunistycznego, był naszym sąsiadem. Dlatego mówił językiem, który Ukraina rozumie i odczuwa. Tu nie chodzi o wielką życzliwość czy o to, że mówił po ukraińsku. Po prostu korzystał z terminów tożsamych dla Polaków i Ukraińców: miłość do ojczyzny, przywiązanie do ziemi, specyficzne rozumienie narodu - przez co nas czasem błędnie uważają na Zachodzie za nacjonalistów. To mógł zrobić tylko człowiek stąd. Tego zastąpić się nie da.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2005