Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przeczytałem ostatnio w „TP” dwa bardzo ważne teksty: wywiad przeprowadzony przez Arkadiusza Gruszczyńskiego ze Stefanem Chwinem, a także artykuł o. Ludwika Wiśniewskiego pt. „Polska, dom zamknięty”. Dzielę w pełni ocenę Stefana Chwina dotyczącą problemów społeczno-kulturalnych, jak i niepokój o. Ludwika Wiśniewskiego o kierunek, w którym podąża „dobra zmiana” w Polsce.
Znamienne i niepokojące jest milczenie biskupów, poza naprawdę nielicznymi wyjątkami, w odniesieniu do częstych nieetycznych zachowań osób aktualnie rządzących. Przecież hierarchowie, podobnie jak my, żyją w czasach „dobrej zmiany”, a nawet na swój sposób w niej współuczestniczą. Uderzająca jest też różnica zachowań obecnych hierarchów w porównaniu z postępowaniem biskupów w czasach PRL. Wówczas hierarchowie, mając świadomość grożących im konsekwencji, mieli odwagę powiedzieć komunistycznej władzy: „non possumus”. Niestety, obecnie, w sytuacji bezpieczeństwa, w jakiej zarówno polski Kościół, jak i jego biskupi mogą sprawować swoje funkcje, zdumiewa brak z ich strony jakiejkolwiek reakcji na wiele działań władzy często wręcz sprzecznych z podstawowymi zasadami etycznymi. Nie wspominając o dziesięciorgu przykazań. Zamiast zdecydowanej repliki, mamy, niestety, do czynienia z dziwnym milczeniem. Zaś wygłaszane niekiedy „pouczenia”, zamiast ewangelicznego: „tak-tak, nie-nie”, mają najczęściej tak wzniosły i zarazem ogólnikowy charakter, że nie wiadomo, do kogo są skierowane…
To całe zamieszanie ma duży związek z katastrofą smoleńską oraz pochówkiem Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. Jedni zbijają na tym polityczny interes (Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz z PiS-em), drudzy – interes finansowy (mam tu na myśli sowite wynagrodzenia członków podkomisji smoleńskiej). Te gorszące zjawiska nie miałyby miejsca, gdyby obecni hierarchowie byli miary kardynałów Wyszyńskiego, Kominka czy Macharskiego. Budzi zdumienie tolerowanie przez Kościół gorszących smoleńskich miesięcznic podlanych sosem bogobojności, których przebieg ma wręcz groteskowy charakter. Ogłoszono, że biała róża niesiona przez przeciwników miesięcznic stała się już symbolem nienawiści.
Andrzej Wajda przestrzegał przed pochowaniem Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. Słusznie przewidywał, że stanie się to źródłem sporów i konfliktów. Ówczesny arcybiskup krakowski wyraził niestety na to zgodę, zamiast np. zaproponować wspólną mogiłę na Powązkach dla wszystkich, którzy zginęli tragiczną śmiercią w Smoleńsku. Uniknięto by wówczas problemów związanych z zamianą szczątków ciał ofiar i obecną traumą rodzin ofiar katastrofy.