Książki do wstrzyknięcia

Nie ma czegoś takiego jak „pisarstwo konfesyjne”. Jest po prostu pisarstwo – mówi Renata Lis w rozmowie dla „Dwutygodnika”. Choć równocześnie przyznaje, że poszła teraz dalej niż dotychczas w autobiografizowaniu eseju i przybliżaniu się do własnego życia. „Pięćdziesiątka okazała się dla mnie progiem ważniejszym, niż się spodziewałam. Zobaczyłam za sobą ten szmat przeżytego już czasu, różne swoje zamierzenia i marzenia, zweryfikowane przez czas, i pomyślałam, że chciałabym, żeby pewna część tego została zapisana”.
Pisarka i tłumaczka (m.in. Anne Carson), autorka świetnych książek o Flaubercie i Buninie oraz równie świetnego tomu esejów „Lesbos”, opowiada więc o dorastaniu na peerelowskiej Pradze – w tej „gorszej”, prawobrzeżnej Warszawie. O odkrywaniu podziałów społecznych, także wewnątrz rodziny. O edukacji i legendarnym środowisku skupionym wokół Marii Janion (potraktowanym zresztą nie bez dystansu) i o innym mistrzu – Ryszardzie Przybylskim.
„Moja ukochana i ja” to jednak przede wszystkim rzecz o miłości. To jest temat podstawowy: wieloletni i głęboki związek między Reną i Elżbietą, szczęście wspólnego życia we wszystkich jego wymiarach, stopniowe wychodzenie z cienia wobec innych. I oczywiście problemy, jakie taki związek u nas napotyka. Polska bowiem – nigdy dość powtarzać – znajduje się na szarym końcu w Europie, jeśli idzie o podstawowe prawa kochających się ludzi tej samej płci. Co dziwne, bije ją na głowę nawet jeszcze bardziej od Polski katolicka Malta. Sprawy nie rozwiążą ani umowy notarialne, ani testamenty, co Renata Lis przekonująco pokazuje – i zdaje relację z bezskutecznego czekania na zmiany, z zawiedzionych nadziei, z poczucia bycia-nie-u-siebie. Równocześnie zachowuje dystans do sztywnego określania kwestii tożsamościowych. „Nie czuję – pisze – żeby w słowach »jestem lesbijką« zawierała się prawda o mnie, nie czuję, żeby ta cecha mnie definiowała (...) w ogóle tylko częściowo identyfikuję się z kobietami, a swojego pragnienia nie definiuję w kategoriach męskie/żeńskie”.
Zamyka książkę dziennik z roku 2012, dziennik umierania matki – i wyjazd z Elżbietą na Kamczatkę. A ja na koniec zacytuję jedno z piękniejszych uzasadnień trwałego uczucia, jakie kiedykolwiek spotkałem: „Chodzi o to, że jesteś taką osobą, przy której bez lęku można urodzić się i umrzeć”. ©℗
Renata Lis MOJA UKOCHANA I JA Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023, ss. 318
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)