Franciszek w Kanadzie: Tiara, pióropusz i boski Oddech

Po papieskiej pielgrzymce do Kanady pozostał problem doktrynalnej odpowiedzialności za stosowaną w imię religii przemoc i pytanie o stosunek Kościoła do innych religii.

01.08.2022

Czyta się kilka minut

Baner pamięci z wypisanymi imionami i nazwiskami dzieci, które nigdy nie wróciły do domu ze szkół z internatem. Muskwa Park w Maskwacis, Kanada, 25 lipca 2022 r. / PATRICK T. FALLON / AFP / EAST NEWS
Baner pamięci z wypisanymi imionami i nazwiskami dzieci, które nigdy nie wróciły do domu ze szkół z internatem. Muskwa Park w Maskwacis, Kanada, 25 lipca 2022 r. / PATRICK T. FALLON / AFP / EAST NEWS

Kwestia udziału Kościoła w syste­mowym niszczeniu rdzennych kultur Kanady, jakim była sieć szkół rezydencjalnych, nie jest tylko wstydliwym epizodem z historii naszej wspólnoty, za który trzeba pokutować i przepraszać osoby oraz wspólnoty przez nas skrzywdzone. Owszem, jest to konieczne i dlatego konieczna była pokutna pielgrzymka Franciszka do Kanady [zarówno szczegóły kanadyjskiej historii, jak i przebieg papieskiej podróży relacjonowaliśmy w „Tygodniku” – wszystkie artykuły dostępne są na naszej stronie: ­ powszech.net/kanada]. Uwikłanie Kościoła w ten proces, w którym krzywdy doznały całe wspólnoty, dotyka także fundamentów katolickiej wiary.

Przemoc wobec niechrześcijan

Kanadyjska historia jest wyzwaniem, po pierwsze, dla rozumienia świętości i nieomylności Kościoła. Warto bowiem zauważyć, że jednym z postulatów wysuwanych przez przedstawicieli Pierwszych Narodów jest to, by papież potępił tzw. doktrynę odkryć. Upraszczając, była to ideologiczno-religijna podbudowa kolonizacji ludów przez europejskich odkrywców. Jej ważnym aspektem było odwołanie do konieczności szerzenia wiary chrześcijańskiej także mieczem. Za podstawę „doktryny odkryć” uznaje się bullę papieża Mikołaja V „Dum ­diversas”, skierowaną w 1452 r. do króla Portugalii ­Alfonsa V. Papież nadał królowi prawo „najeżdżania, zdobywania, podbijania i podporządkowywania sobie Saracenów, pogan i innych wrogów Chrystusa”, a także przejmowania ich wszelkich majętności.

Niestety, Franciszek nie zdobył się na potępienie wprost dokumentu Mikołaja V i doktryny odkryć. Z drugiej strony w swoich przemówieniach do rdzennych mieszkańców ziem kanadyjskich wypowiedział sporo stwierdzeń, które wskazują, że treść bulli i cała teologia z nią związana są sprzeczne z ewangeliczną wersją chrześcijaństwa. Mówił np.: „Wygodniejsze wydaje się wpojenie w ludzi Boga niż pozwolenie im, by zbliżyli się do Niego. Ale to się nigdy nie udaje, ponieważ Pan nie przychodzi w ten sposób: nie przymusza, nie tłumi i nie uciska; natomiast zawsze miłuje, wyzwala i pozostawia wolnymi. Nie wspiera swoim Duchem tych, którzy podporządkowują sobie innych, tych, którzy mylą Ewangelię pojednania z prozelityzmem. Nie można bowiem głosić Boga w sposób, który jest sprzeczny z Bogiem. A jednak ileż razy działo się tak w historii! Podczas gdy Bóg zwyczajnie i pokornie proponuje siebie, my zawsze mamy pokusę, by narzucać Go i w Jego imię narzucać siebie. Jest to pokusa światowa, by sprawić, że zejdzie On z krzyża, by objawić Go poprzez władzę i pozory”.

Ważne, że Franciszek nie przypisywał opisanej przez siebie postawy jedynie przeszłości, lecz zauważał, że narzucanie siebie i swoich wzorców kulturowych pod pozorem ewangelizacji „także dzisiaj zanika z trudem” – również z religijnych przyczyn. Innymi słowy – wciąż żywa i silna jest pokusa, by pojmować wiarę religijną w taki sposób, który zachęca do przemocowego „wpajania ludziom Boga”. Warto zaś dopowiedzieć, że ów wpajany Bóg jest tylko tym, za co/kogo uważają go wpajający – nie jest prawdziwym Bogiem „napełniającym wszystko na wszelki sposób” i pozostającym zawsze większym od wszystkiego, co „serce człowieka zdołało pojąć”. Jest to raczej uwarunkowana przez daną kulturę i tradycję religijną koncepcja – ograniczona, bo „uszyta na miarę” jakiejś konkretnej tradycji religijnej.

Święty Kościół grzesznych ludzi

Papieskie przemówienia z Kanady sugerują, że prawdziwa wiara – ta, która nie ulega światowej pokusie „zejścia z Krzyża”, lecz bierze przykład z Jezusa – pozbawiona jest wszelkich znamion przemocowości. Zarazem autentyczna chrześcijańska wspólnota „to dom dla wszystkich, otwarty i inkluzywny, taki, jakim powinien być Kościół, rodzina dzieci Bożych, w którym gościnność i przyjęcie, typowe wartości kultury rdzennej, mają fundamentalne znaczenie: gdzie każdy winien czuć się mile widziany, niezależnie od tego, co przeżył, i od swych indywidualnych okoliczności życiowych”.

Franciszek mówi tak, jakby odkrywał prawdziwą istotę Kościoła, która jedynie przygodnie mogła być w pewnych okresach przysłonięta „upadkiem” jego członków. „Boli mnie – przyznaje papież – myśl, że katolicy byli zaangażowani w politykę asymilacji i emancypacji, która umacniała poczucie niższości, ograbiając wspólnoty i pojedyncze osoby z ich tożsamości kulturowej i duchowej, odcinając ich korzenie i podsycając postawy uprzedzenia i dyskryminacji, a także, że odbywało się to również w imię edukacji rzekomo chrześcijańskiej”. To nie Kościół popełnia(ł) zło, Kościół „został zraniony i wstrząśnięty złem popełnionym przez niektóre swoje dzieci”. To nie Kościół, ale katolicy mogli ulec pokusie i krzywdzić Pierwsze Narody.


FRANCISZEK W KANADZIE: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Z drugiej strony – zdaniem Franciszka – jasna jest prawda nie tylko o tym, jak być powinno, lecz także, jak w (katolickim) gruncie rzeczy jest: „To jest droga: nie decydować za innych, nie szufladkować wszystkich w ustalonych schematach, ale stanąć przed Ukrzyżowanym i przed bratem, aby nauczyć się podążać razem. Taki jest Kościół i niech takim będzie: miejscem, gdzie rzeczywistość zawsze przewyższa ideę. Taki jest Kościół i niech takim będzie: nie zbiorem idei i nakazów do wpojenia ludziom, ale domem gościnnym dla wszystkich! Taki jest Kościół i niech takim będzie: świątynią o zawsze otwartych drzwiach, w której my wszyscy, żywe świątynie Ducha, spotykamy się, służymy sobie nawzajem i jednamy się ze sobą”.

Skomplikowana rzeczywistość

Sposób, w jaki Franciszek interpretuje przeszłość, za którą przybył przeprosić rdzennych mieszkańców Kanady, jest problematyczny. Papież odwołuje się do postawy Jezusa – w której nie było żadnej przemocy. Jest to mocny argument za taką właśnie – bezprzemocową – wizją chrześcijaństwa. Ale z drugiej strony w księgach biblijnych uznanych przez chrześcijaństwo za kanoniczne można odnaleźć wiele miejsc, które dopuszczają, a nawet zalecają lub gloryfikują stosowanie przemocy w kontekście religijnym: przykładem choćby historia zdobycia Kanaanu przez plemiona izraelskie pod wodzą Jozuego.

Można oczywiście powiedzieć, że teksty „przemocowe” należą do wcześniejszych etapów rozwoju objawienia biblijnego i jako takie powinny być oceniane oraz reinterpretowane w świetle tekstów późniejszych, a zwłaszcza w perspektywie tego, czego nauczał i co robił Jezus. Taki sposób traktowania objawienia biblijnego jest na pewno bliski Franciszkowi. Z drugiej strony, jak pokazuje historia, np. bulla „Dum diversas”, zupełnie odmiennie nauczali inni papieże.

Okazuje się zatem, że tradycja judeo­chrześcijańska nie jest monolitem, jeśli chodzi o kwestię stosowania przemocy z przyczyn religijnych. Nie można też istniejących wewnątrz niej sprzeczności wyjaśnić liniowym rozwojem. Sprawa jest bardziej skomplikowana, a nauczanie biblijne czy kościelne okazuje się nie tylko zmienne, lecz także silnie uwarunkowane okolicznościami socjologicznymi i historycznymi.

Kanadyjska historia – dawniejszego uwikłania Kościoła w przemocowy system szkół rezydencjalnych i współczesny proces rozpoznawania zła tego uwikłania, kulminujący w papieskiej pokutnej pielgrzymce – stawia i przed katolikami pytanie: czy nasza tradycja jest jakoś wyróżniona, czy też jest jedną z wielu ograniczonych i ułomnych religijnych tradycji ludzkości?

Boskość powszechnie dostępna

Powyższe pytanie prowadzi do następnego – dotyczącego kwestii równie znaczącej dla uwikłania Kościoła w Kanadzie w zło systemu szkół rezydencjalnych – tj. katolickiej oceny niechrześcijańskich form religijności i duchowości. Bez wątpienia zaangażowanie w niszczenie rdzennych kultur uzasadnione było w świadomości ówczesnych katolików tym, że uznawali religię i duchowość Pierwszych Narodów za nie tylko niższą od chrześcijaństwa, ale wprost złą – całkowicie błędną, a nawet demoniczną. A można się było wówczas powołać na sporą liczbę biblijnych fragmentów oraz kościelnych dokumentów, które taki pogląd uzasadniały.

Kanadyjskie spotkania Franciszka z rdzennymi mieszkańcami tamtych ziem są przejawem radykalnej zmiany w Kościele w tej kwestii. Prowadzącym dawne szkoły rezydencjalne jawiłyby się jako obrazoburcze a nawet bluźniercze – wszak ich gospodarze wykonywali swoje niechrześcijańskie, rytualne tańce i śpiewy. Trudne do przyjęcia byłyby też dla nich słowa wspólnej deklaracji Franciszka i imama Al-Tajiba, iż „pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie. Ta boska Mądrość jest źródłem, z którego wywodzi się prawo do wolności wiary i wolności do bycia różnymi”. A przecież właśnie uznanie powyższego jest najgłębszą racją, by odrzucić „wszelkie próby zmuszania ludzi do przyjmowania określonej religii oraz kultury, podobnie jak narzucenie jednego modelu cywilizacji, którego inni nie akceptują”.

Zmiana w ocenie religii niechrześcijańskich jest i dziś dla wielu katolików nie do przyjęcia – w internecie można znaleźć wiele komentarzy bardzo krytycznych wobec uczestnictwa papieża w spotkaniu, w którym rdzenni mieszkańcy Kanady rytualnie jednoczą się w tańcu z pulsem Matki Ziemi. Jak – pytają – możemy zachować swoją wiarę, uznając jednocześnie, że Bóg jest równie dostępny dla innych poza naszą wspólnotą? ­Musimy szukać odpowiedzi na to pytanie. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Tiara, pióropusz i boski Oddech