Ekspertka od kłamstwa

W komisji, mającej wydać werdykt w sprawie przyzwolenia na zło, zasiada osoba, która notorycznie dopuszczała się plagiatów.

12.04.2021

Czyta się kilka minut

Kościół dominikanów we Wrocławiu, gdzie funkcję duszpasterza akademickiego  w latach 1996–2000 pełnił Paweł M. / ŁUKASZ DEJNAROWICZ / FORUM
Kościół dominikanów we Wrocławiu, gdzie funkcję duszpasterza akademickiego w latach 1996–2000 pełnił Paweł M. / ŁUKASZ DEJNAROWICZ / FORUM

Pod koniec marca dominikanie powołali komisję, której celem jest „opisanie działania br. Pawła M., reakcji i zaniedbań władz Prowincji oraz mechanizmów, jakie w tej sprawie zadziałały. W podsumowaniu Komisja sformułuje sugestie i zalecenia, które pomogą uniknąć podobnego zła w przyszłości”. Przewodniczącym został katolicki publicysta, doktor filozofii Tomasz Terlikowski, który sam wybrał pozostałych członków. I choć Paweł M. krzywdził przede wszystkim kobiety, w ośmioosobowej komisji znalazło się miejsce dla zaledwie dwóch kobiet.


POLECAMY

PO STRONIE OFIAR | O wykorzystywaniu seksualnym nieletnich, o zmowie milczenia i innych grzechach polskiego Kościoła piszemy konsekwentnie od lat. Wybór najważniejszych tekstów „TP” z ostatniego dwudziestolecia na temat, który wstrząsa dziś Polską, w bezpłatnym i aktualizowanym internetowym wydaniu specjalnym. Czytaj na: TygodnikPowszechny.pl/postronieofiar


Jedną z nich jest Wioletta Konopa-Stelmach, psycholożka, psychoterapeutka i żona innego członka komisji. Druga to Sabina Zalewska, na stronie dominikanów przedstawiona jako „pedagog i psycholog rodziny”, choć psychologiem nie jest. Sama Zalewska na swojej stronie internetowej pisze, że pracuje jako adiunkt w Katedrze Etyki w Instytucie Filozofii UKSW, co również nie jest prawdą. Kim więc jest jedna z dwóch kobiet mających doradzać dominikanom, jak unikać przemocy, manipulacji i przyzwolenia na zło?

Kopiuj – wklej

Przypomnijmy: Sabina Zalewska to doktor pedagogiki i magister nauk o rodzinie (a nie psychologii), która w 2018 r. kandydowała na urząd Rzecznika Praw Dziecka. Zgłosili ją posłowie PiS, więc jej zwycięstwo – mimo znakomitych kontrkandydatów: profesor pedagogiki Ewy Jarosz oraz pediatry i psychiatry Pawła Kukiza-Szczucińskiego – wydawało się oczywiste. Wycofała jednak swoją kandydaturę po tym, jak „Tygodnik Powszechny” wykazał, że „tworzyła” artykuły naukowe, kopiując z internetu fragmenty innych tekstów.

Na jej stronie internetowej (www.sabinazalewska.pl) widniał wówczas spis 50 artykułów. Wraz z korektorem „TP” Grzegorzem Bogdałem, który plagiat odkrył, przeanalizowaliśmy pięć z nich i udowodniliśmy, że to skonstruowane na zasadzie „kopiuj – wklej” kompilacje wielu opublikowanych w internecie tekstów – i to nie tylko naukowych, ale również pochodzących z serwisów Ściąga.pl czy Bryk.pl. Zalewska pracowała wówczas – od 2003 r. – w Zakładzie Etyki w Instytucie Filozofii UKSW. Jej umowa wygasła w 2018 r. (zapewne w związku z brakiem habilitacji), ale na jej stronie internetowej do dziś widnieje informacja, że pracuje tam jako adiunkt, choć zniknął cały obszerny wykaz artykułów.

W tym samym roku opublikowała kolejny plagiat, poświęcony – co znamienne – kłamstwu. Tekst „Kłamstwo w małżeństwie i rodzinie” ukazał się w dofinansowanym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego kwartalniku „Cywilizacja”, w numerze pt. „Kłamstwo a destrukcja osoby i wspólnoty” (nr 64/2018).

Artykuł rozpoczyna się od informacji, że kłamstwo „jest niebezpieczne zarówno dla okłamywanego, jak i dla samego kłamiącego. Kłamstwo, zaistniałe pomiędzy dwojgiem (okłamywanym i kłamiącym), staje się zagrożeniem dla całego społeczeństwa, ponieważ zawsze angażuje w rzeczywistość moralną i jest związane z dobrem lub złem moralnym. Każde kłamstwo indywidualne ma swe skutki w całym społeczeństwie”. Od identycznych słów zaczyna się artykuł Marty Filipowicz pt. „Kłamstwo jako zagrożenie współczesnego społeczeństwa”, opublikowany w czasopiśmie „Interdyscyplinarne Studia Społeczne” (nr 1/2016) i dostępny w internecie. Pod koniec obu artykułów można natomiast przeczytać, że „kłamstwo, które jest zagrożeniem zarówno indywidualnym, jak i społecznym, może zostać ograniczone i zniwelowane przez moc prawdy (ukazując jej znaczenie i wartości zwłaszcza w życiu społecznym) oraz poprzez kształtowanie postawy prawdomówności, która buduje zaufanie”.

Amoralna wyrazistość efektów

Konstruując – bo trudno powiedzieć: „pisząc” – swój artykuł o kłamstwie, Sabina Zalewska korzystała (tj. kopiowała bez cudzysłowów ani przypisów) z kilku artykułów opublikowanych w takich serwisach internetowych jak m.in. Polki.pl czy eDarling.pl. Ponieważ jednak autorzy kopiowanych przez Zalewską tekstów pisali o kłamstwie w związkach, a jej artykuł miał dotyczyć kłamstw w małżeństwie i rodzinie, pani doktor, która na UKSW prowadziła zajęcia z dydaktyki etyki, musiała niekiedy wprowadzać do skradzionych fragmentów pewne autorskie zmiany.

Na przykład dodała słowa „dziecka czy rodzica” do skopiowanego z serwisu eDarling.pl fragmentu tekstu pt. „Kłamstwo w związku – jakie są jego skutki?”: „Szkodliwość okłamywania partnera, dziecka czy rodzica polega przede wszystkim na ograniczeniu, a w końcu utracie zaufania. Według badań psychologicznych osoba, która kłamie, zaczyna paradoksalnie z nieufnością traktować okłamywanego, gdyż podświadomie podejrzewa, że on zachowuje się w ten sam sposób”. Do innego skopiowanego z tego artykułu fragmentu dodała „i rodzinie”: „Kolejnym zagrożeniem, jakie niesie ze sobą kłamstwo w związku i rodzinie, jest utrata szacunku wobec okłamywanej osoby. Uświadamiając sobie, z jaką łatwością przychodzi nam oszukiwanie innych, rozbudzamy w sobie poczucie władzy, które nakazuje nam traktować drugą osobę z wyższością lub nawet pogardą”. Te same słowa dodała do zdania: „Gdy ludzie dopuszczają się manipulacji słownej, powinni pamiętać o najważniejszym: kłamstwo w związku i rodzinie ma »krótkie nogi«”.

Niekiedy Zalewska starała się nieco przeredagować skopiowane teksty – np. fragmenty opublikowanego w serwisie abcZdrowie.pl artykułu Kamili Drozd pt. „Kłamstwo – rodzaje, powody, motywy”. W tekście Drozd czytamy: „Kłamstwa destrukcyjne służą zadaniu bólu i wyrządzeniu krzywdy innym. Są podyktowane zemstą, mściwością, zazdrością. Wynikają z impulsu i chęci rozładowania nieprzyjemnego napięcia psychicznego. Kłamstwo destrukcyjne wyodrębniono ze względu na amoralną wyrazistość efektów”. Z artykułu Zalewskiej natomiast dowiadujemy się, że kłamstwa destrukcyjne „służą osobie do zadania bólu i wyrządzenia krzywdy innym, są podyktowane zemstą, mściwością, zazdrością, wynikają z impulsu i chęci rozładowania nieprzyjemnego napięcia psychicznego. Postępowanie takie ma amoralną wyrazistość efektów”.

Niestety ani autorka, ani plagiatorka nie wyjaśniają, czym jest „amoralna wyrazistość efektów”. Wyjaśnia to – pisząc jednak o „moralnej”, nie „amoralnej” wyrazistości efektów kłamstwa destrukcyjnego – Tomasz Witkowski w książce pt. „Psychologia kłamstwa. Motywy – strategie – narzędzia”. Drozd korzystała m.in. z tej pozycji, pisząc swój artykuł (o czym poinformowała czytelników, podając wykaz źródeł). Do jej tekstu wkradł się bezsensowny błąd, który Zalewska skopiowała wraz z wieloma innymi charakterystycznymi sformułowaniami.

Prawda nie wyzwala

Nasze ustalenia dotyczące plagiatów kandydatki PiS na RPD zostały zignorowane przez media prawicowe, przychylne partii rządzącej – przez cały ten czas Zalewska pojawiała się w nich w charakterze ekspertki. Jednym z dziennikarzy, który nadal uważa ją za eksperta, jest właśnie Tomasz Terlikowski. Zalewska zaś chętnie swe eksperckie wypowiedzi w mediach zamieszcza na swojej stronie internetowej – są tam m.in. linki do wielu odcinków programu Terlikowskiego „Starcie cywilizacji” w TV Republika, w których brała udział. Przewodniczący dominikańskiej komisji przeprowadził z nią nawet wywiad do swojej książki pt. „Tylko prawda nas wyzwoli. Przyszłość Kościoła katolickiego w Polsce” (2020).

W zeszłym tygodniu, zapytany przez „Tygodnik”, dlaczego powołał ją do komisji, mimo dowiedzionych jej plagiatów, mówił, że „pani dr Sabina Zalewska odwołała się do komisji uczelnianej, która orzekła, że nie mieliśmy do czynienia z plagiatem”. Choć trudno w to uwierzyć, rzecznik dyscyplinarny UKSW naprawdę tak orzekł. Samo postępowanie zostało umorzone, ponieważ Zalewska nie pracowała już na UKSW ani – jak upewnił się rzecznik – na żadnej innej uczelni. Zalewska odwołała się od tego postanowienia (najwyraźniej pragnąc oczyszczenia z zarzutów, a nie umorzenia), ale Komisja Dyscyplinarna ds. Nauczycieli Akademickich utrzymała je w mocy.

Wiarygodność

Choć rzecznik umorzył postępowanie „ze względu na bezcelowość orzeczenia kary dyscyplinarnej”, pozwolił sobie na zaskakujący komentarz. W przesłanym do „TP” oświadczeniu UKSW czytamy, że „w toku prowadzonego przez Rzecznika postępowania nie stwierdzono rażącego naruszenia przepisów prawa autorskiego. Rzecznik w uzasadnieniu wydanej decyzji stwierdził, że jednym z istotnych znamion plagiatu jest jego zamiar bezpośredni, a więc świadome, celowe i umyślne działanie skierowane na wprowadzenie osób trzecich w błąd, co do autorstwa jakiegoś utworu albo jego części. W toku postępowania, po przeprowadzeniu stosownych dowodów, Rzecznik nie dopatrzył się celowości działania Obwinionej, stwierdzając jednocześnie, że metodyka zastosowana przy przygotowaniu publikacji może budzić uzasadnione wątpliwości co do rzetelności naukowej”.

Rozumiem kłopotliwą sytuację rzecznika dyscyplinarnego: potwierdzenie, że Sabina Zalewska popełniła wiele plagiatów, równałoby się przyznaniu, że w Katedrze Etyki na UKSW przez piętnaście lat nikt nie zauważył oszustwa. Równałoby się to także przyznaniu, że redaktorzy i recenzenci wydawanego na UKSW czasopisma „Warszawskie Studia Pastoralne” dopuścili do publikacji artykuł, którego dwie strony zostały skopiowane z serwisu Ściąga.pl (a dziewięć stron z innych źródeł). W artykule tym, opublikowanym w 2012 r. i zatytułowanym „Nauczyciel akademicki dziś. Nadzieje i oczekiwania”, Zalewska zamieściła nawet w przypisie odnośnik do tego serwisu, co nikogo nie zdziwiło. Jednak udawanie, że nic wielkiego się nie stało, pogłębia tylko kompromitację uczelni.

Artykuł Zalewskiej „Kłamstwo w małżeństwie i rodzinie” nie jest naukowy, więc nie podlegał ocenie rzecznika dyscyplinarnego UKSW, Tomasz Terlikowski nie może więc zasłonić się jego opinią. Musi rozstrzygnąć, czy obecność notorycznie dopuszczającej się plagiatów osoby w komisji, która ma wydać moralny werdykt w ważnej sprawie, z góry nie podważa jej wiarygodności. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Inicjatorka kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” i akcji „Książki nie do bicia”, specjalizuje się w tematyce praw dziecka. Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie nauki o kulturze i religii. Doktorat o udziale dzieci w programach reality show obroniony w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2021