Ks. Michał Heller: refleksje homiletyczne
Czytaj więcej: ks. Michał Heller - refleksje homiletyczne
Jeszcze są nagie, ale już przygotowują się do wystrzelenia w górę. Jest w nich jakiś dziwny pęd do wzrostu. I doskonale to widać na drzewach iglastych. Koniuszki gałęzi są nieco jaśniejszego koloru i to właśnie ten jaśniejszy kawałek przyrósł od zeszłego roku. Bo wszystko, co żyje, ma w sobie uparty dynamizm wzrostu. I ten dynamizm tylko zwielokrotniony drzemie także w każdym z nas. Jest on zwielokrotniony, bo tym różnimy się od reszty ożywionej przyrody, że mamy świadomość. I ten dynamizm wzrostu, dynamizm coraz więcej i coraz wyżej w naszej świadomości przejawia się bardzo często, właściwie zawsze, jako pełen napięcia wewnętrzny konflikt. Oto z jednej strony nie nasycony pęd naprzód. Nasze myśli, pragnienia, uczucia nie uznają żadnych granic. Nie chcą podporządkować się żadnym barierom. Nie potrafimy powiedzieć sobie: „dosyć. To, co mam, zaspokaja wszystkie moje ambicje”. Ale z drugiej strony, te bariery są jednak bardzo realne. Ciągle rozbijany sobie o nie głowę. I za każdy razem, za każdą porażką, ogarnia nas zniechęcenie. A doświadczenie porażki jest w nas tak bolesne, że stosujemy wobec niego jedyne w miarę tylko skuteczne lekarstwo: nie-myślenie. Utopienie całego problemu w ciągu codziennych zajęć i obowiązków, z dnia na dzień, byle tylko nie myśleć. Jeżeli przestajemy odczuwać cierpienie, nie dyskomfort, lecz cierpienie z powodu tego napięcia między dynamizmem wzrostu, tym ciągle „dalej” i „wyżej”, a bezwładnością, która przykuwa nas do ziemi, to znaczy, że to lekarstwo nie-myślenia już zakotwiczyło się na dobre w naszym krwioobiegu.
Jakie jest wyjście z tego zapętlenia? Przede wszystkim przezwyciężyć pokusę nie-myślenia. Pokusa ta jest tym niebezpieczniejsza, że nie ma postaci pokusy, lecz ma postać bezwładności. Po prostu nie robić nic. Pozostawić sprawę samej sobie. I właśnie ten bezwład trzeba przezwyciężyć. Zmusić myśl, by zaczęła pracować, stawić pytania i szukać na nie odpowiedzi. Tak, ale te bariery, o które tyle razy już byliśmy głową jak w mur i po kilku próbach wszystko wracało do stanu wyjściowego, co z tymi barierami? To prawda, że zdany sam na siebie jestem skazany na kolejną porażkę. I może tu właśnie jest źródło porażek, że skazywałem się sam na siebie? Ale jest jeszcze łaska Boża i to na nią się trzeba zdać. Bo przy pomocy łaski Bożej człowiek jest zdolny wznieść się ponad samego siebie. Tę szczelinę między tęsknotą ku dobru a własną bezwładnością trzeba zamienić na przestrzeń, którą mogłaby wypełnić łaska.
Ale łaska nie jest jakimś nadprzyrodzonym płynem, który wlewa się do ludzkiego wnętrza. Łaska pomnaża się w nas tylko wtedy, gdy z nią współpracujemy. Podejmujemy jeden mały wysiłek, pierwszy krok, mały ale prawdziwy wysiłek, a wtedy łaska przydaje mu nowego wymiaru i wieńczy skutkiem. Każda chwila jest dobra, by się otworzyć na działanie łaski, ale wielki Post został ustanowiony właśnie po to, by nam o tym przypominać i stworzyć atmosferę skłaniającą do podjęcia wysiłku w dobrym kierunku. Czy zwróciliśmy uwagę na drzewa? Jak uparcie pną się do góry? Ale gałęzie i liście nie wystarczą. Muszą jeszcze wydać owoc.
„I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: "Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?" Lecz on mu odpowiedział: "Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć".
Jezus nie dokończył tej przypowieści. Nie powiedział, czy drzewo przeżyło.
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)