Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Episkopat ogłosił zapowiadane stanowisko w sprawie wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez niektórych duchownych. Choć język wciąż jest „biskupi” (m.in. mowa o podejmowaniu „wzmożonych wysiłków”), ton i perspektywa, z której stanowisko zostało sformułowane, są nowe. Biskupi nazywają rzeczy po imieniu. Mówią o wyjątkowo ciężkim grzechu i o przestępstwie, które naznacza życie ofiar głębokim cierpieniem. Nie pomniejszają problemu twierdzeniami, że pedofilia zdarza się nie tylko w Kościele. Przepraszają „za wszystkie krzywdy wyrządzone dzieciom i ludziom młodym”. Słowami Franciszka mówią, że krzywda „przez długi czas była ignorowana, ukrywana lub wyciszana”. Doceniają także odwagę ofiar, które zdecydowały się ujawnić swoją krzywdę. Ponadto wyliczają podjęte w Kościele inicjatywy. W twardych słowach zwracają się do sprawców. Czy to reakcja wystarczająca?
Słychać głosy, że pokrzywdzeni mają już dość przeprosin, chcą konkretów, np. niezależnej komisji z dostępem do kościelnych archiwów.
W przypadku przestępstwa pedofilii nigdy nie można stwierdzić, że zrobiono wystarczająco dużo. A co do postulatów, warto docenić to, co już udało się dokonać, i wysuwać takie, które będą realistyczne. Zauważmy np., że prokuratura ma uprawnienia, by wejść do kościelnych archiwów – jest wątpliwe, by doraźnej komisji było łatwiej. ©℗