Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dla przemysłu filmowego sport to uniwersalne typy bohaterów, atrakcyjne w każdym miejscu świata. – Wartości takie jak wytrwałość i hart ducha są uniwersalne i przyciągają widzów właściwie wszędzie. Podobnie jak jaskrawe zestawienie typów ludzi, np. w filmie „Rydwany ognia”, gdzie jeden bohater trenuje ku chwale Boga, drugi ku swojej własnej. Kino lubi wyrazistość i rywalizację, a to oferuje właśnie bieganie – tłumaczy ekspert z Instytutu Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, dr Przemysław Nosal.
Bieganie to też kuszący obszar wyobrażeń o ciele i atrakcyjności. Nie chodzi tylko o to, żeby mieć mięśnie jak sprinter Usain Bolt, ale też grację Kate Bush z teledysku „Running Up That Hill”, czy aktorki Jennifer Beals, której rozgrzewka z filmu „Flashdance” trafiła do klipu „Maniac”.
Sport też „żeruje” na popkulturze. Prezes Realu Madryt zapytany o niebotyczną kwotę transferu Cristiano Ronaldo odparł: „Proszę wreszcie zrozumieć, że działamy w biznesie rozrywkowym! Czy kogoś dziwi, że Tom Cruise otrzymuje 80 milionów dolarów za film?”. – Sportowcy to przecież też aktorzy, tylko ich show jest na żywo – mówi dr Nosal. Sami sportowcy doskonale to wykorzystują. Wspomniany Bolt słynie nie tylko z tego, że jest najszybszym człowiekiem świata, ale i z charakterystycznych gestów na bieżni. A sprinterka Florence Griffith-Joyner przeszła do historii za sprawą medali, ale też długich i kolorowych paznokci. Wysoka pozycja w świadomości masowej to lepsze miejsce na liście płac.
Bieganie ma jednak konkurencję. – Kultura popularna przekonuje, że trzeba mieć hobby. Wymaga się też od nas ciągłego podążania za nowościami, stąd rosnąca popularność np. crossfitu – tłumaczy dr Nosal. I dodaje, że bieganie mimo wszystko przetrwa. – Bo kultywuje podstawowe wartości i prawdy absolutne. To zawsze będzie atrakcyjne dla człowieka, czyli również dla popkultury – przyznaje.
Wygląda więc na to, że wbrew modom i marketingowi Forrest Gump już dawno temu odkrył fundamentalną prawdę o bieganiu. Bohater filmu Roberta Zemeckisa zapytany o to, jaka idea stoi za jego truchtem przez Amerykę, odparł: miałem ochotę pobiegać.