Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W bliskich nam realiach Barnaba byłby przynajmniej przez tydzień gwiazdą mediów. Obsypywano by go pytaniami: dlaczego Kościół nie mówi jednym głosem? Ile frakcji istnieje w gronie apostolskim? Czy możliwe jest stworzenie Komisji dwustronnej, która bez zamiatania pod dywan ujawni pełną prawdę o głębokim kryzysie w Kościele? Na przekór sympatykom tabloidowych pytań, św. Paweł szybko niszczy ich iluzje, deklarując: "już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20).
Życie w Chrystusie nie wyklucza ani różnicy opinii, ani pluralizmu stanowisk. Kościół, od czasów Soboru Jerozolimskiego po Watykański II, rozpoznawał stojące przed nim nowe wyzwania ewangelizacyjne, ważąc argumenty i uwzględniając różnice stanowisk. Jeśli zabrakło uwzględnienia tych różnic, zazwyczaj niefortunnie zostawiano na boku ważne problemy, które wymagały rozstrzygnięć wyprzedzających epokę.
O szacunku dla pluralizmu niezbędnego w zbawczej misji Kościoła świadczą wypowiedzi świętych i mistyków. Hildegarda z Bingen w swych publicznych wystąpieniach postulowała radykalne zmiany w duchowości duchownych. Zdecydowany sprzeciw św. Katarzyny Sieneńskiej urósł do rangi wzorca. Św. Brygida naraziła się wielu środowiskom radykalizmem swych ocen, a mimo to czcimy ją jako patronkę zjednoczonej Europy i nauczycielkę ekumenizmu.
Nasze nostalgiczne wzdychania do takiej jedności Kościoła, w której nie byłoby żadnej różnicy stanowisk, wynikają z braku wiadomości o tym, ile niesprawiedliwych, uproszczonych ocen kierowano przed laty w stronę hierarchów przedstawianych dziś jako symbol jedności. Nawet Jerzy Giedroyc w wywiadzie z 1986 r. był rażąco nieobiektywny, gdy zarzucał kard. Wyszyńskiemu, że "w zbyt wielu sytuacjach ulegał on naciskom i pomagał rządowi. (...) Zadowolił się paroma mandatami do Sejmu i jest to właściwie wszystko" ("Teczki Giedroycia", Wyd. UMCS 2010, s. 99).
Czytając po latach podobne oceny, zechciejmy odchodzić od przytulnej psychologicznie tęsknoty za uniformizacją chrześcijaństwa. Wzorcem działania Kościoła nie były bowiem nigdy kongresy zjednoczeniowe partii opatrywanej ongiś mianem robotniczej. Duch Święty prowadził dzieło jednania wśród różnorodnych głosów rozbrzmiewających w Wieczerniku. Także i dziś nie zrezygnował On z tej ważnej roli. Trzeba tylko umieć się zasłuchać, by w informacyjnym szumie usłyszeć Jego głos i zrozumieć, co to znaczy: "żyje we mnie Chrystus".