Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Łańcut, Dni w Diecezjach poprzedzające główne obchody Światowych Dni Młodzieży. Msza, trwa procesja z darami. Młodzi ludzie niosą w dłoniach kilo cukru, karton mleka, kosz owoców. Bo takie dary składają na co dzień w swojej parafii.
Intensywny zapach kadzidła, dym przysłania ołtarz. Ciszę przerywa wysoki, przenikliwy okrzyk. W środkowej nawie zaczyna się taniec. Energiczny, spontaniczny, swobodny. Wirują słomiane spódnice, młode dziewczyny skaczą, rytmicznie klaszczą, machają zielonymi gałązkami. Chłopcy przygrywają na bębnach, słychać tamburyn, drewniane cymbałki. Śpiewy i okrzyki: „Gabon wie, że Bóg jest dobry. Polska wie, że Bóg jest dobry”.
Złote ołtarze i klepiska
35-osobowa grupa z Gabonu przyjechała do Polski na ŚDM znad oceanu – m.in. z Sanktuarium Matki Bożej Gabońskiej w Melen, z parafii św. Tomasza w Ntoum i Matki Bożej Morza w Cocobeach. Są w różnym wieku: i 14-latkowie, i 30-latkowie.
Wyjazd zorganizowali misjonarze: kapucyni wraz z siostrami serafitkami.
– Kiedy papież ogłosił, że kolejne ŚDM odbędą się w Krakowie, młodzi sami postanowili, że pojadą, wcześniej dużo opowiadaliśmy im o Polsce – opowiada s. Leokadia Dąbek, pracująca w Gabonie od ośmiu lat. Przygotowywali się duchowo, ale i zbierali pieniądze. Organizowali kiermasze, o pomoc prosili biskupa, premiera, pisali do prezydenta.
Do Polski przylecieli 14 lipca. Przywitał ich najzimniejszy tydzień lata: 15 stopni Celsjusza.
Byli przygotowani: przywieźli czapki i rękawiczki. Zwiedzali Licheń, Warszawę, Niepokalanów. Byli w Częstochowie, mieszkali u rodzin w Łańcucie. Po ŚDM czekają ich m.in. Kalwaria Zebrzydowska, Wadowice, Wrocław. Do siebie wrócą 7 sierpnia.
Martial Tsiba jest jednym z najstarszych w gabońskiej grupie. Pracuje w firmie montującej klimatyzację, jest też katechetą. Na szyi ma srebrny krzyżyk, na nadgarstku bransoletkę z portretami polskich świętych.
– Licheń i Częstochowa zrobiły na nas ogromne wrażenie. Chrześcijaństwo w Gabonie ma dopiero 170 lat, a wasze o wiele dłuższą historię. Tę różnicę widać w środkach wyrażania pobożności. Wasze kościoły są ogromne, wnętrza tak bogato przystrojone, a gabońskie świątynie są bardzo proste, w niektórych są tylko klepiska, ławki pozbijane z desek. Fascynuje nas, że tak się staracie i takie fundusze wkładacie w wygląd waszych kościołów – mówi Martial.
Ziemniaki od święta
W tłumie pielgrzymów z całego świata grupa z Gabonu nie miała szans się zgubić. Specjalnie na ŚDM kupili jaskrawozielony materiał zdobiony portretami Jana Pawła II (kult papieża od czasu pielgrzymki do Gabonu nie słabnie) i napisem „Apôtre de la miséricorde” (fr. Apostoł miłosierdzia). Uszyli z materiału luźne spodnie, dziewczęce sukienki czy tradycyjne tuniki. Z koralikami, gabońskimi flagami, muszelkami.
Solange na wysoko upiętych włosach nosi biało-czerwony turban, u rękawów sukienki ma falbanki z tiulu. – To wasza flaga – mówi z dumą. Jej sukienkę zdobią też wstążki w tych samych kolorach. Jednak symbolizują już Boże Miłosierdzie.
Brat Piotr Wrotniak dołączył do grupy z Gabonu już w Polsce, ale razem z nimi wróci na misję.
– Większość z naszej grupy jest pierwszy raz poza swoim krajem. Dla nich, oprócz duchowego znaczenia ŚDM, ten wyjazd to odkrywanie świata – opowiada. – Widzieli np. egzotyczne dla nich zwierzęta. Jedziemy autobusem, a tu ktoś krzyczy: „O, to jest krowa! Widziałem takie w telewizji!”. Zatrzymaliśmy się, długo robili zdjęcia.
Siostra Leokadia: – Nasza młodzież korzysta tu z rzeczy, które dla nas są normalne, a dla nich oznaczają luksus, np. bieżąca woda. Cieszy ich branie prysznica, przez jakiś czas nie muszą się myć w wiadrze.
Co najbardziej podoba im się w Polsce? – Wszystko! – zapewnia Martial. – Zaskoczyło nas, że Polska to tak rozwinięty kraj. W szkole, w pracy często mówiono, że Polska to część Europy Wschodniej, dużo biedniejszej niż Zachód – wyjaśnia. I dodaje: – A najlepsze są ziemniaki. My jemy je tylko w większe święta, a u was są na co dzień!
Najgorsza ta nuda
Msze w Gabonie często trwają po kilka godzin, są tańce, wielobarwne dekoracje.
– Gabończycy do kościoła, szczególnie w niedzielę, ubierają się w kolory szat liturgicznych – opowiada s. Leokadia. – W Wielkim Poście są na fioletowo, przez większość roku z zielonymi akcentami.
Misjonarzy martwi, że dzieci w Gabonie rzadko chrzci się tuż po urodzeniu. Większość mieszkańców łączy chrzest z dużą imprezą dla rodziny i odkładają go na później. Tak jak śluby.
– Ludzie się boją, nie chcą obiecywać przed Bogiem – opowiada Martial. – Ja i moja narzeczona czuliśmy pragnienie życia w pełni w Kościele i wiedzieliśmy, że będzie tak dopiero wtedy, gdy się pobierzemy. A to nie było łatwe. Rodziny były przeciwne, znajomi odradzali.
Gabończycy łączą ludowe wierzenia z obrzędami chrześcijańskimi. Wierzą w obecność przodków i ich wpływ na życie. Martial:
– Wzywa się duchy przodków, głównie w dobrych intencjach, o pomoc i uzdrowienia. Wielu Gabończyków ma dylemat, bo rezygnując z tych praktyk, odcięliby się od ważnej części naszej kultury.
Większość młodych ludzi opuszcza swoje wioski, szukając pracy w stolicy Libreville i większych miejscowościach. – Największym problemem, który ich niszczy, jest nuda i bezrobocie – mówi o. Mariusz Zacharkiewicz pracujący w Ntoum. – Na wsiach nie ma co robić. Gdy nie mają dostępu do wody, zawsze jakoś próbują; gdy nie mają światła, też sobie radzą. A gdy nie ma co robić, jest ciężko. Popadają w marazm, przestaje im się chcieć.
Niech Gabon posłucha Franciszka
Krakowski Salwator, dom generalny serafitek, kilka godzin przed Drogą Krzyżową na Błoniach. Rozmawiamy w skromnym zakonnym pokoju. Dopiero co wrócili z Rynku. Tam porywali do żywiołowego tańca tłum, nikomu nie pozwolili stać z boku.
Dużo mówią o Franciszku. Chwalą się, że widzieli go z bardzo bliska; opowiadają, jak zadziałały na nich jego słowa.
Virginie Maga ma 30 lat, jest dziennikarką, zajmuje się środowiskiem. – Dotknęło mnie to, co papież mówił o nadziei: że pomimo różnych trudności i problemów, jakie się zdarzają, a my w Gabonie mamy ich trochę, trzeba ciągle iść do przodu, mieć ufność w Bogu – opowiada. – Łatwiej w to wierzyć, kiedy widzi się tyle osób, które go słuchają.
Ulrich Wesley Ntsale, wysoki, dobrze zbudowany dwudziestoparolatek: – Chciałbym, żeby w Gabonie rządzący usłyszeli głos Franciszka i pomogli biednym. I żeby wykazali się taką troską o Kościół, jaką widzimy teraz w Polsce przy ŚDM.
Jesienią w Gabonie odbędą się wybory prezydenckie, ale o polityce więcej mówić nikt nie chce. Często w grupie modlą się za swój kraj. Polską nie przestają się zachwycać.
Lindę Odjonlou najbardziej urzeka wielość kościołów. – Każdy z nich niesie ze sobą kawałek historii, są tak różne od siebie, a przecież jest w nich ten sam Bóg – mówi 19-latka z drobnymi warkoczykami.
Pascal Chyldran Ndong Evouna: – Macie niewyobrażalną liczbę świętych, których można brać za wzór. Oni mieli wpływ nie tylko na Kościół, ale i na społeczeństwo, tak jak ks. Popiełuszko. Jego przesłanie było i jest uniwersalne.
– Nie myśl, że jesteśmy tacy dyplomatyczni – dodaje Martial. – W Polsce naprawdę nam się podoba. Ludzie są wspaniali. Zastanawiamy się tylko, czy to przez ŚDM, czy Polacy są tacy otwarci na co dzień? ©℗