Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zdarzają się jednak demokracje (bardzo rzadko), gdzie władza nie godzi się z samym istnieniem opozycji. Może zgodziłaby się, gdyby opozycja postępowała jak nieopozycja. To znaczy, popierałaby wszystko jak leci, powstrzymała się od krytyki, zrezygnowała z własnej koncepcji państwa i zdradziła swoich wyborców, którzy głosowali na nią właśnie dlatego, że jest opozycją. Oczywiście o takim państwie można napisać ciekawą i zabawną powieść political fiction. Gorzej, kiedy zamiast pisać, chce się takim państwem rządzić.
Czekanie
Na przewieszenie kożucha do innej szafy. Na obojętne przechodzenie obok termometru za oknem. Na otwarte na oścież drzwi od balkonu. Na koniec rozmów telefonicznych zaczynających się od pytań: "Czy u was też sypie? Czy wciąż tak ślisko?". Na kolor zielony, pojawiający się najpierw jako punkciki pączków, a potem jako duże plamy liści. Na wiadomości wieczorne jeszcze przy dziennym świetle. Na przypływ energii i optymizmu. Słowem na wiosnę i lato.
Już dawno nie czekało się w takim napięciu.
Rezerwa
Kiedy toruński łabędź wraz z dwoma kolegami wyzionął ducha, rozpoczął się wielki nieokiełznany festiwal medialny. Od rana do nocy bombardowały nas krótkie wiadomości, długie komentarze, wywiady, pogadanki, migawki i fotografie służb w kombinezonach ochronnych. Od czasu do czasu przerwa i wygłoszony zduszonym głosem apel, żeby nie popadać w panikę. Festiwal H5N1, zamiast chylić się ku zakończeniu, rozrastał się.
Nagle Jarosław Kaczyński przebił łabędzia. Ogłosiwszy wojnę totalną i konieczność natychmiastowych wyborów, wymiótł ze wszystkich szpalt i ekranów nawet najdrobniejsze wzmianki o ptasiej grypie, wchodząc na jej miejsce. Stąd wniosek, żeby nie ulegać festiwalom medialnym i traktować je z głęboką rezerwą.