Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Skoro zdecydował się na udział w prawyborach prezydenckich Platformy, to po to, by wygrać. A to będzie oznaczać kłopoty w partii.
Wszystko wskazywało, że do tych prawyborów stanie tylko Małgorzata Kidawa-Błońska. W ostatniej chwili do partyjnej centrali wpłynęła druga koperta. Grzegorz Schetyna długo szukał konkurenta dla Kidawy – lider PO wymyślił prawybory, by odwrócić uwagę od swych kłopotów, tj. trzecich z rzędu przegranych wyborów i braku pomysłu na partię. A skoro wymyślił, to musiały się odbyć. Tyle że odmówili Radek Sikorski, Bartosz Arłukowicz, Tomasz Grodzki i wielu innych. Zgodził się prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który lubi być nazywany Dżej Dżej. Z jednej strony jest twardym sojusznikiem Schetyny, a takich szef PO ma coraz mniej. Z drugiej, chce się umocnić w wielkopolskiej Platformie i wysadzić z siodła Rafała Grupińskiego, który zmienił front i stał się krytykiem Schetyny. Jaśkowiak to polityczny wojownik i jeśli startuje, to zrobi wszystko, by wygrać. Dla siebie i dla Schetyny.
To z kolei może oznaczać poważne turbulencje w Platformie. Za Kidawą – i przeciw Schetynie – stoi dziś większość partyjnego establishmentu. Jeśli prawybory zamienią się w otwarte starcie, Platforma może jeszcze przed wyborami prezydenckimi stracić resztki i tak już mikrych sił politycznych. A nastroje po obu stronach tej wewnętrznej wojny są bojowe. ©
Autor jest dziennikarzem portalu Onet.pl, stale współpracuje z „TP”.