Dokumenta Hojarskiej

Mroczny incydent. Posłanka Danuta Hojarska siedziała w restauracji na ulicy Foksal. W toalecie poraził ją błysk flesza. Po powrocie na salę wciąż widziała błyski. Posłanka oraz jej znajomi postanowili te błyski wyjaśnić. Ponieważ znajomi Hojarskiej to działacze, doszło do szarpaniny z błyskotliwym fotoreporterem "Faktu", poprzedzonej tzw. "ostrą wymianą zdań". Na późniejszej konferencji w Sejmie posłanka zaprezentowała paletę siniaków, dowodząc, że fotoreporter "z kolana kopnął mnie w nogę". Oraz generalnie się na niej wyżył, a następnie perfidnie sam potargał na sobie koszulę. Pracownicy restauracji nie chcą mówić o incydencie: "Mogę powiedzieć, że przyjechało bardzo dużo policji".

26.06.2007

Czyta się kilka minut

Tajemnicza sprawa. Czy posłanka Hojarska zapragnęła natychmiast zrealizować program swej partii i się samoobronić przed czymś, co nagle poraziło ją błyskiem flesza w niedomkniętej kabinie? Niezidentyfikowana seria błysków: UFO czy fotoreporter? I dalej: fotoreporter faktycznie sam się pobił na oczach kolegów Hojarskiej posłanki? Wiele niełatwych pytań. Nic dziwnego, że przyjechało tak dużo policji oraz prokuratura.

Ale ja chyba wiem, w czym rzecz. I rzecz całą postaram się objaśnić. To się po prostu wpisuje w szerszy kontekst. Polityka - artystyka. Biennale. Dokumenta.

Tak naprawdę w polskim życiu politycznym chodzi o coś nieskończenie istotniejszego niż zdobycie i utrzymanie władzy, realizacja programu wyborczego czy wszystkie te szczytne ideały na wypłowiałych sztandarach. Nie idzie nawet o kasę! W polskim życiu politycznym chodzi o Sztukę, przez wielkie SZ. Sztukę Nowoczesną.

Stronnictwa polityczne w Polsce realizują zasadę, którą genialnie streścił Andy Warhol: "Każdy może być sławny przez 15 minut". I rzeczywiście, później partie znikają, robiąc miejsce innym, o jeszcze bardziej artystowskich skrótowcach. Zresztą, to przecież nie są partie. To kolektywy artystyczne. Najbardziej finezyjna w wykorzystaniu różnorodnych zasobów sztuki nowoczesnej jest Grupa Artystów "Samoobrona".

Twórcy zrzeszeni w "Samoobronie" pełnymi garściami czerpią z przebogatej skarbnicy artystycznych zjawisk przełomu wieków. Czego tu nie ma: happening, body art, nawet flash moby przy mównicy sejmowej! Nie jest to finezyjny, choć jałowy, konceptualizm przebrzmiałych przerafinowaniem sław z Kolektywu "Unii Wolności". To sztuka na wskroś krytyczna, śmiało penetrująca najbardziej mroczne obszary zbiorowego ego. Często sięgająca tam, gdzie wzrok nie sięga. Kolektyw artystyczny "Samoobrona" to najważniejsze zjawisko od czasów akcjonistów wiedeńskich. Zaryzykuję twierdzenie, że charyzmatyczny guru polskiej sztuki krytycznej, Andrzej "Przewodniczący" Lepper, to Andy Warhol XXI wieku. Ale przecież dzieje sztuki naszego stulecia to nie tylko Lepper. To także Danuta "Posłanka" Hojarska.

Po tym wyjaśnieniu natury ogólnej napiszmy, jak to NAPRAWDĘ wyglądało. To nie była restauracja Foksal, tylko Galeria Foksal, jeden z bastionów nowoczesnej sztuki. Danuta "Posłanka" Hojarska miała tam sesję zdjęciową do nowej instalacji Katarzyny Kozyry (krytycznie przebranej za faceta-fotoreportera). Hojarska zdecydowała się na współpracę z Kozyrą, gdyż chciała pójść dalej niż Renata Beger, jej wielka artystyczna konkurentka z Twórczego Kolektywu "Samoobrona". Wielki włoski fotograf Mario Testino w ramach akcji afirmatywnej postanowił zrobić z Beger sesję do kalendarza Pirelli. "Edycja 2008: Krytyczne Artystki Pirelli". Renata w stajni to był łatwy strzał. Zbliżenia oczu "Posłanki" (wraz z ich słynną zawartością) okazały się materiałem bardzo, bardzo mocnym. Testino widział już niejedno, ale czegoś takiego jednak nie.

Więc zazdrosna Hojarska zaprosiła do współpracy Katarzynę Kozyrę. Początkowo Kozyra miała Hojarską wypchać. I jeszcze kogoś na niej postawić. Na przykład posła RP Kalisza. Inne ustawienie piramidy: Hojarska stoi na pośle całującym ziemię kaliską, nie wchodziło w grę. Protestowali koalicjanci z LPR. Zapowiadali, że wkradną się na salę ekspozycyjną... i bezwzględnie usuną wypchanego Kalisza. Taki happening. Po tej groźbie sprawa piramidy się rypła.

Wieczorem krytycznego dnia Katarzyna Kozyra robiła zdjęcia na Foksal. Sesja trwała. Wtedy właśnie przybył z Londynu słynny kolekcjoner sztuki nowoczesnej, Charles Saatchi. Oznajmił, że chce po prostu kupić Hojarską. Całą. Każdy, kto kiedykolwiek widział Danutę Hojarską, przyzna, że to decyzja wizjonerska.

Znawcy sztuki z całego świata zareagowali z zachwytem: "Pamiętamy Waldemara »Premiera« Pawlaka w całości wykonanego z klocków lego, to dzieło zrobiło furorę na Biennale, ale »Hojarska« byłaby jeszcze bardziej progresywna. Prawdziwa »Sensation!«"

No tak, ale tymczasem w Polsce trzeba w tej sprawie przeprowadzić błyskawiczne negocjacje koalicyjne. Poseł Murzyn z LPR tym razem nie miał nic przeciw wyprzedaży majątku narodowego. Powiedział: "Niech się Danka sprawdzi w szołbiznesie". Senator RP Cugowski też był za. Nawet Lato. Sprawa wagi państwowej otarła się o najwyższe szczeble. W końcu Wicepremier RP się jednak nie zgodził. Jako wyrafinowany twórca sztuki współczesnej Lepper specjalizuje się raczej w happeningu, wie jednak, co artysta Damien Hirst zrobił rekinowi. Zatopił go mianowicie w formalinie. Istniała obawa, że po zakupieniu Hojarskiej, Saatchi wyda ją na pastwę Hirsta. Pod tym pretekstem Andrzej "Przewodniczący" Lepper nie dopuścił do sprzedaży posłanki. Z zawiści, po prostu.

Na Foksal doszło do rękoczynów między artystami, poprzedzonych ostrą wymianą zdań z Saatchim. Tłumacz tym razem nie był niezbędny. Następnie Lepper z kolana kopnął Hojarską w nogę, następnie generalnie się wyżył i potargał na sobie koszulę. Wezwano policję. Policja otoczyła Foksal kordonem. Eksminister RP Surmacz zapewniał catering. Przyniósł wieśmaki. Wieśmak od Surmacza bardzo Hojarskiej smakował.

Dobra wiadomość jest taka, że sesja na Foksal poszła świetnie. Instalacja Kozyry została zaproszona do Kassel na prestiżową wystawę Dokumenta. A już wkrótce na rynku sztuki pojawi się album zatytułowany po prostu "Hojarska". Wydawnictwo Taschen wypuści limitowaną edycję w skali 1: 1, dołączając stolik Swarzędz, żeby było gdzie "Hojarską" położyć. Trwają rozmowy koalicyjne na temat wciągnięcia "Hojarskiej" na listę lektur. Giertych nie mówi nie. Oczywiście, "Hojarska" w limitowanej edycji Taschena byłaby obowiązkowa tylko na AWF-ach. Senator Lato jest na tak. Przecież wokół "Hojarskiej" można podryblować.

P.S. Wiadomość tygodnia! Z Festiwalu Piosenki w Opolu: "Po obcięciu grzywki ludzie słabiej rozpoznają Hanię Stach na ulicy". Kompletny brak grzywki chroni mnie przed Hani Stach rozpoznaniem. Gdziekolwiek. Dlatego właśnie grzywki nie zapuszczę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2007