Dziki ogród. Zaproś zwierzęta do siebie!

MARCIN KRZYŻAŃSKI, przyrodnik: Wożę stare drzewo do lasu i poszerzam bagna na polu. Odziczam, więc mam opinię nieszkodliwego wariata. I jest to bardzo dobre, bo nie muszę niczego tłumaczyć.

22.08.2022

Czyta się kilka minut

 / GRAŻYNA MAKARA
/ GRAŻYNA MAKARA

KATARZYNA KUBISIOWSKA: Czyj jest ten ogród?

MARCIN KRZYŻAŃSKI: Teoretycznie mój. Czyli: ziemia należy do mnie i do żony.

A praktycznie?

To ogród zwierząt. Robię wszystko, by służył nie mnie, tylko im. Jest żywy, bo taki dziki.

Dziki równa się zapuszczony?

Ogród martwy to ten z przystrzyżonym trawnikiem i zasadzonym wkoło szpalerem tui. Ludzie dążą do wprowadzania jakiegoś ładu, do porządkowania, do wygładzania. W takim ogrodzie nic się nie dzieje, wieje nudą. Natura tego nie lubi.

Co lubi?

Różnorodność. Im większa zmienność i szorstkość – tym lepiej. Wtedy tworzy się mnóstwo mikrosiedlisk. No, ale wtedy trąci człowiekowi bałaganem.

A Twoi najmniejsi współlokatorzy?

Pewnie dzikie pszczoły. Mieszkam w domu ze starego drewna, w którym są dziury po kołatkach czy spuszczelach, żywiących się drewnem. Dzikie pszczoły mieszkają w takich miejscach. Widzisz to maleństwo na belce? Pszczoła samotnica, czyści sobie właśnie korytarz.

Dlaczego nie żyje w roju?

Nie zbiera miodu, ma inną strategię. Spójrz teraz: do dziurki składa jajo, potem zabezpiecza wejście zalepiając gliną. Z jaja rozwinie się larwa, przepoczwarzy się w dorosłego owada, ze środka wyleci pszczoła, która cały ten proces powtarza, nie musi się za miodem nagonić. Jest ich tu mnóstwo, dużo gatunków. Muszą coś jeść, więc staram się, by wkoło rosło najwięcej roślin, które kwitną od wczesnej wiosny do jesieni.

Jakieś szczególne okazy ptaków?

Hitem tego roku jest pleszka. Zagnieździła się w spichlerzu. Czekałem na nią 10 lat, czyli odkąd tu mieszkam. Lubi duże dziuple, dlatego wewnątrz powiesiłem pudła ze starych głośników, taki recykling. Żeby miała komfort, czuła się bezpiecznie.

Dlaczego tak długo czeka się na pleszkę?

Jest związana z dość specyficznym siedliskiem, musi mieć stare lasy, stare parki, stare drzewa. Zanim tutaj ściągnęła, trochę jej musiało zejść.

Trafił mi się jeszcze większy rarytas – muchołówka białoszyja – ptak kochający martwe pnie. Z tych dwóch gatunków jestem szczególnie zadowolony, bo to poważni zawodnicy, niepospolici.

Te jałowce też są dla ptaków?

Chciałem ściągnąć tu raniuszki. To ptaszek, który wygląda jak biały pompon z niesamowicie długim ogonem. Buduje gniazdo z puchu, kawałków mchu, porostów – chowa je w jałowcu.

Trawa pod jabłonką jest wyleżana.

Sarny. W tym miejscu odpoczywają. Kiedy się sypią papierówki, to przy okazji mają podwieczorek.

Widujesz te sarny?

Pierwszy kontakt jest ze światem: otwieram okno sypialni, patrzę na ogród, a tam koziołek sobie leży... Dzień ­dobry, dzień dobry, żadnego popłochu, on już wie, że ja się tam kręcę, ja wiem, że on tu bywa. Sarny, oprócz jabłek, uwielbiają też zżerać młode pędy na różach.

Róża jest idealna dla pokrzewek budujących gniazda wewnątrz gęstych krzewów.

Wewnątrz, bo tam bezpiecznie?

Drapieżnikowi ciężko jest wejść w taką kolczastą różę. Zobacz, tu puste gniazdo. Taki domek powstaje przez dwa tygodnie. I tylko raz pokrzewki z niego korzystają, bo jego budowa jest elementem zachowania godowego samca z samiczką, wiosenny rytuał. W tym gnieździe jest mnóstwo pasożytów – wszy, pchły – nie opłaca więc gnieździć się w nim dłużej. Pasożyty gnębiłyby pisklęta. Lepiej zbudować nowe.

Dlatego przycinasz krzewy?

Przycinane puszczają więcej gałązek i tworzą gąszcz, w którym można ukryć gniazdo. Głogi, berberysy, tawuły, krzewy czarnego bzu i co tam jeszcze świetnie się do tego nadają.

Komu służy ta usychająca grusza?

To starsza pani, zaczęła rosnąć na początku lat 40. Nie ścinam jej, dlatego że w jej pniu żyje dużo owadów – pokarm dla ptaków. Widzisz te zagłębienia? To ślady po dziobie dzięcioła, wyjadającego larwy. W Europie doliczono się dziesięciu gatunków dzięciołów, a u mnie można zobaczyć osiem. Duży, średni, mały oraz syryjski, czyli białoszyi przylatujący do sadu na wiśnie w lipcu i sierpniu. I jeszcze krętogłów, który jest „dzięciołem z awansu”. Z wyglądu nie przypomina innych dzięciołów, mimo to jest zaliczany do tej grupy.

A trzy pozostałe dzięcioły?

Zielony, zielono-siwy i czarny – największy z europejskich dzięciołów. Dzięcioły lubią stare gałęzie, bo drewno jest miękkie, więc dobrze kuje się dziuple. A w lasach jest mało starych drzew – leśnicy boją się, że owady będą się tam mnożyć, a potem zaatakują ich sadzone w równych rządkach drzewa.

Maliny, które teraz podjadasz, podjadają też ptaki i myszy leśne. To ogród dla wszystkich. A w tym miejscu wiosną znalazłem jeża, który dosypiał po zimie. Jeż lubi dużo liści, w które można się zagrzebać.

Jeże widywałam w Krakowie nad Wisłą. Teraz ich nie ma.

Właśnie z powodu braku tej odrobiny bałaganu. Dawniej nikomu do głowy nawet nie przychodziło, żeby pod rozrośniętymi krzewami grabić liście. Leżały tam, aż do naturalnego rozkładu. Jeże mogły się tam chronić, ale także żerować, poszukując dżdżownic czy innych smakowitości. Dziś grabienie liści urosło do rozmiaru szaleństwa. Krzewy redukuje się do pojedynczych witek, by przypadkiem coś się pod nimi nie zaplątało. Do tego dochodzi śmiertelność na drogach. Pośród zwierząt jeże to chyba najczęstsze ofiary.

Do małych zwierzątek mogę dodać łasiczkę mieszkającą w stodole, która wchodzi do mojego domu przez mysie dziury i biega w ścianach.

Matko jedyna!

Zupełnie mi to nie przeszkadza. Nawet jestem zobowiązany, bo po domu kręci się mniej myszy.

A kuny?

Chodzą po strychu, ale nie wewnątrz domu, po którym kręcą się trzy psy. Kuny za nimi nie przepadają, ale widuję je wieczorami. Są też lisy, zające... Większość dzikich zwierząt jest nocna. Owszem, kupiłem fotopułapki, które pozwalają je wtedy podglądać. Tyle że ja wolę przypadkowe spotkania oko w oko.

Ale rodzinę borsuków mogłeś zobaczyć tylko dzięki fotopułapce.

To cała wielopokoleniowa rodzina żyjąca pod stodołą: ojciec, matka, ciotka, wujek, stryjek... Powiększają cały czas korytarze, rozbudowują system nor. Trochę kłopotu teraz narobiły, bo wewnątrz stodoły, tam, gdzie było klepisko, wywaliły grubo ponad metr sześcienny ziemi. Fotopułapką nagrałem, jak małe borsuki bawią się przy norach, przepychają się, podskakują, dokazują w nocy przy wejściu. A stare borsuki w tym czasie żerują.

Kiedy się wprowadziły?

W 2019 r. Najpierw mieszkały tam lisy. Więc śmierdziało, syf... lisy to bałaganiarze. Przynoszą pół kury czy pół kota i niech padlina sobie leży. Zdarzało się, że to pół kury brała potem w pysk kuna i wnosiła na jakiś krzew, wysoko, żeby zabezpieczyć. Idę, patrzę... co to tam wisi? Kłąb piór z wystającą nogą? Na drzewie?!

I nagle lisy zniknęły. Ktoś bardzo dokładnie wyczyścił ich nory, wywalił wszystkie stare wyściółki. Widać było i czuć, że ciągnie nowe. Wszystko wskazywało na borsuka. Ale dopiero dwa lata później wziąłem fotopułapki i zarejestrowałem całe to towarzystwo. Bo na żywo borsuków nigdy nie widziałem. Borsuki czekają na ciszę, spokój i ciemność. Są prześladowane – w Polsce nadal można na nie polować – więc jak tylko mogą, unikają człowieka i psów. Dają mi certyfikat, że tutaj jest fajnie. Skoro borsuk zadomowił się tak blisko domu, znaczy, że się dogadujemy.

Najmądrzejsi lokatorzy?

Kruki. Naukowcy badający kruki wyróżnili w ich języku 72 dźwięki, którym można przypisać konkretne znaczenia. Tworzą system społeczny, zupełnie jak ludzie. Są osobniki stojące wyżej w hierarchii – pierwsze jedzą, nocują w lepszych miejscach. W ich systemie można awansować, choćby przez dobre zamążpójście, wtedy samica łącząca się z krukiem stojącym wyżej w hierarchii sama awansuje i może już sypiać w lepszych miejscach oraz jadać wcześniej.

Kruki całymi rodzinami przelatują nad podwórkiem. Przesiadują na tarasie.

Jeszcze jakieś zwierzątka się tu kręcą?

Dzik, wielkie zwierzę. Mam tu mały paśniczek, zimą wkładam troszkę jabłek, kukurydzy, pszeniczki, suchy chleb. Dlatego troszkę, by nie ściągnąć tu chmary zwierząt. Nie jest też dobrze przyzwyczajać zwierzęta do żerowania w jednym miejscu, bo to ułatwia przenoszenie chorób. Kiedyś przychodził wielki odyniec. Przez parę dni niczego nie wykładałem, ale troszkę kukurydzy pospadało, więc zawziął się i wywalił cały paśnik, by wyjeść ostatnie ziarenka. Pozbierał wszystko, ale paśnik był do remontu.

A te stawy po drugiej stronie drogi?

Tam żyją traszki, trzy gatunki na cztery występujące u nas. Są pośród nich traszki grzebieniaste. Wyglądają jak miniatury pomnika spod Smoczej Jamy. Są ropuchy i żaby. W nocy lubią koncertować. Jak zaczynają, to wszystkie naraz. Porechoczą, porechoczą i potem nagle, jakby ktoś nożem uciął, cisza zupełna.

Płazów ubyło niestety bardzo. Kiedy się tu sprowadziłem, to jeszcze bardzo dużo było najpospolitszych naszych żab – żaby trawnej. Były rzekotki, były kumaki... A w tej chwili jest ich o 30-40 procent mniej. Rzekotek nie słyszałem od ośmiu lat.

Motyli też jest o jakieś 70 procent mniej. Zostało parę gatunków pospolitych, jak bielinek. Ale dawniej było całkiem sporo admirałów, pokrzywników, rusałek pawików, pazi królowej... Naprawdę, żyjemy w okresie szóstego wielkiego wymierania gatunków.

Do tego stawu trudno podejść, szuwary.

Bo to nie jest stawek kąpielowy, tylko zrobiony na dziko, jak ogród. Żyją tam nie tylko płazy. Kaczki przyniosły na piórach jakąś ikrę, więc pojawiły się ryby. A jak ryby, to i wydra zaczęła przychodzić – widziałem ją tam parę razy. Są też ptaki charakterystyczne dla tej okolicy, ślepowrony. To ­gatunek czapli, tylko mniejszy, kolorowy i aktywny nocą. Przylatuje maleńki, świecący jak niebieski klejnot, zimorodek. ­Łapie rybki. Specjalnie dla niego zrobiłem miejsce do polowania z suchej gałęzi wbitej nad taflą wody. Widziałem ­bociana czarnego, który jest jednak niezwykle skryty i ­gnieździ się w starych lasach otaczających jeziora, rzeki i mokradła. Oprócz tego, stawki trzymają wodę, założone są w pobliżu przydrożnych rowów. Szczerze mówiąc, zasypałem te rowy, nie pytając nikogo o zdanie. W czasie ulewy woda nie spływa gwałtownie do rzeki, tylko napełnia stawki, rozsącza się po okolicy i dzięki temu susza nam tutaj nie straszna.

Wody nigdy dość?

Jest jeszcze jeden staw znajdujący się za przydomową oczyszczalnią ścieków. A oczyszczalnia jest zrobiona w taki sposób, że ścieki najpierw się separują w zbiorniku podobnym do szamba, potem płynie to wszystko na złoże z różnych minerałów: głównie piasku i związków wapnia. Woda się tam grawitacyjnie przesącza i jest na tyle czysta, że ją przepompowuję do stawku. Staw jest głęboki na półtora metra, wyraźnie widać dno, bo woda jest już wtedy krystaliczna. Bezcenna dla kogoś, kto zajmuje się ogrodem.

Twoi sąsiedzi dobrze reagują na dzikie stawy?

Na początku bywało trudno. Kiedyś gospodarz, który po wsi koniem jeździ, zatrzymał się przy mnie, akurat jak zasypywałem rów, by zrobić stawek. Pyta: „Co to, sąsiedzie, bagno będziecie zasypować?”. Ja: „Nie, panie sąsiedzie, to rów ­zasypuję”. On: „Rów? A po co rów?”. Ja: „Żeby bagno było większe”. W tym momencie pan chwycił za lejce i woła: „Wio maleńka, wio!”. Zebrał się i nie chciał już więcej rozmawiać.

Wozisz też drzewo do lasu. Po co właściwie?

Utrzymuję dobre kontakty w sąsiedniej gminie. Jak tam zwali się jakieś stare, najlepiej wypróchniałe drzewo, to jedziemy i naszą osobówką przywozimy pocięte kawałki. Potem u siebie w lesie układam z takiego drewna sterty. Mieszka w nich masa ciekawych chrząszczy. Taki dyląż garbarz jest ogromny! Jak leci, brzmi niczym helikopter.

Mam opinię nieszkodliwego wariata i jest to bardzo dobre, bo nie muszę niczego tłumaczyć.

Na jakie zwierzątko czekasz teraz najbardziej?

Ruch dzikich ogrodów jest bardzo modny w Anglii i w Niemczech. Są liczne fora, na których ludzie pokazują swoje miejsca. I wychodzi na to, że już w zasadzie wyczerpałem listę. Jest tu wszystko, co może być. Wiadomo, że nie będzie tu niedźwiedzia czy rysia. O! Wiem! Jeszcze dudka chciałbym mieć u siebie! No, ale nie będzie łatwo. Zrobiłem wszelkie możliwe miejsca do lęgów, powiesiłem specjalne budki. Co z tego, kiedy dudek potrzebuje do żerowania pastwisk nisko zgryzionych przez zwierzęta, a u nas we wsi została ledwie jedna krowa...

A rośliny?

To dopiero ciekawa sprawa! Bo niby, z definicji, mają korzenie. Są przywiązane do miejsca, jednak ciągle ktoś nowy mi tu przychodzi. Nasiona lecą z wiatrem, przynoszą je ptaki. Mnóstwo dzikich czereśni obsiała mi kuna, która zjada ich owoce, a potem robi kupy po całym ogrodzie. W kupach są pestki, które kiełkują. Bardzo się z tego cieszę, bo dzika czereśnia, czyli trześnia, jest piękna. Wiosną biała od kwiatów, latem karmi mnóstwo zwierząt, a jesienią przebarwia liście w kolorach żółci i purpury.

Rośliny potrafią zaskoczyć?

Zaplanuję sobie, że tu będzie rosło coś, wydaje mi się, że w tym miejscu jest dobre siedlisko, światło i gleba, a po paru latach rośnie zupełnie co innego. Kiedyś nad stawek przyniosłem kawałek darni z kaczeńcami, kaczeńce się nie rozwinęły, szybko zanikły, za to ostro ruszyły wiązówki błotne i krwawnice, których kłącza także były w przyniesionym kawałku ziemi. Rośliny się tu różne schodzą, jak się pojawia coś ciekawego, to hołubię – zawsze można podsypać kompostu, wyrwać te, których nie chcę, zrobić coś, wspomóc. Ale generalnie nie lubię plewić. Kto ma przeżyć, przeżyje, kto się da zdominować – odpadnie. Przynosząc darń z innych miejsc, składam tylko propozycję, nigdy nie wiem, kto z niej skorzysta. Uwielbiam łąki z pełnikiem europejskim, którego można by porównać do małej, żółtej piwonii. Nieraz już sprowadzałem jego ogrodowe odmiany, jednak wybitnie coś mu się u mnie nie podoba. Za każdym razem zanika po paru sezonach.

Za potokiem widzę jeszcze kawałek starego lasu.

Choć tam nie zmieniam nic, to jednak przez ostatnich 10 lat las bardzo się zmienił. Właśnie przez to nic niezmienianie. Pilnuję, by nikt nie wycinał drzew, nie zabierał tych, które się przewróciły. Nawet chrustu nie daję zbierać. Jedna dekada wystarczyła, by przestrzeń nabrała iście puszczańskiego charakteru. Powalone, próchniejące pnie porośnięte mchem i paprociami, wystające z ziemi korzenie wykrotów... Stąd potem pleszki i muchołówki białoszyje.

Ile ziemi trzeba mieć, by zrobić dziki ogród?

„Odziczyliśmy” około trzech hektarów, ale każdy może zacząć, choćby na kilku metrach kwadratowych. Wystarczy przestać kosić kąt ogrodu i złożyć tam stertę chrustu i parę większych kamieni. Jeż będzie miał gdzie buszować. Może wśród suchych patyków zagnieździ się rudzik, a na kamieniach będą się wygrzewać jaszczurki. Można jeszcze dosadzić kilka smotraw, lebiodek i krzewów budlei. Wtedy latem zaroi się od motyli i trzmieli. Te kilka metrów kwadratowych może być miejscem pasjonujących obserwacji!

Codziennie robisz obchód ogrodu?

Gdy stanę nad stawkami, to widzę, że coś zrobiłem dla zwierząt i roślin i że to jest dobre. Wiem, trąci bluźnierstwem i wchodzeniem w rolę stwórcy... Ale w Polsce realnie chronimy 1 procent powierzchni objęty parkami narodowymi i jeszcze 1 procent w rezerwatach przyrody. A co z resztą? Dzikie ogrody to dobry sposób, by także obszary nieobjęte żadną formą ochrony mogły być przyjazne dla wszelkiego dzikiego życia. ©

MARCIN KRZYŻAŃSKI (ur. 1969) zrealizował ponad 200 filmów i programów telewizyjnych o polskiej przyrodzie. Kiedyś mieszkał w Krakowie, teraz w Bęczynie. Studiował Inżynierię Środowiska na Politechnice Krakowskiej i polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem zajmował się produkcją filmową.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działów Kultura i Reportaż. Biografka Jerzego Pilcha, Danuty Szaflarskiej, Jerzego Vetulaniego. Autorka m.in. rozmowy rzeki z Wojciechem Mannem „Głos” i wyboru rozmów z ludźmi kultury „Blisko, bliżej”. W maju 2023 r. ukazała się jej książka „Kora… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Certyfikat od borsuka