Energia miłości. Lektor o książce „Moja ukochana i ja” Renaty Lis

Polska – nigdy dość powtarzać – znajduje się na szarym końcu w Europie, jeśli idzie o podstawowe prawa kochających się ludzi tej samej płci.

29.05.2023

Czyta się kilka minut

 /
/

Nie ma czegoś takiego jak „pisarstwo konfesyjne”. Jest po prostu pisarstwo – mówi Renata Lis w rozmowie dla „Dwutygodnika”. Choć równocześnie przyznaje, że poszła teraz dalej niż dotychczas w autobiografizowaniu eseju i przybliżaniu się do własnego życia. „Pięćdziesiątka okazała się dla mnie progiem ważniejszym, niż się spodziewałam. Zobaczyłam za sobą ten szmat przeżytego już czasu, różne swoje zamierzenia i marzenia, zweryfikowane przez czas, i pomyślałam, że chciałabym, żeby pewna część tego została zapisana”.

Pisarka i tłumaczka (m.in. Anne Carson), autorka świetnych książek o Flaubercie i Buninie oraz równie świetnego tomu esejów „Lesbos”, opowiada więc o dorastaniu na peerelowskiej Pradze – w tej „gorszej”, prawobrzeżnej Warszawie. O odkrywaniu podziałów społecznych, także wewnątrz rodziny. O edukacji i legendarnym środowisku skupionym wokół Marii Janion (potraktowanym zresztą nie bez dystansu) i o innym mistrzu – Ryszardzie Przybylskim.

„Moja ukochana i ja” to jednak przede wszystkim rzecz o miłości. To jest temat podstawowy: wieloletni i głęboki związek między Reną i Elżbietą, szczęście wspólnego życia we wszystkich jego wymiarach, stopniowe wychodzenie z cienia wobec innych. I oczywiście problemy, jakie taki związek u nas napotyka. Polska bowiem – nigdy dość powtarzać – znajduje się na szarym końcu w Europie, jeśli idzie o podstawowe prawa kochających się ludzi tej samej płci. Co dziwne, bije ją na głowę nawet jeszcze bardziej od Polski katolicka Malta. Sprawy nie rozwiążą ani umowy notarialne, ani testamenty, co Renata Lis przekonująco pokazuje – i zdaje relację z bezskutecznego czekania na zmiany, z zawiedzionych nadziei, z poczucia bycia-nie-­u-siebie. Równocześnie zachowuje dystans do sztywnego określania kwestii tożsamościowych. „Nie czuję – pisze – żeby w słowach »jestem lesbijką« zawierała się prawda o mnie, nie czuję, żeby ta cecha mnie definiowała (...) w ogóle tylko częściowo identyfikuję się z kobietami, a swojego pragnienia nie definiuję w kategoriach męskie/żeńskie”.

Zamyka książkę dziennik z roku 2012, dziennik umierania matki – i wyjazd z Elżbietą na Kamczatkę. A ja na koniec zacytuję jedno z piękniejszych uzasadnień trwałego uczucia, jakie kiedykolwiek spotkałem: „Chodzi o to, że jesteś taką osobą, przy której bez lęku można urodzić się i umrzeć”. ©℗

 

Renata Lis MOJA UKOCHANA I JA Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023, ss. 318

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2023