Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wielkomiejskie kluby przed wojną przyciągały publiczność nie tylko mniej lub bardziej wysublimowanym wyszynkiem, ale także występami komików. W ich monologach odbijała się gęstniejąca rzeczywistość. Oficjalnie nikt nie cenzurował spływających ze sceny treści, ale już wtedy nazbyt śmiałych autorów poddawano chłoście. We wrześniu 2021 r. przeciwko popularnemu komikowi Idrakowi Mirzalizade za rzekome obrażanie godności Rosjan prokremlowskie fabryki trolli i telewizja rozkręciły kampanię nienawiści. Mirzalizade został wydalony z Rosji. Po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny przeciwko Ukrainie kraj opuściło wielu innych kabareciarzy. Woleli nie ryzykować starcia z putinowskim wymiarem niesprawiedliwości.
Ale niektórzy zostali i nadal bawią licznie zgromadzoną w moskiewskich klubach publiczność. Według raportu portalu RBK Life, ludzie ciągną do takich miejsc w poszukiwaniu niefrasobliwej rozrywki, czasami na dennym poziomie, ale dającej „chwileczkę zapomnienia”. Wśród wymienianych tematów żartów najczęściej powtarzają się kpinki z niedojrzałości dorosłych mężczyzn mieszkających z mamusią, nieudanych doświadczeń seksualnych, nieśmiałości panienek z dobrych domów itp. Ani słowa o polityce, problemach z finansami, wojsku i innych kwestiach, którymi żyje kraj prowadzący niesprawiedliwą wojnę.
Bo gdy ze sceny pada choć słowo na ten temat, do akcji wkraczają organy ścigania. Tak było m.in. w przypadku popularnego komika Rusłana Biełego. Organizacja Weterani Rosji zwróciła się z wnioskiem do Prokuratury Generalnej i Komitetu Śledczego o sprawdzenie Biełego na okoliczność ekstremizmu i dyskredytacji armii rosyjskiej. Czujni sygnaliści uprzejmie donosili, że podczas występu komik oświadczył, że nie popiera „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie, mówił, że jego ojciec i połowa krewnych pochodzi z Ukrainy, a Kijów nie zamierzał jako pierwszy napadać na Rosję (jeden z kanonów rosyjskiej propagandy głosi: Rosja musiała, tak, musiała, uderzyć na Ukrainę, bo reżim nazistowski w Kijowie planował napaść na Rosję). Nazwisko Biełego zostało na początku września wpisane przez Ministerstwo Sprawiedliwości na listę „agentów zagranicznych”, a prokuratura zaczęła analizować teksty komika – za nieodpowiednie treści grozi mu odpowiedzialność karna.
Bieły ogłosił, że na razie nie zamierza wracać do kraju. Przez wiele miesięcy koncertował w Kazachstanie i Izraelu, na jakiś czas zakotwiczył w Turcji, a teraz oświadczył, że znalazł przystań dla siebie i rodziny w Hiszpanii. Wcześniej w Rosji był gwiazdą telewizyjnego show „Stand Up” na kanale TV TNT. Gdy znalazł się na celowniku rosyjskich władz, programy z jego udziałem zostały ocenzurowane – Bieły z nich wyparował.
Żart wart sześciu lat
Sąd we Władykaukazie skazał na karę 6 lat kolonii o zaostrzonym rygorze 22-letniego Sawielija Frołowa za „zamiar dokonania zdrady stanu”. To pierwszy taki wyrok w Rosji. Frołow pochodzi z Moskwy, od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę wypowiadał się przeciw wojnie. Po ogłoszeniu częściowej mobilizacji we wrześniu 2022 r. Sawielij, podobnie jak kilkaset tysięcy młodych Rosjan, starał się opuścić Rosję, udał się na przejście graniczne Wierchnij Lars (granica rosyjsko-gruzińska), został tam zatrzymany. Postawiono mu zarzut „przejścia na stronę przeciwnika” – według oskarżenia Frołow próbował wyjechać z Rosji, aby potem polecieć do Ukrainy i wstąpić w szeregi legionu „Wolność Rosji”, walczącego po stronie armii ukraińskiej. Podstawą aktu oskarżenia był… żart.
Wszystkie sobowtóry prezydenta Rosji. Ilu jest Putinów?
W dowcipnej korespondencji w mediach społecznościowych Sawielij dyskutował z przyjacielem o wojnie i żartem wspomniał, że chce pojechać na front. Według rosyjskiego prawodawstwa, wstąpienie do formacji zbrojnej walczącej przeciwko armii rosyjskiej jest równoznaczne ze zdradą państwa.
Są granice
Po zamknięciu rozgłośni Echo Moskwy, będącej platformą prezentowania różnych opinii i punktów widzenia, dziennikarze stworzyli „Żywy gwóźdź” – kanał na Youtubie. W swoich audycjach nadal podejmują kontrowersyjne tematy, na które już dawno nie ma miejsca w oficjalnym eterze. W ostatnich dniach słowa, jakie padły podczas jednego z programów, wywołały skandal i dyskusję o granicach tego, co można powiedzieć publicznie.
Dziennikarka Liza Lazerson 21 października podczas audycji na żywo opowiedziała, jak się wyraziła, „jeden z ulubionych kawałów o Żydach, z czasów sowieckich, z lat siedemdziesiątych”, choć przyznała, że generalnie nie lubi dowcipów. „Co wspólnego ma wagon betonu z wagonem pełnym martwych żydowskich niemowląt? Tego pierwszego nie da się rozładować widłami”. Współprowadząca próbowała przerwać Lazerson. Bez skutku. Biorący udział w audycji szef rozgłośni Aleksiej Wieniediktow nie zareagował. Dopiero gdy rozpętała się burza, zabrał głos, próbował tonować, wyraził żal, potem ogłosił, że zawiesza Lazerson na dwa miesiące. Mieszkający w Izraelu rosyjskojęzyczni słuchacze poczuli się obrażeni, uznali dowcip za przejaw antysemityzmu. Lazerson wyraziła skruchę, przeprosiła, stwierdziła, że to nie powinno mieć miejsca, ale została do opowiedzenia kawału niejako sprowokowana. Po pewnym czasie dziennikarka oświadczyła, że nie wróci do pracy w „Żywym gwoździu”: „Dowcip był rzeczywiście koszmarny. Ale opowiedziałam go na wyraźne życzenie donatora – podczas audycji zbierano środki na rzecz naszego radia – w obecności Aleksieja Wieniediktowa, który potem tłumaczył się, że w tym momencie miał problemy z połączeniem. Teraz rozumiem, dlaczego w Związku Sowieckim za dowcipy wsadzano do więzienia”. Dodała, że uważała ten kawał za wyśmiewanie antysemityzmu, a nie za jego poparcie. Przeprosiła wszystkich tych, którzy poczuli się dotknięci.
W dzisiejszej Rosji humor to oręż w wojnie. Śmiechem można obezwładnić wroga, dotknąć go do żywego, ukazać jego słabości. Nic dziwnego, że dowcip traktowany jest z coraz większą powagą, w warunkach wojennych sarkazm nie jest mile widziany, a za niewczesne żarty można narazić się na srogą karę.