Filozofia dobra

Z grubsza biorąc, są dwie wizje. Wedle jednej, na co dzień zanurzeni jesteśmy w złu, tkwimy w nim po uszy i tylko czasem, z rzadka, zdarzają się nam przebłyski dobra. Wedle drugiej jest dokładnie na odwrót - to dobro jest powszechne, ono utrzymuje świat w istnieniu (samo jest światem i istnieniem), a zło jest pasożytem, który próbuje się na tym powszechnym dobru pożywić. Owszem, jest jeszcze trzecia wizja, która powiada: nie ma dobra ani zła, to tylko pojęcia, w miarę użyteczne, jeśli ich nie nadużywać; to, że wartościujemy ludzkie czyny nie oznacza jeszcze, że z tego wartościowania możemy tworzyć jakąś obiektywną rzeczywistość.

30.12.2008

Czyta się kilka minut

Niemniej dobro daje się myśleć. Starożytni wyliczyli, że na pytanie o najwyższe dobro - o to, czemu warto poświęcić życie (a więc także: wedle czego należy interpretować ludzkie czyny) - jest 288 możliwych odpowiedzi. Nowożytni śmiali się z nich, ale samego pytania nie udało im się uchylić. Wydaje się czasem, że dobro jest sferą szczególnego "relatywizmu": co jest "dobre" dla mnie, nie musi być "dobre" dla ciebie. Nie istnieje jeden porządek dobra. Gdy jedni mówią, że dobro jest ściśle związane ze świadomością dobra, z intencją, inni (przyznajmy - najczęściej poeci lub mistycy) odpowiadają: dobrym jest się wtedy, kiedy się o tym nie wie. I tak dalej.

Moja przyjaciółka ma głęboko upośledzoną córkę. Mieszkają w domu za miastem, zdane w dużym stopniu na siebie. Córka jest wspaniała; ma oryginalne poczucie humoru, kiedy jest w dobrej formie, zaskakuje wszystkich błyskotliwymi powiedzonkami. Niestety, miewa też gorsze dni; wtedy dostęp do niej jest trudny, awanturuje się, krzyczy. Cała sytuacja jest bardzo skomplikowana, nie chcę jej tu szczegółowo opisywać. W każdym razie życie mojej przyjaciółki (nazwijmy ją Martą) wymagało od niej i wymaga wielu wyrzeczeń. Marta przez wiele lat buntowała się przeciwko temu, ale niedawno, kiedy siedzieliśmy razem w pokoju, zamknięci, bo córka miała kolejny atak, nagle powiedziała: "Ona mi dała tyle radości, że nie zamieniłabym swojego życia na inne".

Marta i ja mamy wspólną przyjaciółkę (nazwijmy ją Gosią). Gosia jest także upośledzona, ale w stopniu umiarkowanym, bardziej fizycznie niż umysłowo. We wczesnym dzieciństwie zachorowała na zapalenie opon mózgowych i duża część jej problemów wynika z braku właściwej opieki medycznej. Matka była alkoholiczką, próbowała walczyć z nałogiem i zająć się rehabilitacją córki, ale w końcu zupełnie się załamała. Trzy lata temu policja znalazła ją martwą na melinie ("I wreszcie jest spokój" - mówi Gosia). Ojciec również nie stronił od kieliszka, w końcu wyniósł się z domu, a teraz odsiaduje wyrok za niepłacone latami alimenty. Gosię wychowywała babcia, a po jej śmierci zajął się nią starszy brat, tak jak potrafił, bo sam w dzieciństwie też nie zaznał zbyt wiele ciepła.

W tym roku w połowie grudnia Gosia rozesłała mailem wiadomość: "Zostaję sama na święta, bo brat musi wyjechać. Może ktoś wziąłby mnie do siebie?". Kiedy do niej zadzwoniłem, okazało się, że umówiła się już z Martą: wybiera się do niej na całe cztery dni i chce tylko, żebym ją tam zawiózł, a potem odebrał. Pomyślałem: "Marta, z jej kłopotami, zareagowała od razu...". W samochodzie Gosia cały czas gadała jak nakręcona, jakie to będą wspaniałe święta. W wigilijny wieczór przysłała mi sms-a: "Jest cudownie". Podobno zaraz potem padła na łóżko i zasnęła. Na drugi dzień zadzwoniła: "Żebyś wiedział, jak mi tu jest dobrze! Marta jest dla mnie jak... jak... kwoka dla kurcząt" - co miało znaczyć, że Gosia nareszcie poczuła się zaopiekowana. A Marta powiedziała: "Nigdy wcześniej nie mieliśmy takich pięknych świąt!".

Przebłysk dobra w nocy zła? Chwila, w której dobro ukazuje się nam niezmącone? Przyjemność, której nie ma powodu nazywać dobrem? Ktoś ładnie powiedział: "Gdyby serce myślało, musiałoby przestać bić".

Po co Wam o tym opowiadam? Żeby Wam życie osłodzić? Nie. Chcę Wam powiedzieć tylko tyle: dobro jest proste. Dobro to są proste, podstawowe gesty. Nie trzeba nic wymyślać, wszystko już dawno wymyślono. Trzeba tylko nie bać się tej prostoty.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01-02/2009