Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
No więc, chcąc nie chcąc, znowu będę chwalić amerykańskich prymusów, których czyta się łapczywie, ciurkiem do rana, po czym chce się dokładki. Dziś jeden debiutant i jeden zawodowiec. Obaj "południowcy" - z Florydy.
John Green jest bezwstydnie młody, ostentacyjnie utalentowany i błyskotliwy. Dziś dwudziestosiedmioletni, zadebiutował przed dwoma laty powieścią dla młodych "Szukając Alaski". Natychmiast został okrzyknięty "drugim Salingerem", a fala nagród i zaszczytów błyskawicznie uczyniła go literacką gwiazdą. Książkę galopem przetłumaczono na dziewięć języków, Green sprzedał prawa do ekranizacji i ostatecznie zarzucił zamiar zostania pastorem Kościoła episkopalnego. Nie darmo nosi imię po swoim wuju - Johnie Thomasie Goodrichu, pisarzu i historyku.
"Szukając Alaski" to historia siedemnastolatka, który rozpaczliwie łaknie odmiany. Introwertyczny, patykowaty i małomówny Miles postanawia uciec od szkoły (której nie znosi) i opiekuńczych rodziców, w poszukiwaniu "Wielkiego Być Może". Liceum z internatem Culver Creek w odległej Alabamie ma być nowym rozdziałem w jego życiu - Miles ma nadzieję, że po drodze opadnie z niego etykieta nudziarza, którą sam sobie nadał. Jedyne, co wyróżnia chłopca, to hobby - kolekcjonuje i zna na pamięć ostatnie słowa, wypowiedziane na łożu śmierci przez sławnych ludzi.
Przypadek sprawia, że w szkolnym campusie Miles dzieli pokój z Pułkownikiem - facetem, który lubi ściągać na siebie kłopoty. Pułkownik - matematyczny geniusz - wychował się w przyczepie kempingowej i szczerze nie znosi pustogłowych dzieciaków z bogatych domów, których w elitarnej szkole jest pod dostatkiem. Czy tego chce, czy nie, Miles przystąpi do wojny wypowiedzianej przez Pułkownika. Zrobi to tym chętniej, że przyjaciółmi Pułkownika są intrygująca, wyszczekana Alaska i rapujący Japończyk Takumi. Razem stanowią egzotyczną paczkę - bystrzy, ekscentryczni; tego trzeba Milesowi.
Przyjaciele z upodobaniem łamią surowy szkolny regulamin, wprowadzając nowego kumpla w świat zabronionych rozrywek. Dotąd zbyt niezgrabny, zbyt grzeczny, zbyt skryty - Miles po raz pierwszy w życiu czuje się zaakceptowany, chociaż jest to akceptacja szorstka, podlana sarkazmem i pozbawiona czułostkowości. Bez szans na wzajemność, Miles kocha się w Alasce. Jej desperacja, tupet, niezależność, wreszcie - tajemnica mają dla niego nieodparty urok.
Dramatyczne wydarzenie zakłóci szkolną rutynę. Autor zdradza swój zamysł numerując rozdziały wstecz: "136 dni PRZED", "126 dni PRZED", "dzień PRZED"... Wiemy zatem, że nastąpi kulminacja, ale nie znamy jej natury. A poza tym jest jeszcze - nie mniej ważne - "PO".
Dla bohatera książki przedmaturalny rok w Culver Creek stanie się terapią wstrząsową: uformuje go, pozwoli dorosnąć. Ucieczka do Alabamy to inicjacyjna podróż, która "uratuje mu życie" - tak jak decyzja o wyjeździe do odległego liceum okazała się zbawienna dla autora książki, Johna Greena. Młody autor powtarza w wywiadach, że szkoła z internatem dała impuls wszystkim wyborom i aktywnościom, które są dla niego ważne.
Książka ma wdzięk i sens. Poza tym zawiera hormonalną prawdę o pokoleniu niepełnoletnich. Bohaterowie Greena są impulsywni, zachłanni, nieznośnie egocentryczni... A przy tym niewinni, bezbronni, podatni na zranienia. Zajęci szczeniackim paleniem szlugów w krzakach i piciem taniego wina - mają w sobie zarazem powagę figur z antycznej tragedii. Cierpienie nastolatków jest niejako częścią ich generacyjnego ekwipunku - nie przychodzi z zewnątrz, tylko wykwita, jak pryszcze, na nastoletnich gładkich twarzach. Ich dramaty wydają się błahe, ale ból prawdziwy.
W warstwie fabularnej książka jest skromna - rutyna szkolnego życia i belferski regulamin kontrastują z totalnym zamętem, jaki bohaterowie noszą w sobie. Autor wyrzekł się pokusy moralizowania - konsekwentnie stroni od ocen, interpretacji. Portretuje swoje pokolenie bez retuszu - niektóre ustępy zbulwersują rodziców.
Nigdy nie byłam w Alabamie. Od matury dzielą mnie trzy dekady. Ale czytam i wiem - to wszystko prawda. Czy nie na tym polega fenomen dobrej literatury?
Czytana z polskiej perspektywy książka prowokuje zaledwie dotknięty przez autora wątek - kontrasty kulturowe, różnice statusu i wynikające stąd frustracje młodych. Wspomnienie niedawnej strzelaniny w Virginia Tech przywołuje takie asocjacje.
***
I kolejna książka - "Plusk", drugi po "Sówkach" tytuł Carla Hiaasena (niegdyś wścibskiego dziennikarza śledczego), który swojej wiedzy o przekrętach i łapówkach użył, pisząc książki dla młodzieży. Odsłania w nich mechanizmy korupcyjne, które pozwalają ludziom interesu omijać prawo ustanowione w interesie środowiska naturalnego. Sensacyjne fabuły to kapitalny głos w obronie rozjeżdżanej buldożerami przyrody. Ekologia nie miała dotąd szczęścia do obrońców - mało kto umie agitować na rzecz przyrody, nie trącając struny demagogii i patosu. Hiaasen to potrafi!
Kilkunastoletni Noah odwiedza ojca w pudle. Nie pierwszy raz porywczy tata, przewodnik rybackich wycieczek, napytał sobie kłopotów, wdając się w awantury z bezmyślnymi niszczycielami zatoki. Tym razem zatopił na płyciźnie jacht-kasyno, którego właściciel bezkarnie zrzuca ścieki do oceanu. Matka chłopca grozi rozwodem - ma dość ekscesów męża, który w następstwie swojej ekologicznej partyzantki traci pracę i uchodzi za szaleńca. Ale Noah czuje, że to ojciec ma rację.
Jedynym sposobem na wydobycie taty z tarapatów jest zdobycie dowodów przestępczej działalności właściciela kasyna. A to niełatwe, bo Dusty Muleman ma w kieszeni straż przybrzeżną i kilku prokuratorów. Na dodatek syn Mulemana - rówieśnik Noaha - pastwi się nad chłopcem. Noah i jego siostra podejmują jednak niebagatelne ryzyko i przystępują do działania. Pomoc nadchodzi nieoczekiwanie ze strony starego "pirata" - kim jest tajemniczy sprzymierzeniec?
Fabuła sensacyjna, splątana jak spaghetti. W tle dobrze zakamuflowana lekcja odpowiedzialności obywatelskiej - bez recytacji i morałów. Hiaasen stawia kilka ważnych pytań: czy mamy prawo do obywatelskiej niesubordynacji? Jakie są granice kompromisu pomiędzy dobrem domowym a powszechnym? I czy wolno nam wymierzać sprawiedliwość, kiedy egzekucja prawa zawodzi? Świetna książka - jej autor po mistrzowsku łączy rozrywkę z mądrym przesłaniem. Pomimo obezwładniającego upału Florydy obaj "południowcy" potrafią pisać...
- John Green, "Szukając Alaski", przeł. Anna Sak, Kraków 2007, Wydawnictwo Znak;
- Carl Hiaasen, "Plusk", przeł. Monika Walendowska, Warszawa 2007, Wydawnictwo W.A.B.